Krakowianie już od kilku dni żyją sprawą horrendalnie drogiej miejskiej ławki, która stanęła na zrewitalizowanym placu Biskupim. Urzędnicy zapłacili za nią prawie 230 tysięcy złotych. Mieszkańcy są oburzeni, bo - jak twierdzą - ławka niczym specjalnym się nie wyróżnia. - To jest po prostu metal, stal i drewno impregnowane - mówi jedna z kobiet, która przyszła zobaczyć słynną już na cały kraj ławkę. - Cena jest przerażająca - dodaje inna kobieta. Wyjaśnień domagają się radni. - Jak na ten koszt to ławki na starych dworcach PKP są wygodniejsze - mówi Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa. Nie tylko cena jest tu oburzająca. Jak zauważa miejski aktywista, ławka z Krakowa to plagiat. - To jest wyrzucanie pieniędzy mieszkańców w błoto - złości się Mateusz Jaśko. Co na to Zarząd Dróg Miasta Krakowa, który odpowiadał za inwestycję? Więcej w materiale wideo.