W pobliżu miejsca smoleńskiej katastrofy stoi brzoza. Przy niej palą się znicze, pielgrzymki kładą kwiaty, wiążą biało-czerwone wstążki, modlą się. Wszystko dlatego, że w jej pniu znajduje się kawałek rozbitego TU-154M. Pytanie tylko, czy fragment samolotu wbił się w drzewo w momencie katastrofy, czy też ktoś umieścił go w drzewie później? - zastanawia się "Rzeczpospolita".