PolskaSzmajdziński: wybór między PiS a PO to żaden wybór

Szmajdziński: wybór między PiS a PO to żaden wybór

LiD zaproponował coś, czego w obecnej kampanii niezwykle brakuje, bo przecież brakuje debaty, brakuje rozmowy o najważniejszych problemach, mamy do czynienia z wygłaszaniem słusznych, jak się wydaje mówcom. Bo przecież nie chodzi w Polsce o wybór między PiS-em a Platformą, bo to żaden wybór, bo to jest ta sama prawicowa rodzina - powiedział Jerzy Szmajdziński, gość "Sygnałów Dnia".

Sygnały Dnia: Rozumiem. Rozumiem, że Aleksander Kwaśniewski nadal jest postrzegany jako kandydat LiD-u na premiera.

Jerzy Szmajdziński: - Aleksander Kwaśniewski spotka się w debacie z Jarosławem Kaczyńskim i każdy z wyborców, a mam nadzieję, że w wyniku właśnie przejścia do debaty merytorycznej od debaty hakowej, insynuacyjnej i oskarżycielskiej, że tych wyborców będzie więcej, wyrobi sobie pogląd, czy przedstawiciel... czy ktoś, kto jest związany z Lewicą i Demokratami może pełnić taką funkcję, czy Lewica i Demokraci mogą odgrywać większą niż do tej pory rolę w Polsce.

No tak, ale ta debata, na którą zgodził się premier Kaczyński, to nie jest pojedynek bokserski, w którym jeden drugiemu odbierze pas i dzięki temu zostanie Aleksander Kwaśniewski, jeśliby w niej wygrał, premierem.

- Lewica i Demokraci zaproponowali coś, czego w obecnej kampanii niezwykle brakuje, bo przecież brakuje debaty, brakuje rozmowy o najważniejszych problemach, mamy do czynienia z wygłaszaniem słusznych, jak się wydaje mówcom, też w gronie swoich przekonanych, a prawdziwa kampania to, przyzna pan, w demokratycznym państwie to próba konfrontacji poglądów, aby w sposób bardziej przejrzysty widać było, o jakie wizje Polski chodzi. Bo przecież nie chodzi w Polsce o wybór między PiS-em a Platformą, bo to żaden wybór, bo to jest ta sama prawicowa rodzina. Jak mówi Radosław Sikorski, różnicy między PO a PiS-em nie ma co do wartości, jest różnica co do metod. Ale przecież to wszystko dzieje się w tej samej rodzinie.

Jeżeli LiD ustawia rzeczywiście w jednym rzędzie Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość, to rozumiem, że wszystkie podejrzenia o zbudowanie koalicji PO-LiD są rzeczywiście głęboko bezzasadne.

- To nie o to chodzi, proszę pana. Chodzi o to, że dla każdego, kto orientuje się w polityce i dla Polaków, jak sądzę, również nie ulega najmniejszych wątpliwości, że PO i PiS to partie prawicowe. I to jest inna wizja państwa, iż wizja socjaldemokratyczna, którą prezentuje Lewica i Demokraci. Inaczej patrzymy na sprawy sprawiedliwości społecznej, tolerancji, otwartości, społeczeństwa obywatelskiego, relacji państwo-Kościół czy miejsca Polski w Europie, relacji z sąsiadami. Więc ta różnica jest, dobrze, że ta debata będzie, dobrze, że Jarosław Kaczyński się na nią zgodził, bo tu nie chodzi o to, komu się zabierze głosy czy punkty; tu chodzi o to, żeby uświadomić, ze to jest ten wybór, że wybór nie sprowadza się do tego, czy Donald Tusk jest lepszy od Jarosława Kaczyńskiego.

W pewnym sensie Jarosław Kaczyński potwierdza tego rodzaju myślenie, ponieważ uznał, że LiD jest tą formacją, która w sposób najprecyzyjniejszy przeciwstawia swój program czy założenia programowe PiS-owi, nie uznając w takiej mierze Platformy za przeciwnika i stąd jego zgoda na udział w takim pojedynku skrystalizowanych postaw. Choć z drugiej strony ustawia, oczywiście, LiD, przypominając jego historię sięgającą do PZPR-u, jako symbol tego, co cofa Polskę, a nie jest szansą na jej naprawę, modernizację i pójście w XXI wiek.

- Oczywiście, dlatego Jarosław Kaczyński w swoich szeregach ma wielu byłych członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, którzy na różnym etapie kończyli tę aktywność w PZPR-ze. Jedni w roku 80, inni w 89, tak jak PZPR ze sceny politycznej zniknęła. Więc Jarosław Kaczyński wie, o czym mówi i o kim mówi, bo ma towarzyszy partyjnych blisko siebie.

A dlaczego LiD-owi zależało na tym, aby wśród swoich szeregów nie mieć już takich ludzi, jak Marek Dyduch czy Leszek Miller?

- To różnica podejścia do tej kampanii wyborczej. Myśmy uznali, że wynik dwa lata temu oznaczał dla wyborców lewicy potrzebę istnienia jednej listy w wyborach parlamentarnych, że trzeba dokonać reintegracji lewicy, mimo że rany są świeże po rozejściu się z Markiem Borowskim. W związku z tym ten projekt zawiera dwa elementy: po pierwsze ponowna integracja lewicy i po drugie – pokazanie, że jesteśmy zdolni do kompromisu ponad historycznymi podziałami, stąd porozumienie z Partią Demokratyczną. I Lewica i Demokraci są odpowiedzią na dzisiejsze swary, kłótnie, waśnie, a także na oczekiwania centrolewicowego elektoratu.

Leszek Miller takim celnym, kąśliwym określeniem ustawił Wojciecha Olejniczaka jako kibica „Pelikana” Łowicz w drugiej lidze, sam siebie sytuując w pierwszej jako kibica Widzewa.

- W jego czasach Widzew spadł do drugiej ligi, więc też niech o tym pamięta. Natomiast nie będziemy polemizować z Leszkiem Millerem, bo to nie jest przeciwnik dla Lewicy i Demokratów, tak jak Samoobrona.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)