Szum wokół polskiej wystawy w Niemczech. Zdecydowana reakcja Wałęsy: za to będą sądy
• W siedzibie Bundestagu otwarta została wystawa o relacjach polsko-niemieckich
• Przygotowało ją Muzeum Historii Polski z okazji 25-lecia Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie
• W wystawie ani razu nie pojawia się przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa
• "Tak Polska ośmiesza Niemcy w Bundestagu" - ocenia "Die Welt"
• PiS próbuje pisać nową historię. To szkodzenie interesowi Polski. Gdy ci ludzie stracą władzę, to będą postawieni pod sąd! - komentuje w rozmowie z WP Lech Wałęsa
13.06.2016 | aktual.: 13.06.2016 10:40
Wystawa "Polacy i Niemcy. Historie dialogu" została otwarta w zeszłym tygodniu w siedzibie Bundestagu i od razu zyskała spory rozgłos. Nie chodzi jednak o zachwyty nad prezentacjami, lecz o jej merytoryczną zawartość. Według dziennikarza "Die Welt" Svena Feliksa Kellerhoffa wystawy "nie przygotowano w duchu dialogu, ale jednostronnie" przez co wywołała ona irytację środowiska wysiedlonych. Zabrakło w niej również miejsca dla przywódcy i legendy "Solidarności" Lecha Wałęsy.
"Rezygnacja z Wałęsy nie jest jednak naprawdę zaskakująca, bo jedyny polski laureat Pokojowej Nagrody Nobla nie ukrywa swojego wstrętu do konserwatywnego przekształcenia kraju przez rząd PiS" - zauważa niemiecka gazeta. "Dlaczego jednak strona niemiecka, która nadaje tej wystawie najwyższą rangę, nie obstawała przy tym, by docenić rolę Wałęsy? To zagadka".
Ekspozycja pomijająca Lecha Wałęsę i jego wkład w budowanie polsko-niemieckich stosunków spotkała się ze zdecydowaną reakcją byłego prezydenta.
- Widać jak na dłoni, że PiS próbuje pisać nową historię Polski i naszych sąsiadów. Nie wyobrażam sobie, by zjednoczenie Niemiec odbyło bez "Solidarności" i mojego udziału. Trudno mi jest nawet komentować tę decyzję. Być może wynika ona z głupoty, tego nie wiem, ale wiem jedno - jest to z pewnością działalność na szkodę Polski - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Lech Wałęsa. - Akcja pisania na nowo historii jest zakrojona na szerszą skalę. Na początku zrobili ze mnie agenta, a teraz próbują mnie usunąć i osadzić na moim miejscu tego liliputa. To jest nieprawdopodobne. Za takie działania powinien być sąd i tak to się skończy, gdy tylko ta ekipa straci władzę. Szkodzenie interesowi Polski powinno być właśnie w ten sposób rozliczane - dodaje.
W wystawie znalazło się za to miejsce dla Lecha Kaczyńskiego i - jak pisze "Die Welt" - "urzędującej premier Beaty Szydło z partii PiS". Dlaczego nie uwzględniono Wałęsy Wałęsy? Nieco światła na tę decyzję rzuca Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski. Według niego wystawa pokazuje "rzeczywistą rolę osób w relacjach polsko-niemieckich". "Jeśli brak w niej Wałęsy, to tylko dlatego, że nie odegrał żadnej znaczącej roli w tych relacjach" - cytuje Kostrę na swoim blogu szanowany w Niemczech wrocławski historyk Krzysztof Ruchniewicz.
Pytany o tę wypowiedź Lech Wałęsa nie krył swojego niedowierzania oraz irytacji. - O mój Boże, ludzie opamiętajcie się, to jest chore! Ludzi, którzy robią tego typu rzeczy, powinno wysyłać się do lekarza. On nie powinien sprawować żadnej funkcji dyrektora. Jeszcze raz powtórzę - będą sądy. Gdy ci ludzie stracą władzę, to będą postawieni pod sąd! Oni nie szkodzą Wałęsie, ale interesowi Polski i pamięci o "Solidarności". Oni muszą jak najszybciej odejść, ale przedtem zostać rozliczeni za swoją szkodliwą działalność - kończy były prezydent.
Rocznica 25-lecia traktatu polsko-niemieckiego o dobrym sąsiedztwie przypada na 17 czerwca i do tego dnia w reprezentacyjnym miejscu siedziby Bundestagu można oglądać wystawę.