Szef wywiadu przegrał proces wytoczony "Nie"
Szef Agencji Wywiadu Zbigniew Nowek przegrał
proces cywilny wytoczony "Nie". Sąd Okręgowy w
Warszawie oddalił pozew Nowka, który żądał od tygodnika Jerzego
Urbana przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia za napisanie, że
miał on ujawniać mediom tajemnice sejmowej komisji ds. PKN Orlen -
jako jej ekspert.
17.09.2007 | aktual.: 17.09.2007 12:42
W listopadzie 2004 r. "Nie" w artykule pt. "Cela dla szefa tajniaków" napisało, że Nowek - ówczesny ekspert sejmowej komisji śledczej i były szef UOP w rządzie Jerzego Buzka - po tym, jak do komisji śledczej dotarły tajne stenogramy podsłuchów podejrzanego w śledztwie o korupcję lobbysty Marka Dochnala, "obdzwonił 'swoich' dziennikarzy", obiecując im te stenogramy.
Nowek pozwał za to "Nie" do sądu, żądając od autora tekstu, redaktora naczelnego i wydawcy tygodnika przeprosin w mediach oraz wpłaty 100 tys. zł na cel dobroczynny.
Nowek zeznawał, że do czasu ujawnienia w prasie podsłuchów Dochnala nie miał dostępu do niejawnych akt komisji. Podkreślał, że celem artykułu było zdyskredytowanie go i pozbawienie możliwości wykonywania pracy zawodowej. Autor artykułu Dariusz Cychol mówił, że działał w "ważnym interesie społecznym", a swą informację weryfikował w "kilku niezależnych źródłach", m.in. wśród oficerów ABW, AW i WSI oraz dziennikarzy. Powołując się na prawo prasowe, odmówił podania swoich informatorów.
Sąd oddalił powództwo, uznając, że doszło do naruszenia dóbr osobistych Nowka. Zarazem sąd stwierdził, iż działanie pozwanych nie było bezprawne, gdyż bronili "społecznie uzasadnionego interesu", aby nie było "przecieków" z organów państwa.
Nigdy nie jest dobrze, gdy pół kraju dyskutuje o tym, co powinno być poufne; nie jest dobrze, gdy materiały śledztwa są ujawniane i stają się elementem politycznego nacisku - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Izabela Dittmajer-Sklepowicz. Według sądu, ochrona dóbr osobistych osoby pełniącej funkcje publiczne jest mniejsza, a w tej sprawie - jak podkreśliła sędzia - "granice tej ochrony przesunęły się na niekorzyść powoda".
Zdaniem sądu, "Nie" dochowało rzetelności dziennikarskiej w całej sprawie. Sąd przyjął, że motywem publikacji była informacja dla prokuratury, że powinna zająć się sprawą tego przecieku z podsłuchów Dochnala (które zostały wprawdzie odtajnione, ale chroniła je tajemnica śledztwa). Sąd podkreślił, że "niestety organa ścigania do dziś nie wywiązały się z tego zadania, a śledztwo nie zostało zakończone". Sąd zwrócił uwagę, że nie było zadaniem Nowka ustalanie autora przecieku.
Po wyroku Nowek powiedział, że zgadza się z sądem, iż naruszono jego dobra osobiste, ale nie rozumie, dlaczego pozew oddalono._ Gdyby przyjąć taki standard, okazałoby się, że o dowolne przestępstwo można pomówić dowolną osobę zupełnie bezkarnie. Przy takim uzasadnieniu dziennikarz praktycznie w każdej sprawie może napisać wszystko i za to nie odpowiada, jeśli tylko wskaże jakikolwiek interes_ - oświadczył Nowek. Pozostaje mi wierzyć w sprawiedliwość i składać apelację - dodał. Podkreślił, że w artykule "Nie" były rzeczy "zupełnie absurdalne".
Adwokat Nowka mec. Igor Magiera powiedział, że sąd orzekł, iż osobom publicznym nie przysługuje "absolutnie żadna ochrona" w sprawach o ochronę dóbr. Podkreślił, że dla interesu społecznego publikacja "Nie" byłaby istotna tylko wtedy, gdyby prokuratura nie chciała wszcząć śledztwa o przeciek, a takie postępowanie - zdaniem adwokata - wtedy już trwało.
Cychol oświadczył, że w pełni zgadza się z wyrokiem. Dopełniłem starań, by tekst był jak najbardziej rzetelny - dodał, zadowolony z wyroku.
To drugi już przegrany przez Nowka proces cywilny w podobnej sprawie - sądy dwóch instancji oddaliły już jego powództwo wobec związanego z lewicą "Przeglądu". Pisał on, że Nowek "wynosi z komisji orlenowskiej tajne materiały i - dokonując ich selekcji - podrzuca dziennikarzom" oraz że jest rzekomo "głównym podejrzanym" w śledztwie o przecieki z komisji. Ta sprawa jest na etapie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego.
48-letni Nowek był szefem UOP od lutego 1998 r. do października 2001 r. Szefem AW jest od listopada 2005 r. Był wielokrotnie oskarżany przez SLD o nielegalne działania przeciw Sojuszowi - czemu zaprzeczał.