Choć w przeciwieństwie do Rosji, Izrael nie uważa syryjskiego przywódcy Baszara al-Asada za swojego przyjaciela, oba kraje zdołały się "podzielić" niebem nad Syrią. Niedawno premier Izraela oficjalnie potwierdził, że lotnictwo jego kraju prowadzi naloty nad terenami sąsiada. Ale już wcześniej nie było to żadną tajemnicą. Właśnie dlatego Izrael i Rosja, która od dwóch miesięcy sama bombarduje cele w Syrii, ustanowili gorącą linię między swoimi wojskowymi. Teraz, jak donosi serwis Ynetnews.com, podobne połączenie ma powstać między biurami Benjamina Netanjahu i Władimira Putina.