"Szkodnicy". Szefowa Polskiego Związku Wędkarskiego o władzach Wód Polskich
- Wybrano mnie prezesem zarządu głównego PZW i moim zadaniem jest obrona kolegów przed szkodnikami - tak szefostwo Wód Polskich oceniła prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Beata Olejarz. Jej zdaniem sytuacja w Odrze wciąż jest katastrofalna.
W piątek szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się z mieszkańcami Krosna Odrzańskiego. Spotkanie dotyczyło przede wszystkim sytuacji nad Odrą. Na miejscu była obecna także prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Beata Olejarz, która zabrała głos po tym, jak Donald Tusk oraz burmistrz Marek Cebula podziękowali wędkarzom za błyskawiczną interwencję.
Szefowa związku wędkarskiego o Wodach Polskich: szkodnicy
- Nie jestem bohaterką. Bohaterami są członkowie PZW. To oni stanęli na wysokości zadania. Nigdy nie powiedziałam, że nie pomagali zwykli pracownicy Wód Polskich, bo byli, ale się nie ujawniają. Wam również dziękuję. 21 kwietnia wybrano mnie prezesem zarządu głównego PZW i moim zadaniem jest obrona kolegów przed szkodnikami - stwierdziła Beata Olejarz.
- Mamy Wody Polskie. To są urzędnicy, którzy nam nie pomagają. Nie mówię o zarządach regionalnych, mówię o samej górze. Oni powinni przygotować procedury, my zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Tamci ludzie (lokalni urzędnicy Wód Polskich - red.) są teraz przesłuchiwani. 6-godzinne przesłuchanie dyrektora zarządu regionu to przesada - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jesteśmy w trakcie katastrofy"
Beata Olejarz odniosła się również do optymistycznych wypowiedzi rządzących, którzy próbują uspokajać i mówić, że sytuacja w rzece się poprawia.
- Tony ryb leżą na dnie rzeki. Eksperci oszacowali, że to, co wypłynęło, to 10 proc. To wszystko gnije. Te ryby nie zdechły przez przyduchę, to gnije przez brak tlenu. Bardzo proszę, by rządzący nie mówili, że katastrofa się kończy. Jesteśmy w trakcie katastrofy - podkreśliła szefowa Polskiego Związku Wędkarskiego.
- Wody Polskie, które chciałyby być użytkownikiem rybackim, się do tego nie nadają. Nie mają wiedzy, ludzi, sprzętu i nie reagują tak jak my. To zwykli członkowie PZW stanęli na wysokości zadania - dodała.
Czytaj też: