Szef klubu PiS wygryzie Macierewicza? Czarne chmury nad szefem podkomisji smoleńskiej
Antoni Macierewicz w najbliższych wyborach do Sejmu może stracić pierwsze miejsce na liście wyborczej w okręgu 10. w Piotrkowie Trybunalskim. Zamiast szefa podkomisji smoleńskiej - jak wynika z informacji Wirtualnej Polski - liderem listy może zostać wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. - Antoniemu na pewno nie pomagają sprawy, które wychodzą ostatnio na jaw - słyszymy w PiS.
Koniec listopada. Ryszard Terlecki udziela wywiadu tygodnikowi "Sieci". Zdradza receptę PiS na wybory do Sejmu: - By wygrać, potrzebujemy trzech rzeczy: pieniędzy, programu i ludzi.
Szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu wyjaśnia: - Pieniędzy, mam nadzieję, wystarczy, a program ogłosimy wiosną. Trzeba dobrać ludzi, którzy sprawdzą się i w kampanii, i później w Sejmie. Musimy też wreszcie przełamać naszą starą słabość, która polega na tym, że listy ustala się w ostatniej chwili, czyli miesiąc przed wyborami.
Podział na listach
Marszałek Terlecki wie, co mówi. Niedawno w Wirtualnej Polsce pisaliśmy o tym, iż polityk PiS obawia się, że nie dostanie się do parlamentu, startując w kolejnych wyborach z rodzinnego Krakowa. - Cudem z Krakowa zdobył mandat. W kolejnych wyborach nie ma na to szans. Rozgląda się więc po całym kraju i szuka dla siebie miejsca na jakiejś liście, która da mu szansę wejść do Sejmu - mówił nam o szefie klubu PiS jeden z naszych informatorów.
Partia rządząca wspiera w tych poszukiwaniach Terleckiego i zastanawia się, który okręg wyborczy pozwoliłby wicemarszałkowi Sejmu - i jednemu z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego - utrzymać się przy Wiejskiej w kolejnej kadencji. W grę - jak ustaliliśmy - wchodzą m.in. Łódź i Piotrków Trybunalski.
Szkopuł w tym, że w Łodzi PiS nie ma łatwych warunków - opozycja jest tam silna, a nastroje wobec PiS - raczej bojowe. Partia rządząca ma tam znaną i trzymającą się mocno reprezentację, przez co na liście jest dość ciasno. Z Łodzi kandydowali w ostatnich wyborach m.in. czołowi ministrowie: kultury (Piotr Gliński), spraw zagranicznych (Zbigniew Rau) oraz rozwoju i technologii (Waldemar Buda).
Ale Ryszard Terlecki ma poważną alternatywę. To Piotrków Trybunalski, okręg nr 10, gdzie od lat liderem PiS - dziś pełniącym funkcję pełnomocnika okręgowego tej partii - jest Antoni Macierewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamiana Macierewicza na Terleckiego
Na dziewięć mandatów, które można w sumie zdobyć w tym okręgu (liczącym ok. 570 tys. osób uprawnionych do głosowania), PiS w ostatnich wyborach zdobyło aż sześć. Kandydowanie w okręgu nr 10 zatem to dla nawet mniej znanego polityka PiS z czołówki listy gwarancja miejsca w Sejmie.
Dla niepopularnego Ryszarda Terleckiego, który w ostatnich wyborach w Krakowie - będąc numerem dwa na liście - zdobył zaledwie 10 tys. głosów., okręg Macierewicza wydaje się miejscem idealnym.
Co ciekawe, szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu został pod koniec czerwca br. jednym z szesnastu "opiekunów" PiS, którzy sprawują nadzór nad strukturami partii w poszczególnych województwach. Terleckiemu przypadło województwo łódzkie, choć wcześniej z tym regionem szef klubu PiS nie miał nic wspólnego.
Kolejnym argumentem za tym, by Terlecki zastąpił Macierewicza na czele listy w Piotrkowie, są coraz gorsze - z wyborów na wybory - indywidualne wyborcze rezultaty szefa podkomisji smoleńskiej.
Jednocześnie - wraz ze słabnącymi wynikami byłego szefa MON - rośnie liczba głosów ogółem oddana na kandydatów PiS. Macierewicz zatem nie jest już wyborczą lokomotywą dla partii rządzącej. Jest tylko jednym z jej ogniw.
