Szeregi PO topnieją. Lidia Staroń wystartuje z listy PiS?
Posłanka Lidia Staroń odeszła z Platformy Obywatelskiej. Powód? Jak stwierdziła w poniedziałek zdecydował fakt, że Sejm - mimo zapewnień ze strony premier Ewy Kopacz - nie zajmie się w tej kadencji przepisami o komornikach i spółdzielniach mieszkaniowych. Możliwe, że wystartuje z listy PiS. - Będziemy rozmawiać z prezesem Kaczyńskim o takiej możliwości - stwierdził w Polsat News Jarosław Gowin.
Staroń poinformowała, że 6 sierpnia zrezygnowała z członkostwa w Platformie i klubie parlamentarnym tej partii. Jak mówiła, w tym dniu okazało się, że obecny Sejm nie zdąży uchwalić zmian w ustawach o komornikach sądowych oraz o spółdzielniach mieszkaniowych.
Tymczasem - jak twierdzi posłanka - jeszcze 30 lipca uzyskała ona od premier Kopacz zapewnienie, że będą one procedowane w tej kadencji. - "Wiedziałam, że w PO ustawowo nie zrobię już nic, to też złożyłam rezygnację z członkostwa. Jednak nadal będę pomagała ludziom - stwierdziła Staroń.
Podczas konferencji posłanka nie chciała natomiast odnosić się nieumieszczenia jej na listach kandydatów do Sejmu, które w piątek zatwierdził Zarząd Krajowy PO. Władze krajowe zaakceptowały w ten sposób decyzję regionalnych struktur, które nie udzieliły jej rekomendacji.
- Nie, nie namawiałem - odparł Gowin na pytanie Polsat News o to, czy nakłaniał Staroń do startu z list zjednoczonej prawicy. - Ale wielokrotnie z Lidką rozmawiałem. Ona należała do tych nielicznych polityków PO, którzy zachowali wierność ideałom założycielskim. Pani poseł Staroń nie akceptowała skrętu w lewo PO, ani etatyzmu w sprawach gospodarczych. Wiedziałem, że w Platformie jest dla niej coraz mniej miejsca. Cieszę się, że zdecydowała się na porzucenie partii - powiedział.
Gowin przyznał, iż będą prowadzone dyskusje na temat ewentualnego startu byłej posłanki Platformy Obywatelskiej z list zjednoczonej prawicy. - Pewnie będziemy rozmawiać na ten temat i z Lidią Staroń, i z prezesem Kaczyńskim. Czy jest możliwość, aby wystartowała z list zjednoczonej prawicy, niekoniecznie jako członek którejkolwiek z partii tworzących koalicję. Lidia Staroń byłaby wzmocnieniem dla każdej listy - stwierdził w rozmowie z Polsat News.
Lidia Staroń w 2005 roku uzyskała mandat poselski z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu olsztyńskim. W wyborach parlamentarnych w 2007 r. skutecznie ubiegała się o reelekcję, otrzymując 15 514 głosów. W wyborach w 2011 r. po raz trzeci z rzędu została wybrana na posła (z wynikiem 16 091 głosów).
Mimo doskonałych wyników, a także popularności jaką przyniosło jej m.in. zaangażowanie w obronę lokatorów spółdzielni mieszkaniowych i osób poszkodowanych przez nieprawidłowe działania komorników, władze regionu nie umieściły jej na liście kandydatów.
"To żałosny odwet lokalnego przewodniczącego partii Jacka Protasa i zależnych od niego działaczy partyjnych. Odwet za to, że się nie godzę i godzić nie będę, na - w mojej ocenie - marnotrawienie publicznych pieniędzy i prywatę" - napisała pod koniec lipca w oświadczeniu Lidia Staroń.
Posłanka dodała, że czeka na decyzję Zarządu Krajowego w tej sprawie. "Będzie to ważny test, czy PO stawia na ludzi rozwiązujących realne problemy i pomagających Polakom, czy na tych, którzy politykę wykorzystują do prywaty i tworzenia politycznych folwarków" - pisała w oświadczeniu.
Warmińsko-mazurscy działacze zarzucali Staroń, że "od lat funkcjonuje poza Platformą w Olsztynie i regionie", nie angażowała się w kampanie wyborcze i inne przedsięwzięcia wymagające obecności liderów partyjnych. Ich zdaniem, swoją postawą w klubie parlamentarnym PO "nadużyła zaufania koleżanek i kolegów", głosując wiele razy tak jak opozycja.
Była kojarzona z grupą parlamentarzystów Platformy o silnie konserwatywnych poglądach. Głosowała m.in. przeciw uchwaleniu rządowej ustawy o leczeniu niepłodności i ustawie zezwalającej na ratyfikację konwencji o zapobieganiu przemocy. Była wśród posłów, którzy złamali dyscyplinę i nie poparli wyboru Adama Bodnara na Rzecznika Praw Obywatelskich.