W gąszczu wyborczych obietnic można się pogubić. Dlatego Wirtualna Polska zapytała "jedynki" z poszczególnych okręgów o to, co chcą zrobić w europarlamencie. Kandydaci mamią wyborców szerszym dostępem do internetu i promocją ich regionu, inni idą dalej i oferują załatwienie "wszystkiego". A to wszystko dla 34 tys. zł miesięcznej pensji plus diety, zwroty kosztów podróży, 17 tys. euro na pensje pracowników i biura zagraniczne oraz 4 tys. euro na prowadzenie biur. Którzy kandydaci obiecują gruszki na wierzbie, a którym można wierzyć?