Szwedzi nigdy się nie poddają. Rząd uczy obywateli do "obrony totalnej"
"Jeżeli Szwecja zostanie zaatakowana przez inny kraj, nigdy się nie poddamy" – to główne przesłanie broszury, która trafi do każdego domu w kraju. Nikt oczywiście nie powiedział, o kogo chodzi, ale nie trudno domyślić się, że Sztokholm nie patrzy z niepokojem na Norwegię, tylko na wschód, na Rosję. Szwedzki rząd pierwszy raz od pół wieku postanowił w sposób usystematyzowany przygotować obywateli na wypadek katastrofy naturalnej, wojny czy ataku terrorystycznego.
"Obrona totalna" jest szwedzką odpowiedzią na zagrożenia. Obejmuje ona reakcję militarną, ale także gotowość wszystkich obywateli do przetrwania i stawienia oporu. To zadanie dla każdego mieszkańca kraju i każdego gospodarstwa domowego. Licząca 20 stron broszura zawiera nawet listę rzeczy, które należy zgromadzić na wypadek kryzysu. Są tam żywność, woda, środki higieniczne i chroniące przed chłodem, a także sprzęt komunikacyjny.
Do zagrożeń, z których każdy obywatel musi zdawać sobie sprawę, zalicza się wojnę i sabotaż, ale także terroryzm, cyberataki oraz próby wpływania na ludzi i polityków. Oznacza to, że walka z fałszywymi informacjami stała się równie ważna, jak umiejętność strzelania. Kilka prostych reguł ma wytrącić broń informacyjną z rąk wrogów.
Bolesną rzeczywistością jest też zagrożenie terrorystyczne, z którym każdy musi umieć sobie poradzić. Niezależnie od rodzaju zamachu, Szwedzi radzą, m.in., znaleźć bezpieczne miejsce, słuchać poleceń odpowiednich służb i nie szerzyć plotek. Broszura odsyła też do wiarygodnych mediów i informuje o systemie alarmowy. Zachęca też do zdobywania wiedzy i zaangażowania się w system obrony kraju.
Szwecja nie jest pierwszym krajem w Europie, który uznał, że świat stał się na tyle niebezpieczny, aby w sposób uporządkowany poinformować obywateli o konieczności przygotowania się na zagrożenia. W ubiegłym roku w Niemczech powstała lista produktów, które powinny znaleźć się w każdym domu na wypadek katastrofy, zamachu czy wojny.
Zobacz także: Jarosław Sellin: kibole "psują nam zabawę"
Warto skorzystać z dobrych pomysłów
Paweł Frątczak rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, odpowiedzialnego także za Obronę CywilnąKraju (OC), podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że odpowiedzialność za informowanie i ostrzeganie o zagrożeniach leży przede wszystkim w gestii samorządów lokalnych. Frątczak przyznał, że Polacy często nie umieją właściwie zareagować na zagrożenia.
Trudno się z nim nie zgodzić. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której ludzie będą dalej robić zakupy po ogłoszeniu alarmu pożarowego w centrum handlowym kłócąc się, że nic im nie grozi, bo nie widzą ognia ani nie czują dymu. Nie bez winy są też politycy gotowi inwestować gigantyczne środki w wielkie, spektakularne projekty, którymi można się później chwalić. Proste informacje o przygotowaniu domu na sytuację kryzysową, którą może być wichura, a nie atak rakietowy, nie robią tak wielkiego wrażenia jak nowa formacja wojskowa czy uroczyste otwarcie strzelnicy.
Frątczak zaznaczył, że OC w Polsce, czyli niezależny od wojska system ochrony ludności o obiektów cywilnych, od lat korzysta z doświadczeń szwedzkiej Ligii Obrony Cywilnej tworząc materiały edukacyjne. Może i tym razem ktoś skorzysta z pomysłów Szwedów czy Niemców, którzy po prostu dmuchają na zimne. Nikt nie spodziewa się, że wkrótce wybuchnie wielka wojna, a szwedzki rząd będzie musiał działać z podziemia. Niemniej zawsze przyda się wiedza o tym, jak zachować się w sytuacji kryzysowej, czy po prostu, jak odróżnić informację prawdziwą od fałszywej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl