Szefowa MAK "grozi" Tuskowi - czy premier się zbuntuje?
Rząd jest w bardzo trudnej sytuacji. Stoi przed dylematem, czy odpowiedzieć na oczekiwania społeczne i zdecydowanie skrytykować raport MAK, który nie uwzględnia całości polskich uwag. Wówczas mógłby jednak nadszarpnąć panujący ostatnio dobry klimat w stosunkach między naszymi krajami - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Szymon Kardaś z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
12.01.2011 | aktual.: 25.01.2011 17:59
Czy premier Donald Tusk zgłosi "wotum nieufności" wobec raportu MAK dotyczącego przyczyn smoleńskiej katastrofy? O jego projekcie mówił, że jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia. Odnosząc się do tej wypowiedzi, szefowa MAK podczas środowej konferencji pogroziła Tuskowi palcem, twierdząc, że tego rodzaju naciski ze strony polskiego rządu są "niedopuszczalne". Jednocześnie Tusk deklarował, że nie pozwoli na wojnę polityczną z Rosją z powodu innej interpretacji lotu. - Ocieplenie relacji w stosunkach z Rosją jest poczytywane przez rząd jako sukces. Decyzja, przed którą stoi Tusk jest więc niezwykle trudna - ocenia politolog.
W ubiegłym tygodniu płk Klich mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski że to, czy Rosjanie uwzględnią polskie uwagi, zależy od ich dobrej woli. Jak ujawniono na konferencji MAK, strona rosyjska w raporcie odniosła się jedynie do 20-25% polskich uwag - tych, które ściśle dotyczyły kwestii technicznych. Całość zostanie jednak dołączona do raportu. - Można to oceniać pozytywnie, dzięki temu podnoszone przez stronę polską kwestie zostaną opublikowane - mówi Kardaś. Dodaje, że deklaracja strony rosyjskiej, że raport zostanie opublikowany z polskimi uwagami jako załącznikiem pozwoli w sposób obiektywny ocenić cały materiał. - W tej chwili na pełne wnioski jest za wcześnie - mówi.
Rosyjskie media szeroko interesują się raportem MAK na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Piszą, że winny jest Lech Kaczyński, pijany generał i słabi piloci. - Nie można wykluczyć, że w przekazie medialnym będą dokonywane pewne manipulacje. Rosjanie mogą zwracać uwagę na pewne aspekty katastrofy, które będą wskazywały na większą odpowiedzialność po polskiej stronie, pomijając ewentualne uchybienia po stronie rosyjskiej - mówi.
Ekspert odniósł się także do słów, jakie padły po południu podczas konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego. - Raport MAK jednostronnie obwinia polskich pilotów; jest to efekt decyzji, którą podjął premier Donald Tusk, oddając śledztwo Rosji. Ta sprawa to gigantyczna kompromitacja premiera - mówił Jarosław Kaczyński po wysłuchaniu końcowego raportu ws. katastrofy Tu-154. Kardaś nie zgadza się z konkluzjami prezesa PiS. - W raporcie nie wskazano w sposób jednoznaczny winnych, a jedynie rzucono nowe światło na rolę polskiej strony, m.in. presji psychicznej wywieranej na pilotów oraz obecność alkoholu we krwi gen. Błasika - zauważa. Przyznaje jednak, że dla Jarosław Kaczyńskiego, który ma szczególny tytuł do bycia zainteresowanym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, środowy komunikat MAK może być niewystarczający.
- Nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi z punktu widzenia stosunków polsko-rosyjskich do zarzutów, które padły z usta Jarosława Kaczyńskiego. Jego słowa mogą zostać odnotowane w mediach, ale opozycja nie jest partnerem w rozmowach dla Rosji, więc kluczowe będzie wyłącznie stanowisko przedstawicieli polskiego rządu - podkreśla dr Kardaś.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska