Szef MSZ Litwy: Armia rosyjska i białoruska są praktycznie zjednoczone
Gabrielius Landsbergis udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi "Die Welt", w którym przestrzega przed "nową fazą rosyjskiej agresji". Dyplomata nie owija w bawełnę i stwierdza, że "białoruska i rosyjska armia stanowią jedność i otrzymują rozkazy z Moskwy".
Minister spraw zagranicznych Litwy wypowiedział się na temat kryzysu na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Dyplomata zdradził, że jego kraj, jak i całe NATO, jest lepiej przygotowany do sytuacji kryzysowych niż w 2014 roku, kiedy to Rosjanie zajęli Krym.
- Nie jesteśmy zaskoczeni rozwojem sytuacji, od dawna mówimy o tym na arenie międzynarodowej, że ruchy Kremla są niepokojące - powiedział Landsbergis. - Od lat przygotowywaliśmy się na możliwość wystąpienia takiej napiętej sytuacji jak ta. Potrzebujemy teraz reasekuracji i potrzebujemy wzmocnień - dodał.
"Nowa faza rosyjskiej agresji"
Polityk podkreśla rolę Białorusi w całym konflikcie. Jego zdaniem, kraj ten powinien zachować neutralność, jednak rzeczywistość pokazuje co innego. - Po raz pierwszy o Białorusi i zagrożeniu, jakie może stanowić dla naszego bezpieczeństwa, wspomnieliśmy podczas spotkania ministerialnego NATO w Rydze w listopadzie 2021 r. Już wtedy mówiliśmy, że Białoruś jest ważnym graczem geopolitycznym i coś może się tam wydarzyć: Białoruś mogłaby zostać wykorzystana przez Rosję do przeprowadzenia stamtąd ataku. Wskazywaliśmy wtedy również, że Białoruś może w rzeczywistości zostać zaanektowana przez Rosję - stwierdził szef litewskiej dyplomacji.
Zobacz też: Co zrobi Putin? Komorowski: "Możliwe są dwa scenariusze"
Landsbergis pokusił się także o ocenę obecnej sytuacji. - Obecnie jesteśmy świadkami nowej fazy rosyjskiej agresji: nowej współpracy wojskowej między Rosją a Białorusią, co sugeruje, że obie armie są teraz praktycznie zjednoczone i otrzymują jednolite dowództwo z Moskwy - wyjaśnił.
Litwa postawiła się Chinom
Minister odniósł się w wywiadzie do kwestii konfliktu jego kraju z Chinami. Litwa zacieśniła ostatnio swoje stosunki z nieuznawanym przez Pekin Tajwanem, co spotkało się z reperkusjami ze strony chińskiej, które wstrzymały kontakty handlowe z bałtycką republiką. W spór wmieszała się również Unia Europejska.
- Nie możemy polegać tylko na jednym dostawcy, ani na Rosji w przypadku gazu, ani na Chinach w przypadku łańcuchów dostaw. Dlatego też coraz częściej zwracamy się ku regionowi Indo-Pacyfiku. Tajwan jest silnym partnerem - powiedział minister.