Szkoły do likwidacji? Rząd ma poważny problem
Dane są katastrofalne. Kryzys demograficzny z każdym rokiem się pogłębia i wymusza zmiany w wielu obszarach. Jednym z pierwszych jest szkolnictwo. Rząd pracuje nad rozwiązaniami, które mają pomóc uniknąć likwidacji kolejnych szkół w mniejszych ośrodkach.
- W 2015 r. na koniec rządów PO-PSL urodziło się 370 tys. dzieci. W roku 2023 - 272 tys. W szkołach mamy coraz mniej uczniów, a w dodatku na terenach wiejskich bardzo często następuje migracja do miasta i dzieci jest jeszcze mniej - mówiła w poniedziałek wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer.
Zapewniła, że rząd nie chce skazywać najmłodszych mieszkających na wsiach na dojazdy do większych miejscowości.
- Myślimy o tym, że powinny tam pozostawać ośrodki szkolno-przedszkolne z klasami 1-3, oddziałami przedszkolnymi, klubem malucha. Trzeba potraktować to jako wyzwanie w kwestii wyrównywania szans, bo często dzieci po tych mniejszych szkołach gorzej radzą sobie na egzaminie ósmoklasisty, nie dostają się do wymarzonej szkoły ponadpodstawowej. Traktujemy to jako wyzwanie - podkreśliła Lubnauer.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Gawryluk i Stanowski na prezydenta? "Ciężko traktować poważnie"
"Im młodsze klasy, tym mniej liczne"
Negatywny trend widać od lat. Szef Związku Gmin Wiejskich i zarazem wójt gminy Terespol mówi, że widać to zwłaszcza w młodszych rocznikach. - Im młodsze klasy, tym mniej liczne - przyznaje Krzysztof Iwaniuk.
Dodaje, że w jego gminie są przypadki, gdzie do jednej klasy uczęszcza tylko pięć osób. Problem jest też z nauczycielami, którzy muszą uczyć po kilka przedmiotów.
Jak zatem utrzymać małe szkoły poza większymi ośrodkami? Wiceszef Instytutu Badań Edukacyjnych dr Tomasz Gajderowicz wskazuje na rozwiązanie, które sprawdziło się już w wielu miejscach na Zachodzie.
- Jest np. rozwiązanie integracji międzyinstytucjonalnej, tak, żeby szkoła pełniła różne funkcje społeczne, stała się centrum społeczno-kulturalnym dla całej lokalnej społeczności, włączając w to dorosłych i seniorów, i tym samym miała szersze uzasadnienie swojej funkcji społecznej niż tylko jako szkoły podstawowej - wyjaśnia.
- Trzeba dostrzec potencjał i nadać małym szkołom ekonomiczny sens. Nieraz inwestowanie w taką małą szkołę jest lepszym pomysłem niż jej zwijanie - dodaje.
Znalezienie rozwiązania innego niż prosta likwidacja jest konieczne tym bardziej, że problem demograficzny będzie się pogłębiał.
- Za parę lat z edukacji początkowej wyparuje kilkaset tysięcy uczniów. Będzie to miało ogromny wpływ na szkoły w mniejszych miejscowościach, których już dzisiaj ekonomiczny sens jest trudny do obronienia. Natomiast poza ekonomicznym jest też sens społeczny. W wielu miejscach szkoła to instytucja, która pełni funkcję integracyjną dla lokalnej społeczności. Nie chcemy doprowadzić do wyludnienia terenów wiejskich. To wielkie wyzwanie na polityków - zaznacza.
Przeczytaj też:
Źródło: wyborcza.pl/RMF FM