Szykuje się dymisja Panasa?
Rząd wysłucha we wtorek informacji na temat sytuacji w ochronie
zdrowia i Narodowym Funduszu Zdrowia. W niektórych środowiskach
pojawiły się spekulacje, że wtorkowe posiedzenie rządu może
przynieść dymisję Panasa.
O tym, że prezes NFZ powinien zostać zdymisjonowany, mówił pod koniec ubiegłego tygodnia wicepremier Jerzy Hausner. Premier Leszek Miller powiedział jedynie, że "jeśli minister Sikorski zaprezentuje stosowne wnioski, także odnoszące się do obecnej sytuacji w Funduszu, to zostaną one zrealizowane".
"Przestałam przykładać jakąkolwiek wagę do sytuacji kadrowej w Funduszu. W obecnej sytuacji tylko straceniec pójdzie na to stanowisko" - powiedziała Anna Knysok, była wiceminister zdrowia odpowiedzialna w rządzie Jerzego Buzka za ubezpieczenia zdrowotne.
Jej zdaniem, zmiana na stanowisku prezesa NFZ powinna być dokonana tylko pod warunkiem, że nowa osoba podejmie decyzję o wycofaniu się z nowych zasad kontraktowania i rozliczania świadczeń. Podkreśliła, że zarząd funduszu powinien się skoncentrować teraz na przygotowaniu dobrych tym razem zasad finansowania świadczeń na przyszły rok.
Raczej sceptyczny co do powodzenia operacji zmiany prezesa NFZ jest też prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ) Marek Wójtowicz. "Jednym z problemów Funduszu była niestabilność na stanowisku prezesa. Od samego początku próbuje się leczyć tę instytucję w ten sposób" - powiedział.
Podkreślił, że na pewno jednak Panas nie wykorzystał szansy na zdobycie zaufania i dobre zarządzanie Funduszem. Według Wójtowicza, "trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że ustawa o funduszu jest zła". Przyznał jednak, że podręczniki zarządzania zalecają w sytuacji kryzysowej znalezienie "charyzmatycznego przywódcy, który zdobędzie zaufanie". Wójtowicz nie potrafi jednak odpowiedzieć na pytanie, czy takiego można na to stanowisko znaleźć.
Zdecydowanie za odwołaniem Panasa opowiada się posłanka PO Elżbieta Radziszewska. "Na jego miejsce powinna być powołana osoba, która ma odpowiednią wiedzę i będzie potrafiła nie doprowadzić do zwiększenia długów placówek zdrowotnych" - powiedziała.
Zdaniem byłego ministra zdrowia Marka Balickiego, lista zarzutów pod adresem Panasa jest długa. M.in. odpowiada on w dużej mierze za konflikt z lekarzami rodzinnymi, za kłopoty ze sprawozdawczością i rozliczeniami świadczeń, wprowadzenie wadliwego katalogu świadczeń. "Ale te wszystkie decyzje były podjęte przez zarząd przy świadomości ministra zdrowia, który konstytucyjnie odpowiada za ochronę zdrowia" - podkreślił Balicki. "Z sytuacji, jaka się zdarzyła, trzeba wyciągać wnioski. Jednym z nich jest ten, że fundusz nie jest szkołą" - dodał.
Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia Władysław Szkop (SLD) uważa, że nie można oceniać Panasa bez uwzględnienia problemów, jakie stwarza sama ustawa o Funduszu, której autorem jest były minister zdrowia Mariusz Łapiński. Szkop negatywnie ocenia decyzję o forsowaniu przez Panasa wbrew sprzeciwom środowiska medycznego nowego katalogu świadczeń i sposobu rozliczeń. "Lepiej było aneksować, tak jak proponował PSL, umowy ubiegłoroczne" - powiedział Szkop.