Dlatego w PiS można usłyszeć coraz więcej o tym, że Macierewicz - po raz pierwszy w historii - nie będzie liderem listy w swoim okręgu. I że jego miejsce zajmie szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. "Opiekun" województwa łódzkiego.
Macierewicz słabnie
Antoni Macierewicz, niegdyś potężny minister obrony narodowej, który budował swoje wpływy i popularność w elektoracie PiS na lansowaniu kolejnych teorii wokół katastrofy w Smoleńsku, dziś - jak powtarzają sami politycy PiS - jest na marginesie polityki.
Bardzo wielu polityków PiS nie ma do niego zaufania; w kuluarowych rozmowach przedstawiciele obozu władzy wypominają, że - mimo szumnych zapowiedzi - Macierewicz wciąż nie przedstawił wiarygodnych dokumentów dotyczących okoliczności katastrofy smoleńskiej (mimo dziesiątków milionów złotych przeznaczonych na prace jego podkomisji).
Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach podkreślają też, że były minister obrony nie ma żadnego wpływu na partyjną agendę. Dużo rzadziej bywa też w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej, mimo że wciąż pozostaje wiceprezesem tej partii.
Radykalnie konserwatywne skrzydło w Zjednoczonej Prawicy - niegdyś reprezentowane przez Macierewicza - dziś stanowią politycy Solidarnej Polski i "frakcja z Górnośląskiej" pod nieformalnym przywództwem posła Bartłomieja Wróblewskiego. - Antoni nie jest już dziś niezbędny partii, ale Jarosław wychodzi z założenia, że lepiej mieć go przy sobie, niż poza. Macierewicz wciąż ma grupę swoich zwolenników i część elektoratu mogłaby nie wybaczyć pozbycia się go z szeregów - tłumaczą nasi rozmówcy.
Schyłek
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, nie kryją jednak, że wokół Macierewicza powstała ostatnio gęsta atmosfera i ciągną się za nim niewygodne historie.
Najpierw były minister obrony doprowadził do nieuchwalenia przyjętej w konsensusie sejmowej uchwały - która uznawała Rosję za państwo wspierające terroryzm - dodając nieskonsultowaną z nikim poprawkę o rzekomym, bezpośrednim wpływie Rosji na rozpad rządowego samolotu TU-154M pod Smoleńskiem.
Wskutek akcji Macierewicza uchwała upadła, co nie tylko zostało skrytykowane przez niemal wszystkie siły w polskim Sejmie, ale skonsternowało także ukraińską opinię publiczną i wywołało zdziwienie w zachodnich parlamentach.
Następnie do telewizji TVN24 wyciekły ekspertyzy międzynarodowych biegłych pracujących dla polskiej prokuratury, które podważały tezy Macierewicza o wybuchu na pokładzie samolotu w Smoleńsku.
Na koniec wreszcie sprawa, która dopiero zaczyna rozgrzewać opinię publiczną. Otóż dziennikarze śledczy magazynu "Czarno na Białym" ujawnili, że w komisji likwidującej Wojskowe Służby Informacyjne, nad którą nadzór sprawował Antoni Macierewicz (jako szef komisji weryfikacyjnej), pracował człowiek, który - jak później się okazało - był rosyjskim agentem (do komisji powołał go ówczesny szef MON, a dziś europoseł PO Radosław Sikorski, który współnadzorował komisję).
Wszystkie te okoliczności - jak podkreślają sami politycy PiS - nie działają na korzyść Macierewicza. Przeciwnie. Dlatego, zdaniem części naszych informatorów z obozu władzy, Jarosław Kaczyński może nie mieć skrupułów, by osłabić pozycję byłego szefa MON na wyborczych listach. - Ale nie dotkliwie. Co najwyżej lekkie przesunięcie na liście - mówi jeden z polityków.
Niektórzy spekulują, że Macierewicz się z tym pogodzi, bo i tak dostanie się do Sejmu, a w razie czego - jak stwierdził jeden z naszych rozmówców - "zawsze może kandydować do Senatu".
Pewne jest jedno: szczyt politycznej kariery Macierewicz ma już dawno za sobą. Dziś obserwujemy jej schyłek.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski