Szykują się zmiany w rządzie. Napięta atmosfera między ministrami, Tusk chce spotkania
Zapowiedź rekonstrukcji rządu i otwarte spory między ministrami niepokoją koalicjantów. W kuluarach pojawiają się pytania m.in. o to, kto straci swoje funkcje i jak przełoży się to na relacje między liderami. Jest także sporo niepewności co do realizacji obietnic i wprowadzania programów, które miały być odpowiedzią na potrzeby wyborców.
Według informacji Wirtualnej Polski, w tym tygodniu może zostać zorganizowane spotkanie Donalda Tuska, Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Włodzimierza Czarzastego.
Nawet w weekend nie obeszło się bez politycznej awantury w rządzie. W sobotni wieczór minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała na portalu X, że "tylnymi drzwiami obcięto" setki milionów złotych na budownictwo społeczne. Środki te - jak tłumaczył później minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL - zostaną przekierowane na pomoc dla powodzian, to jednak Polsce 2050 Szymona Hołowni się nie podoba.
"Są różne wydatki, z których można ciąć, np. TVP i Fundusz Kościelny, rozmaite rezerwy. Czy naprawdę trzeba ciąć z obszaru, który Polacy uważają za kluczowy dla ich jakości życia? Czy naprawdę, w czasie gdy nasza gospodarka dobrze się rozwija, ambitna polityka mieszkaniowa koalicji to 600 mln zł? To 4 razy mniej, niż na społeczne budownictwo przeznaczył w 2023 PiS" - napisała w kolejnym poście minister funduszy i polityki regionalnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Moja sprawa". Nerwowo zareagował na pytanie o kontakty z Tuskiem
Do dyskusji włączali się kolejni politycy, m.in. Nowej Lewicy. "Jezu, zadzwoń do tego Paszyka w końcu" - odpisała na portalu X Pełczyńskiej-Nałęcz szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska. Uderzyła też w ministra rozwoju z PSL, mówiąc w Polsat News, że "w jego ministerstwie nie dzieje się nic, bo minister Paszyk wszystko mrozi".
Przypomnijmy: to właśnie Krzysztof Paszyk i całe PSL forsuje rządowy program dopłat do kredytów, który - jak przewidują eksperci - doprowadzi do kolejnego wzrostu cen mieszkań.
Przeciwko dopłatom jest nie tylko Nowa Lewica, ale też Polska 2050, która z poparciem PSL wystawiła Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich. Jak zatem pogodzić w kampanii te sprzeczne interesy? - Te spory trzeba przeciąć, ale niektórzy chcą niepotrzebnie podgrzewać atmosferę. Ja na pewno nie będę w tym uczestniczył - powiedział nam jeden z wiceministrów, odmawiając komentarza na temat awantury o mieszkania.
W poniedziałek okazało się ponadto, że części TBS-ów grozi utrata unijnego wsparcia na budowę nowych mieszkań społecznych. Sprawę opisał "Dziennika Gazeta Prawna". "Część TBS-ów na swoje inwestycje dostała wsparcie z Krajowego Planu Odbudowy. Czas na ich przeprowadzenie mają do 30 czerwca 2026 r. Budowy mogłyby ruszyć już dawno temu. Problem jest jeden. Nadal nie dostały środków z Funduszu Dopłat, który jest ich głównym źródłem finansowania" - napisał dziennik.
Co ciekawe, te pieniądze są w budżecie, ale nie są uruchamiane. Ustawa przygotowana przez byłego już wiceministra Krzysztofa Kukuckiego z Nowej Lewicy zwiększała ustawowy limit zasilenia Funduszu Dopłat z 1 mld zł na niecałe 4,9 mld zł, ale wciąż nie jest uchwalana, bo Lewica była przeciwna wprowadzeniu forsowanemu przez PSL i KO "kredytu 0 proc.".
