Nieoficjalnie: decyzja Szydło przekazana Kaczyńskiemu. "Były naciski"
Była szefowa rządu PiS, a obecnie europosłanka tej partii, ostatecznie odmówiła kandydowania w wyborach do Sejmu - wynika z nieoficjalnych doniesień. Była premier może walczyć w 2024 roku ponownie o mandat w Parlamencie Europejskim, ale jej plany mają być dużo większe.
- Szydło była naciskana, ale odmówiła startu do Sejmu - twierdzą źródła portalu gazeta.pl, który donosi o decyzji byłej premier i reakcjach na to w obozie rządzącym. Stronnicy Beaty Szydło w PiS wskazują, że kandydowanie w jesiennych wyborach do polskiego parlamentu "nie ma sensu".
Beata Szydło nie chce do Sejmu? "To przecież żadna przyjemność"
Szczególnie, jeśli obóz PiS przegra walkę o głosy Polaków. - Siedzieć w ławach opozycji i wysłuchiwać, jak Donald Tusk z Szymonem Hołownią po niej jeżdżą? To przecież żadna przyjemność - serwis cytuje posła "bliskiego byłej premier".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówca portalu gazeta.pl zauważa, że jeśli PiS jednak utrzyma władzę, to Szydło dalej będzie zmarginalizowana w ugrupowaniu.
- Morawiecki pozostanie premierem, to po co? - pyta polityk partii Jarosława Kaczyńskiego. Parlamentarzysta nie przekazał, jaka była reakcja prezesa PiS na ostateczną decyzję Szydło.
"Cel docelowy: walka o prezydenturę dla PiS"
Jak dodaje gazeta.pl, celem Szydło od dawna ma być walka o prezydenturę. Choć tu warto zaznaczyć, że wśród kandydatów na następców prezydenta Andrzeja Dudy w obozie PiS wymienia się także nazwiska m.in. Mateusza Morawieckiego i szefa resortu obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.
Z informacji serwisu wynika, że do Sejmu mają natomiast kandydować inni europosłowie wybrani z listy PiS: Dominik Tarczyński i Zbigniew Kuźmiuk, a także być może Patryk Jaki.
Źródło: gazeta.pl