PolskaSzok po śmierci Polki w Londynie

Szok po śmierci Polki w Londynie

Mieszkańcy Wągrowca, gdzie mieszkała
trzecia polska śmiertelna ofiara londyńskich zamachów
terrorystycznych Anna Brandt, nie mogą uwierzyć i pogodzić się z
tym, że zginął ktoś, kto "tylko pojechał sobie zarobić".

20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 18:35

Bliższa i dalsza rodzina Anny Brandt nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Syn ofiary nie chciał też otworzyć drzwi burmistrzowi Wągrowca.

Chciałem tylko złożyć wyrazy współczucia i powiedzieć, że pomogę sprowadzić zwłoki do Wągrowca. Ale myślę, że on nie chciał ze mną rozmawiać, bo przed domem jest wielu dziennikarzy. I tak się tą rodziną zajmę - powiedział burmistrz miasta Stanisław Wilczyński.

Nazwisko Anny Brandt kojarzone jest przez wielu mieszkańców Wągrowca. Pamiętają, że kilka lat temu miała razem z rodziną restaurację przy drodze wylotowej na Bydgoszcz.

Znajomi Brandt - większość nie chce podawać nazwiska - mówią, iż oprócz tego, że chciała zarobić, pokomplikowało się jej życie rodzinne, i to też miało wpływ na decyzję o wyjeździe.

Anna Sass, która przed wyjazdem Brandt do Londynu pracowała z nią w sklepie obuwniczym w centrum Wągrowca, jeszcze kilka dni temu mówiła dziennikarzom, że wierzy, iż koleżanka się znajdzie.

W środę powiedziała, że "brak jej słów". Przecież pojechała tylko sobie dorobić. I co, musiała zginąć? Nie mogę rozmawiać... Proszę mnie nie pytać więcej - dodała.

Dalsza rodzina Anny Brandt jeszcze przed otrzymaniem informacji o jej śmierci zamówiła w jednym z miejscowych kościołów mszę w intencji jej odnalezienia. Teraz to będzie msza za jej duszę - mówią mieszkańcy.

43-letnia Anna Brandt to trzecia polska ofiara zamachów z 7 lipca. W ostatnich dniach zidentyfikowano ciała 23-letniej Moniki Suchockiej z Dąbrówki Malborskiej i 29-letniej Karoliny Glueck z Chorzowa, które także zginęły w eksplozji w metrze linii Piccadilly.

Anna Brandt przyjechała do Londynu trzy lata temu. Pracowała jako sprzątająca w dzielnicy Hammersmith. W dniu zamachów wyjechała do pracy około godz. 8. Od tamtej chwili nie było od niej wieści.

W zamachach samobójczych w Londynie zginęło 56 osób.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)