Cierpią na tym m.in. samorządy, bo jeśli nie ruszą z inwestycjami w tej chwili, nie zdążą rozliczyć środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Warto zaznaczyć, że w rezerwie budżetowej na ten rok czekają 920,3 mln zł, które można byłoby przesunąć na budownictwo społeczne - i to natychmiast. Warunek? Ustawa Kukuckiego musiałaby wejść w życie. A tego nie chcą koalicjanci z PSL, z którymi w konflikcie są i Lewica, i Polska 2050.
Czy konflikt ten - dotyczący nie tylko programów mieszkaniowych - uderzy politycznie w Szymona Hołownię? Może tak być, jeśli PSL uzna, że nie chce przepłacać na kampanię lidera Polski 2050. - Projekt Trzeciej Drogi [czyli sojusz Polski 2050 z PSL - przyp. red.] skończy się prawdopodobnie po wyborach prezydenckich. Od jakiegoś czas ten szyld właściwie nie działa, formuła współpracy się zużyła - twierdzi jeden z posłów Polski 2050.
Podobne głosy można usłyszeć w PSL. - Każdy powinien skupiać się na rozwoju własnej partii, realizować swój program, tłumaczyć się z własnych decyzji, a nie czyichś - podkreśla polityk tej partii.
Z obu formacji można usłyszeć o bardzo silnych konfliktach między ludźmi z PSL i Polski 2050 w regionach. - To, że Szymon z Władkiem darzą się sympatią, nie przekłada się na relacje w partyjnych "dołach". Przeciwnie. Konflikty są bardzo silne - słyszymy od jednego z rozmówców.
Rozmówca z Polski 2050: - Nie sądzę, by struktury PSL gryzły trawę za Szymona. Słyszałem, że środkami na kampanię również nie są skorzy się dzielić.
Ludowcy nie będą też wstawiać się za członkami rządu z rekomendacji Polski 2050 - nie tylko za Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz, ale też Pauliną Hennig-Kloską, która - wedle nieoficjalnych informacji - może odejść z resortu klimatu i środowiska po wyborach prezydenckich.
- Zawsze po jakimś okresie rządów przychodzi większe przesilenie. Moment graniczny to wybory w maju - przyznał w Radiu Zet wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Zapowiedział "większe, grubsze zmiany, które mogą dotyczyć nie tylko personaliów, ale przede wszystkim konstrukcji rządu, jeśli chodzi o strukturę, czyli liczbę ministerstw". - Donald Tusk sugeruje i wskazuje podczas spotkań koalicyjnych, że niektóre pola powinny bliżej siebie współpracować, żeby była lepsza logistyka i lepsza komunikacja wewnątrz resortów - powiedział Gawkowski.
Zdaniem wicepremiera, "finał tego będzie taki, że już nie będziemy mówili tylko o przesunięciach poszczególnych elementów i obszarów, tylko ministerstwa mogą się łączyć".
Tusk chce mieć "silny rząd", choć jednocześnie jego rząd miał w grudniu i styczniu bardzo słabe notowania. Apeluje o poprawę komunikacji, choć sam nie ma rzecznika (to pierwszy rząd w historii bez rzecznika prasowego). Premier kilka miesięcy temu stwierdził, że każdy minister ma być "rzecznikiem", ale nie przypuszczał, że m.in. z tego względu w mediach społecznościowych ministrowie mogą prowadzić otwarte spory, z których użytek ma opozycja na czele z PiS.
Liderzy koalicji nie chcą opowiadać o wewnętrznych rozmowach. "A co pana to obchodzi?", "to jest moja sprawa", "nie powiem", "po co to panu?" - tak pytania dziennikarza WP Patryka Michalskiego zbywał europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń w programie "Tłit".
W obozie władzy rośnie nerwowość, choć politycy KO apelują o spokój. Posłanka Agnieszka Pomaska stwierdziła w TVN24, że "będąc członkiem rządu, warto schować ambicje polityczne do kieszeni". Nawiązywała do minister Peczyńskiej-Nałęcz.
Do wygaszenia sporów może wezwać także na posiedzeniu rządu sam Donald Tusk, który - jak słyszymy nieoficjalnie - wkrótce ma rozmawiać z liderami koalicji. Spotkanie może zostać zorganizowane w ciągu kilku dni.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl