Szewc chciał zgwałcić 20-latkę?
Prokuratura w Świdnicy sprawdza, czy świdnicki szewc z zakładu w centrum miasta usiłował zgwałcić 20-letnią kobietę. Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo - informuje "Gazeta Wrocławska".
Klientki szewca twierdzą, że rzemieślnik od dawna podejrzanie się zachowywał: mówił do nich z seksualnymi podtekstami i łapał je za ręce. Choć w mieście zaczęły już krążyć anegdoty o dziwnym zachowaniu szewca, nikt nie spodziewał się, że posunie się aż tak daleko.
Do zdarzenia doszło tydzień temu. Świdniczanka przyszła odebrać buty. Było tuż przed zamknięciem, więc nikogo poza nią w zakładzie nie było. Szewc poprosił ją, by weszła za ladę i w drugim pomieszczeniu sama odszukała swoje buty. Twierdził, że musi coś pilnie skończyć, a tak będzie po prostu szybciej. Kiedy kobieta zaczęła szukać swoich trzewików, w pewnym momencie poczuła na sobie ręce mężczyzny. Dotykał ją w intymne miejsca. Wyrwała się, zażądała butów i stanęła przy drzwiach, w bezpiecznej odległości od napastnika.
Szewc jednak nie przejął się sytuacją. Jak gdyby nigdy nic obniżył cenę za naprawę, proponując, by zaoszczędzone pieniądze wydała na drinka. Pytał też, gdzie chodzi na piwo i w której szkole się uczy. Potem nagle mocno chwycił za rękę, przycisnął do siebie i znów zaczął dotykać. Dziewczyna wybiegała przerażona i od razu zadzwoniła do mamy. Ta poradziła córce, by zgłosiła zajście policji. Funkcjonariusze przesłuchali już dziewczynę, a teraz szukają innych klientek szewca, które mogły znaleźć się w podobnej sytuacji.
Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu sprawy. Jeśli ten człowiek jest winny, musi zostać ukarany - mówi Katarzyna Czepil z policji w Świdnicy. Szewc nie przyznaje się do winy. W ubiegłą środę został zatrzymany do wyjaśnienia. Wyszedł jednak po wpłaceniu kaucji w wysokości 2 tys. zł. Raz w tygodniu musi się stawiać w komisariacie policji.