ŚwiatSzturm na Kapitol. "Człowiek bizon" przyznał się do zarzutu

Szturm na Kapitol. "Człowiek bizon" przyznał się do zarzutu

Jacob Chansley, który podczas szturmu na Kapitol wtargnął 6 stycznia do budynku Senatu w futrzanej czapce z bawolimi rogami, przyznał się do zarzutu blokowania pracy Kongresu USA - napisała agencja Bloomberga.

Jacob Chansley (w środku) podczas szturmu na Kapitol JIM LO SCALZO
Jacob Chansley (w środku) podczas szturmu na Kapitol JIM LO SCALZO
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

Jak przekazał Albert Watkins, prawnik Chansleya, sąd okręgowy Dystryktu Kolumbii wyznaczył termin ogłoszenia wyroku w jego sprawie na 17 listopada. Miała też paść obietnica, że apel o zwolnienie z aresztu ze względu na "zdrowie psychiczne" będzie wzięty pod uwagę.

Watkins pokazał też ocenę psychologów. Jak przekonywał, wynika z niej, że jeśli jego klient będzie poddany kolejnym stresom, to jest "skłonny rzucić się w otchłań".

Przypomnijmy, "człowiek bizon" (nazwany tak, bo pojawił się w futrzanej czapce z bawolimi rogami) został oskarżony o złamanie prawa podczas dramatycznych scen, które rozegrały się 6 stycznia, tuż przed końcem kadencji ustępującego prezydenta Donalda Trumpa. Chansley usłyszał zarzuty m.in. ingerowania w pracę organów ścigania podczas zamieszek, grożenia urzędnikom Kongresu i zakłócanie porządku ich prac.

To wtedy jego zdjęcia w charakterystycznym stroju obiegły cały świat. Jak przypomina Bloomberg, w maju Chansley został przeniesiony do innego aresztu, by mieć dostęp do organicznych posiłków, które musi spożywać ze względu na swe szamańskie wierzenia.

Amerykańskie media komentują, że fakt, iż Chansley teraz przyznał się jedynie do blokowania prac Kongresu jest znamienny. Może wskazywać na to, że zdecydował się na ugodę pozasądową. I dzięki temu ograniczono stawiane mu zarzuty.

Jak twierdzą prokuratorzy, jest jednak "stałym zagrożeniem dla społeczeństwa", dlatego pozostanie w areszcie do procesu.

Czytaj też:

Źródło artykułu:PAP
kapitolszturmDonald Trump
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)