"Szpitalem może zarządzać prawnik, albo ekonomista"
Zdaniem wiceministra zdrowia Adama Frączaka szpitalami nie muszą zarządzać wyłącznie lekarze. To może być prawnik, to może być ekonomista, to może być lekarz, ale musi mieć wcześniej pewne doświadczenie zarządcze - mówi gość "Salonu Politycznego Trójki".
16.01.2008 | aktual.: 16.01.2008 13:18
Michał Karnowski: Z jednej strony jest Pan dzisiaj po stronie rządowej, a drugiej strony, przez wiele lat pracował Pan w ochronie zdrowia i był Pan też dyrektorem szpitala. Czy te perspektywy jakoś się różnią?
Adam Frączak: Muszę powiedzieć, że to jest bardzo ważne doświadczenie w mojej karierze życiowej, ponieważ pełniąc ostatnie dwa lata funkcję dyrektora dużego szpitala wojewódzkiego, widziałem wszystkie te problemy od środka, negocjowałem z lekarzami dwa kolejne protesty roku 2006 i 2007, rozmawialiśmy na te wszystkie trudne tematy. Muszę powiedzieć, że przychodząc do szpitala zastałem pensje na poziomie 1250 złotych, odchodząc - te pensje były o sto procent wyższe.
Dodano Panu pieniędzy?
- Nie, właśnie nie, Panie redaktorze. Ten szpital ma tego pecha, że od ośmiu lat budżet jego jest na podobnym poziomie, mimo że – jak wszyscy widzimy – składki rosną, pieniądze rosną w systemie. A w tym szpitalu jakoś nie przyrastało. Natomiast zostały włączone bardzo poważne mechanizmy oszczędnościowe, tak zwane uszczelnianie systemu i mogę powiedzieć, że w ciągu kilku lat to uszczelnienie sięgnęło kilkunastu milionów złotych. To jest ogromna kwota.
Tyle mniej przestał Pan wydawać, nie zmniejszając – że tak powiem – „przerobu”?
- Tak. Dlatego, że w wielu szpitalach są tak zwane umowy outsourcingowe na różnego rodzaju usługi. Te umowy zostały zmniejszone na następne lata o dwadzieścia i trzydzieści procent. Zostały włączone tak zwane mechanizmy budżetowania oddziałowego, wiele innych mechanizmów zarządczych, poczynając od samego zarządu, nie zatrudniając wszystkich wicedyrektorów szpitala, miałem oszczędności od samej – jak to się mówi – góry.
Nie można takiego uszczelnienia wykonać w całym systemie?
- Ja myślę, że to jest podstawa i to, o czym mówi Ministerstwo Zdrowia, stanowisko nasze jest jednoznaczne, cały pakiet działań ustawowych, cały pakiet działań prawnych, do których dążymy to jest właśnie między innymi po to, aby system stał się szczelny. Przecież my w ogóle nie dyskutujemy, ile z systemu wyjęli komornicy przez te lata, ile tych pieniędzy naprawdę wyciekło w różnych innych formach – to są ogromne kwoty.
Panie ministrze, ja rozumiem, że chce Pan powiedzieć tak – te dane, licząc od 1999 roku, że te pieniądze, które są w NFZ dwukrotnie wzrosły. To jest w tej chwili około czterdziestu miliardów, było około dwudziestu. Jakość chyba się podniosła, bo cywilizacyjnie idziemy do przodu, ale rozumiem, że Pan mówi, że pieniądze wyciekają, tak?
- Wyciekają.
Są rozkradane?
- Nie. Nie będę używał tak mocnych słów. Po prostu uważam, że jest duża asymetria w wydawaniu środków. Konkretny przykład: jeżeli tak zwany outsourcing, jeśli chodzi o żywienie pacjentów, w jednym szpitalu płaci się 10 złotych – to jest stawka za dobę żywienia, a w innym dwadzieścia parę złotych, a standard jedzenia jest podobny, to odpowiedzmy sobie sami, dlaczego tam jest dwadzieścia parę złotych?
Dlaczego?
- No właśnie dlatego, że jest duża wartość dodana. Może nie zgłosiły się inne firmy, które dały mniejszą stawkę. Trudno mi powiedzieć.
Ale tego nie można zrobić odgórnie, to muszą na dole – dyrektorzy, menadżerowie, zarządy, właściciele…
- Oczywiście. Tu jest następny temat. Trzeba zdecydowanie wzmocnić zarządzanie w publicznych jednostkach ochrony zdrowia.
Czyli lekarz niekoniecznie najlepszym dyrektorem?
- Uważam, że każdy, kto będzie odpowiednio przygotowany, może zarządzać. To może być prawnik, to może być ekonomista, to może być lekarz, ale musi mieć wcześniej pewne doświadczenie zarządcze, jak i przejść pewien system certyfikowania swojego zarządzania. Tak to zrobili Francuzi. (mg)