Szturm Czechów na polskie sklepy. "Wydają tysiące"
Mimo szalejącej w Polsce inflacji Czesi dalej robią zakupy nad Wisłą. Wysokie ceny żywności, z jakimi borykają się czeskie sklepy, sprawiają, że Czesi masowo robią zakupy w Polsce. Okazuje się, że w polskich sklepach są w stanie zaoszczędzić nawet połowę kwoty, którą musieliby wydać u siebie. Jak zaznaczają, często w parze idzie także wyższa jakość produktów.
Na parkingach polskich marketów położonych blisko granicy z południowym sąsiadem coraz więcej można zauważyć samochodów z czeskimi numerami rejestracyjnymi. Wszystko zaczęło się w czasach pandemii. Ale wiele rodzin dopiero od niedawna zdecydowało się robić zakupy "po sąsiedzku". Ceny żywności w Czechach wzrosły w zeszłym roku o około jedną trzecią. Na tym jednak nie koniec, ceny dalej idą mocno w górę. Sytuację opisuje portal Idnes.cz.
Tylko świeże pieczywo i przecenione warzywa
Okazuje się, że coraz więcej Czechów ogranicza się do tego, by w swoim kraju kupować jedynie świeże pieczywo oraz przecenione warzywa. Za głównego winowajcę uważają podatek VAT na żywność, który nad Wełtawą jest najwyższy ze wszystkich krajów Europy Środkowej. Ceny regularnie szybują w górę, zmuszając rodaków do przekraczania granicy.
- To, co kupiliśmy tutaj dzisiaj, kosztowałoby w Czechach trzy tysiące koron. Tutaj zapłaciliśmy około połowy tej kwoty. W ten sposób oszczędzamy połowę tego, co płacimy za jedzenie - wyjaśnił dla Idnes.cz jeden z czeskich klientów spotkanych na parkingu polskiego Lidla. Mężczyzna dodał, że razem z żoną praktykują to rozwiązanie od Bożego Narodzenia, mimo że sam dojazd zabiera im godzinę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To, co najczęściej wybierają w polskich sklepach nasi południowi sąsiedzi, to przede wszystkim mięso, jajka, masło oraz świeże warzywa i owoce.
Wybierają nie tylko Polskę
Okazuje się, że celem Czechów stały się także sklepy niemieckie. Choć tam ceny są nieco wyższe niż w Polsce, to nadal pozwalają zaoszczędzić. Tym, co rzuca się Czechom w oczy, jeśli chodzi o finanse, są nie tylko ceny niemieckich produktów, ale i średnia wysokość wynagrodzeń, która jest o około trzy czwarte wyższa niż nad Wełtawą.
- Kiedy widzę, co się dzieje tutaj (w Niemczech - przyp. red.), nie mam absolutnie żadnej motywacji do pracy w Czechach i płacenia absurdalnych kwot tylko po to, żeby ugotować sobie obiad. W tej chwili myślę więc o rezygnacji, mimo że lubię swoją pracę. Wolę jednak wrócić do Niemiec. Sytuacja jest tam obecnie zupełnie inna - żali się młoda kobieta, która studiowała w Niemczech.
Nad problemem wysokich cen pochylił się już rząd Petra Fiali. 21 marca ma się spotkać specjalna międzyresortowa grupa, która ma wypracować rozwiązanie nurtującego naszych południowych sąsiadów problemu.