Szkoły bez lekcji, czarne flagi i plakaty - tak wyglądał protest nauczycieli
W całej Polsce strajkowali pracownicy placówek oświatowych, głównie szkół i przedszkoli. Strajk zorganizował Związek Nauczycielstwa Polskiego, domagający się podwyżek i utrzymania przywilejów emerytalnych oraz Karty Nauczyciela. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej, w proteście wzięło udział 50% placówek oświatowych w całym kraju. ZNP szacuje, że 70%.
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 19:49
W województwie śląskim, według zgodnych danych ZNP i śląskiego kuratorium oświaty, strajkowało ponad 1600 na 2,5 tys. szkół i placówek. Najwięcej placówek strajkowało w rejonie sosnowieckim. W Raciborzu strajk nie odbył się wcale - związkowcy oskarżyli tamtejszego starostę o zastraszanie nauczycieli, a tym samym łamanie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Starosta Raciborza Adam Hajduk nie zgadza się z zarzutem, że łamie prawo. Według niego, nie wyczerpano procedury mediacyjnej, bo urząd dopiero czeka na odpowiedź z ministerstwa w sprawie wysokości subwencji oświatowej. W skierowanym do protestujących piśmie starosta napisał, że strajk jest nielegalny "ze wszystkimi tego konsekwencjami". Prezes śląskiego okręgu ZNP Kazimierz Piekarz poinformował, że związek skierował sprawę do prokuratury i Państwowej Inspekcji Pracy.
Według Piekarza, większość rodziców zastosowała się do prośby związku i nie posłała we wtorek dzieci do szkoły. Rodzice zrozumieli nasze stanowisko, bo zależy im na jakości kształcenia ich dzieci - ocenił. W I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie strajkowali wszyscy, poza nauczycielami zatrudnionymi dorywczo, dwoma osobami z dyrekcji i dwoma księżmi. We wtorek ok. 30 osób miało tam zdawać ostatni ustny egzamin maturalny - z języka polskiego. Przełożono go na środę.
W proteście uczestniczyli członkowie ZNP, oświatowej "Solidarności", która poparła protest oraz nauczyciele niezrzeszeni w żadnym związku. Akcję poparł też Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" oraz Polska Partia Pracy.
W woj. zachodniopomorskim nie ma zgodności między statystykami strajkowymi kuratorium i ZNP. Kuratorium oświaty w Szczecinie poinformowało, że strajkowało tam 17% szkół, miejscowy zarząd ZNP mówi o ponad 50%. Najmniej placówek - zdaniem prezesa zarządu okręgu ZNP na Pomorzu Zachodnim Adama Zygmunta - strajkowało w gminie Ustronie Morskie - 33%, ale np. w Wałczu na 14 placówek nie strajkowała tylko jedna. Według niego, najwięcej nauczycieli przyłączyło się do protestu w Gościnie (90%) i Sianowie (87%).
Według Zygmunta, nie było problemów z zapewnieniem opieki nad dziećmi w szkołach, choć - jak twierdzi - dotarły do niego informacje, że zdarzały się próby zastraszania, szantażowania strajkujących nauczycieli i zmuszania ich do sprawowania opieki nad dziećmi. W Kołobrzegu - według informacji tamtejszego magistratu - jedynie dyrektorzy trzech podlegających Urzędowi Miasta szkół musieli zajmować się w czasie strajku uczniami. Łącznie było ich ośmiu na 5,8 tys. uczących się w dziewięciu szkołach podstawowych i gimnazjach. W Szkole Podstawowej nr 4 zajęcia trzeba było zorganizować dla jednego ucznia.
Jak poinformowała rzeczniczka kuratorium Iwona Rydzkowska, w regionie w strajku brało udział 15608 nauczycieli spośród 43783 ogółem zatrudnionych we wszystkich placówkach. Według niej, opiekę trzeba było zapewnić prawie 2 tys. dzieci, głównie uczniom szkół podstawowych i przedszkolakom.
W woj. świętokrzyskim strajk objął 69,7% publicznych placówek oświatowych - wynika z danych Kuratorium Oświaty w Kielcach. Protestowały głównie gimnazja - 82,25% z nich, najrzadziej do protestu przyłączały się szkoły specjalne (strajkowało 14,7%).
Do wojewódzkich władz oświatowych nie dotarł żaden sygnał o jakimkolwiek zagrożeniu bezpieczeństwa uczniów podczas strajku z powodu braku opieki pedagogicznej - powiedział wicekurator Lucjan Pietrzczyk. Dodał, że bez zakłóceń, zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem, odbyły się tego dnia egzaminy maturalne.
Prezes zarządu okręgu ZNP w Kielcach Wanda Kołtunowicz przyznała, że zasięg strajku był niższy od zdeklarowanego (83%), jednak nie chciała "spekulować" na temat przyczyn. Potwierdziła, że w Sandomierzu strajkowała tylko jedna szkoła z 32, mimo że siedem zapowiedziało udział w proteście. W Szkole Podstawowej nr 1 w Kielcach nie przystąpiło we wtorek do pracy 35 pedagogów. 11 nie zrzeszonych w żadnym ze związków zawodowych było gotowych prowadzić grupowe zajęcia pozalekcyjne, jednak rano do szkoły przyszedł tylko jeden spośród blisko 600 uczniów.
Według Anny Zaborek, szefowej jedynego w tej szkole związku zawodowego - ZNP, rodzice usłuchali prośby miejscowego grona pedagogicznego i zapewnili dzieciom opiekę we własnym zakresie. Świadczy to o tym, że popierają nasz protest - uznała nauczycielka.
W Wielkopolsce, według danych zebranych przez kuratorium, strajkowało ponad 31% szkół. W Poznaniu, według informacji władz miasta, do strajku przystąpiło 21% wszystkich placówek oświatowych. Szkoły, które nie przystąpiły do strajku zostały oflagowane, część nauczycieli z tych szkół popiera strajk.
Popieram strajk. Niestety, nie przystąpiliśmy do niego z przyczyn czysto organizacyjnych, zgłosiło się za mało osób. Gdyby było ich więcej, na pewno byśmy strajkowali - powiedziała Wiesława Ignaczak z Gimnazjum nr 1 w Poznaniu.
Uczniowie różnie oceniali strajk. Cały system szkolnictwa jest źle zorganizowany. Nauczyciele mają prawo strajkować, ale pod pewnymi warunkami. Nie powinni robić tego w czasie matur, żeby nie szkodzić uczniom - powiedziała Kasia z Liceum Ogólnokształcącego św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Według Alicji z tej samej szkoły, strajk nie jest słuszny. Nauczyciele dobrze zarabiają, poza tym mają wolne całe wakacje i ferie. Niektórzy z nich traktują pracę jak przerwę, ale niektórzy naprawdę się do niej przykładają - powiedziała.
W szkołach w których zapowiadano strajk, m.in. w Gimnazjum nr 42 w Poznaniu, na uczniów czekały m.in. zajęcia rekreacyjno-sportowe, jednak wszyscy uczniowie zostali w domach. Poinformowaliśmy rodziców o tym, że nauczyciele podjęli akcje strajkową, przystąpiło do niej blisko 70% nauczycieli. Uczniowie mogli przyjść do szkoły, były przewidziane zajęcia informatyczne, rekreacyjno-sportowe i projekcje filmów - powiedziała dyrektor gimnazjum Małgorzata Molik.