Skoro pojawił się konkretny pomysł ojca Gużyńskiego, być
może najbardziej fantastyczny, a być może to jest w ogóle pomysł absolutnego powrotu do korzeni, prawda, do
Kościoła wiernych, do Kościoła ludzi, do Kościoła oddolnego. Może to jest dobre rozwiązanie. Ksiądz profesor Andrzej Kobyliński, taki
oddolny ruch, spotkanie wiernych - zwykły wiernych, żuczków co co niedziela chodzą do kościoła - i propozycja od nich wypływająca,
co należy zrobić i jak należy to zrobić?
Oczywiście
całym sercem kibicuję wszelkim takim inicjatywom. Są one
niezwykle potrzebne i rzeczywiście bez takich inicjatyw, bez przebudzenia, tak jak to przed chwilą powiedział
ojciec Paweł Gużyński, no będą po prostu zgliszcza. Podejrzewam, że ojciec Paweł mówi do nas teraz
z Holandii. No jeśli chcemy wiedzieć, co nas ewentualnie może czekać w Polsce, to wystarczy popatrzeć
na gruzy, zgliszcza wielkiego kiedyś, potężnego Kościoła katolickiego w
Holandii. Natomiast jeśli pan redaktor pyta właśnie o takie konkretne propozycje,
reformy, to ja powiem tak najprościej - z jednej strony dokonują się w wymiarze
globalnym bardzo głębokie reformy Kościoła katolickiego, gdy chodzi o papieża
Franciszka i Rzym, i czy chcemy tego, czy nie chcemy, konsekwencje tej reformy w najbliższych latach będą do nas
docierać; natomiast z drugiej trzeba te reformy rzymskie wesprzeć naszą lokalną
inicjatywą, a jak będzie to trudno, to nam pokazuje oczywiście w ostatnich dniach dramatyczna,
skandaliczna historia księdza Dymera w Szczecinie. Zauważmy, że ta Archidiecezja to jest około 700
księży i zakonników. To jest kilkuset
księży prałatów, infułatów, kanoników, proboszczów, profesorów seminarium, dyrektorów
kurialnych - to jest bardzo potężny Wydział Teologiczny w Szczecinie. To jest bodajże
ponad 40 etatów, czyli profesorów doktorów. No to jest armia
aparatu kościelnego i proszę zauważyć, że z tego aparatu kościelnego na przestrzeni
ostatnich kilkudziesięciu lat nikt nie pisnął ani słowem, gdy chodzi o sprawę pedofilii czy
powszechnie znanych preferencji seksualnych księdza Dymera i oskarżeń, które się
pod jego adresem pojawiały. To znaczy mamy jakieś kompletne zblatowanie wielu kręgów kościelnych, mamy
później połączenie tych kręgów kościelnych z politykami, z ludźmi mediów, z ludźmi nauki. To
znaczy mamy jakąś lokalną, szczecińską sitwę, która bezkarnie funkcjonuje przez dziesięciolecia.
I teraz żeby tę twardą skałę rozbić, to oczywiście potrzeba ogromnego
wysiłku duchowego, intelektualnego i być może taka inicjatywa, o której mówił przed
chwilą ojciec Paweł Gużyński, jest jedną z wielu koniecznych recept, które trzeba teraz zealizować.
Ale być może wreszcie dojrzeliśmy, my jako społeczeństwo, jako Kościół powszechny, my jako wierni, po prostu wszyscy, wspólnota
Kościoła katolickiego do tego, by próbować jednak to reformować. Coraz częściej o tym dyskutujemy, coraz częściej o tym mówimy, coraz częściej dyskutuje
się o tym przy polskich stołach, więc być może, mam taką głęboką nadzieję...
Tylko, tak, mam takie jedno dopowiedzenie - oczywiście
przy stołach, w rodzinach o tym coraz częściej mówimy, mamy z ostatnich dni
szokujące dane, gdy chodzi o Łódź - 12 tysięcy dzieci od września wypisało się z religii.
To znaczy, że gdy chodzi o szkoły średnie w łodzi, zostało na lekcjach religii bodajże kilkanaście procent. Ale dodam
jeszcze jedną rzecz, czyli o tym mówimy w naszych rodzinach, ale mija już kilka dni od śmierci księdza Dymera, żaden
z polskich biskupów, a mamy ich 140, przed kamerami nie raczył powiedzieć od siebie dwóch,
trzech prostych słów. To znaczy, że skała, którą trzeba rozbić, jest po prostu twarda.