ŚwiatSzokujące relacje mieszkańców. "Jestem uwięziona. Umrę od tego dymu"

Szokujące relacje mieszkańców. "Jestem uwięziona. Umrę od tego dymu"

Niemal doszczętnie spłonął wieżowiec w zachodniej części Londynu. Świadkowie zdarzenia mówią o ludziach, którzy uciekając przed płomieniami skakali z okien. Ich relacje są wstrząsające.

Szokujące relacje mieszkańców. "Jestem uwięziona. Umrę od tego dymu"
Źródło zdjęć: © Twitter
Katarzyna Bogdańska

14.06.2017 | aktual.: 21.03.2022 13:34

Dziewczyna o nicku @rsrzy około 1:40. napisała na Twitterze, że została uwięziona w budynku. "Nie mogę opuścić mojego domu, umrę od tego dymu" - pisała.

Godzinę później wysłała post: "Ludzie, nie wiem, co robić. Jestem uwieziona. Panikuję, ludzie wyskakują przez okna. Nie mogę opuścić mojego domu”.

Około czwartej nad ranem na szczęście opublikowała kolejny tweet: "Jestem bezpieczna, nie martwcie się”.

Świadkowie opisują historie, jak rodzice wyrzucali z okien swoje dzieci, by je ocalić. Jedna z kobiet relacjonuje, że mężczyzna złapał małe dziecko, które matka wyrzuciłaz 9. piętra.

- Podbiegłem do budynku i krzyczałem do ludzi w oknach „uciekajcie!”, a oni odpowiadali, że nie mogą, bo jest za dużo dymu - powiedział BBC kolejny świadek.

Apel bliskich

W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej zdjęć osób mogących znajdować się w 27-piętrowym wieżowcu. Bliscy proszą o kontakt każdego, kto może posiadać informacje o zaginionych.

- Widziałem 3-osobową rodzinę. Ich mieszkanie wypełniało się dymem. Podbiegli do okna, przykrywali się kocami, próbowali złapać powietrze. Po chwili już ich nie widziałem - takich relacji świadków niestety jest bardzo dużo. Inny świadek mówi o kobiecie, która wystawiała za okno swoje dziecko.

- Słyszałam wołanie o pomoc z 19., 20. piętra. Widziałam migające światła. Teraz już ich nie ma. Nie wiem, czy są bezpieczni, czy coś im się stało - relacjonuje kolejny.

Według BBC, wiele osób jest zaginionych. W wieżowcu mieszkali w większości muzułmanie.

Nie było słychać alarmu. Nie wiedzieli o pożarze

Mężczyzna, który mieszkał na czwartym piętrze wieżowca twierdzi, że nie było słychać żadnego alarmu, syreny. Dowiedział się o pożarze i uciekł tylko dzięki temu, że ktoś zapukał do jego drzwi i ostrzegł jego i jego rodzinę. Uratował małą dziewczynkę.

Są ofiary śmiertelne

Pożar wybuchł przy Latimer Road w Londynie ok. 1.00 w nocy, z nieznanych do tej pory przyczyn. Ogniem został objęty prawie cały 27-piętrowy budynek, w którym mieszkało 125 rodzin.

Według informacji londyńskiej straży pożarnej są ofiary śmiertelne nocnego pożaru. Ponad 50 osób trafiło do szpitali.

Szefowa londyńskiej straży pożarnej Dany Cotton dodała, że "w ciągu 29 lat swojej pracy (...) nie widziała niczego o tej skali", określając zdarzenie mianem "bezprecedensowego".

Jak zaznaczono, do walki z pożarem skierowano ok. 200 strażaków. W operacji ratunkowej uczestniczy też ponad 100 osób, w tym ratownicy medyczni, lekarze specjaliści, lekarze z pogotowia lotniczego i dyspozytorzy w centrum zarządzania kryzysowego.

Zobacz relację na żywo:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (162)