Taczka, Jezus, Bon 500+ i polityka. Burza po "jasełkach" w Gdańsku
Nie gasną emocje po nietypowych "jasełkach" w jednej z gdańskich szkół. Był Jezus na taczce i nietypowe dary, które "gospodarkę pomogą rozwalić i ludem sterować". Po nietypowym spektaklu na prawicy zawrzało, a Młodzież Wszechpolska zapowiedziała skierowanie sprawy do kuratorium. Kreatywni uczniowie poszli w satyrę, a w trakcie spektaklu pojawił się szereg satyrycznych komentarzy dotyczących bieżącej sytuacji w kraju.
Jasełka zaprezentowane przez uczennice i uczniów Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1 w Gdańsku z pewnością nie były "tradycyjne". Pełnoletnia młodzież przedstawiła swój autorski komentarz do obecnej sytuacji politycznej i czasów, który nie wszystkim się spodobał.
Jezusa Chrystusa zagrał uczeń rozebrany od pasa w górę, który był wożony na taczce. Trzej Królowie zamiast tradycyjnych darów przynieśli mu laptopa, klawiaturę i myszkę. To jednak nie wszystko, bo na koniec spektaklu pojawił się uczeń w garniturze z pluszowym kotem na rękach. Ta postać weszła na scenę na kolanach, by pokazać, że jest niskiego wzrostu.
To było jednoznaczne nawiązanie do obecnej polityki i prezesa PiS. Młodzież nie zostawiła jednak tej sceny bez komentarza i "prezes" przemówił. - Masz tu ten dar, który całą gospodarkę rozwali i ludem prostym pomoże sterować - powiedziała postać klęcząca na kolanach, przekazując jednocześnie bon na świadczenie 500+.
"Jasełka" w szkole. Prawica grzmi
Trójmiejska "Wyborcza" podaje, że spektakl został wyreżyserowany przez dwie nauczycielki z tej gdańskiej szkoły, a niemal wszyscy, którzy brali w nim udział są pełnoletni. Przedstawienie pokazano w szkole 21 grudnia.
Całość trwała ok. 20 minut. Gdański Komisarz na Twitterze udostępnił 2 minuty 20 sekund. Ze strony internetowej szkoły i z mediów społecznościowych zniknęły zdjęcia i nagrania z "jasełek".
Radio Gdańsk napisało, że były to "polityczne jasełka" i wskazało, że "oburzeni całą sprawą są gdańscy radni, a prezydent Dulkiewicz jest dumna". Młodzież Wszechpolska zapowiedziała, że w sprawie spektaklu napisze do Kuratorium Oświaty.
Zdaniem psycholog Anny Strzałkowskiej z Uniwersytetu Gdańskiego, z którą rozmawiała "Wyborcza", - młodzi wyrazili swój krytyczny stosunek do tego, co ich otacza, wyrazili, co myślą, choć rozumiem, że nie jest to po linii oczekiwanej. Znaleźli formę wyrazu, mimo że minister Czarnek chciałby, aby tylko pokornie klęczeli. Przyjmuję to jako katoliczka i nauczycielka z pokorą, ku refleksji. I mam nadzieję, że podejmą ją również rządzący i biskupi - oceniła ekspertka.