Szerszy dostęp do broni w Polsce? Jarosław Kaczyński jest dziś przeciwny

Jarosław Kaczyński nie zgadza się dziś na postulaty swoich koalicjantów i na razie nie chce dopuścić do uchwalenia projektu ustawy o szerokim dostępie do broni - wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Paweł Kukiz stawia jednak sprawę jasno: jeśli do końca roku PiS nie uchwali ustawy liberalizującej dostęp do broni, zerwie współpracę z partią rządzącą.

Jarosław Kaczyński, prezes PiS
Jarosław Kaczyński, prezes PiS
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | EASTNEWS
Michał Wróblewski

Czerwiec 2020, trwa Zjazd Klubów "Gazety Polskiej". Jarosław Kaczyński występuje przed wyborcami PiS. Odpowiada też na pytania - między innymi o zmiany w prawie z zakresu dostępu do broni w Polsce. - Obawiam się, że w Polsce w broń zaopatrzyłyby się przede wszystkim te środowiska, które bardzo, ale to bardzo zaszkodziłyby tej pozostałej części społeczeństwa (…). Obawiam się, że tych krzywd z tego byłoby więcej niż korzyści - nie kryje prezes PiS.

Część słuchaczy zdaje się być zawiedziona.

Ale - jak wynika z naszych informacji - Kaczyński, mimo że wielu wyborców PiS (a jeszcze więcej zwolenników szeroko rozumianej prawicy) domaga się znacznie szerszego dostępu do broni, nie zmienił w tej sprawie zdania.

Prezes PiS był skłonny rozmawiać o zmianach w prawie w tym zakresie m.in. z koalicjantem programowym partii rządzącej Pawłem Kukizem, ale dziś nie chce iść dalej i forsować ustawowych zmian w Sejmie. - Generalnie w społeczeństwie nie ma na to przyzwolenia, nie ma akceptacji dla upowszechnienia dostępu do broni - słyszymy w otoczenia szefa PiS.

Jeszcze niedawno - na początku maja - Kukiz przekonywał, że "w warunkach wojny na Ukrainie ta ustawa powinna być jak najszybciej uchwalona, ponieważ dzięki niej będziemy mieli społeczeństwo bardziej przygotowane do obrony". Ale - jak słyszymy - Kukiz, mimo że domagał się nawet przyspieszenia prac, to nic nie wskórał.

Kukiz stawia jednak sprawę twardo. Pytany w poniedziałek w Radiu Wnet o przyszłość swojej współpracy z obozem Zjednoczonej Prawicy w tej oraz następnej kadencji parlamentu podkreślił, że dalsza współpraca uzależniona jest od uchwalenia forsowanych przez niego ustaw: w tej kadencji ustawy powołującej instytucję sędziów pokoju oraz zmianę ustawy o broni i amunicji, liberalizującą dostęp do broni palnej.

- Swoje dalsze głosowanie z PiS uzależniam od tego, czy PiS maksymalnie do końca tego roku uchwali ustawę o sędziach pokoju i ustawę o broni i amunicji - oświadczył Kukiz.

Dziś na sprzeciw Jarosława Kaczyńskiego na szerszy dostęp do broni mają mieć wpływ m.in. tragiczne wydarzenia z USA, o których coraz częściej słyszymy w mediach. Tam dostęp do broni jest mocno zliberalizowany, co bardzo często doprowadza do strzelanin i tragedii.

Broń do zamrażarki

Projekt ustawy o broni i amunicji został złożony w Sejmie pod koniec marca przez grupę posłów Kukiz'15 oraz Zjednoczonej Prawicy. Zakłada on, że to nie policjant, ale wojewoda czy starosta, decydowałby, kto może dostać pozwolenie na broń. Nie dostałyby go osoby niepełnoletnie, chore psychicznie czy karane za przestępstwa z użyciem broni oraz przeciwko zdrowiu i życiu.

Kandydat musiałby też przejść przeszkolenie z użycia broni i pierwszej pomocy. Sklepy sprzedające broń - wedle projektu ustawy - miałyby dostęp do elektronicznego rejestru pozwoleń prowadzonego przez MSWiA. Argumenty te nie przekonały jednak prezesa PiS.

Nie zrobili tego także inni koalicjanci PiS, spod szyldu Partii Republikańskiej Adama Bielana. To ta partia właśnie najgłośniej domagała się w ostatnich miesiącach upowszechnienia dostępu obywateli do broni. Politycy tej formacji lubią fotografować się w mediach społecznościowych na strzelnicy z wielką bronią w ręku, ale - jak słyszymy - zdjęcia te wywołują jedynie uśmiechy na twarzach polityków PiS.

Republikanie również złożyli swój projekt ustawy w Sejmie. Sejm jednak nie prędko się nim zajmie. Nic nie dzieje się bez zielonego światła Jarosława Kaczyńskiego.

W myśl obecnie funkcjonujących przepisów, aby szeregowy obywatel otrzymał pozwolenie na posiadanie broni, musi mieć ukończone 21 lat, być obywatelem Polski z pełną zdolnością do czynności prawnych, nie być skazanym prawomocnym wyrokiem sądu, posiadać orzeczenie psychologiczne i lekarskie oraz zdać egzamin. Decyzję wydaje komendant wojewódzki policji.

Taka procedura jest krytykowana przez zwolenników zwiększenia dostępu do broni, m.in. za zbyt wysokie koszty, nadmierną biurokrację czy uznaniowość policji w podejmowaniu decyzji.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (443)