Szef Klubów "GP": Jarosław Kaczyński nie powinien ujawniać tajnych rozmów z Wiktorem Orbanem

- To służby dyplomatyczne zawiodły. Jako pierwszy powinien się uderzyć w piersi minister Witold Waszczykowski. W polityce takich rzeczy jak dymisje nie załatwia się z dnia na dzień, bo wtedy źle to rzutuje na całe środowisko polityczne. Myślę, że działania będą podjęte, ale z tym trzeba jeszcze trochę zaczekać - mówi Ryszard Kapuściński, szef Klubów "Gazety Polskiej", który co rok organizuje wielki wyjazd do Budapesztu z okazji narodowego święta Węgier. W rozmowie z WP tłumaczy, dlaczego nie odwołuje wyjazdu de facto wspierającego Wiktora Orbana, który w czasie szczytu w Brukseli - wbrew obietnicy - wsparł Donalda Tuska.

Jarosław Kaczyński rozmawia z premierem Węgier Viktorem Orbanem, 2010 r.
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

WP: Dlaczego jedzie pan właśnie z Klubami "GP" na Węgry, żeby wspierać "zdrajcę"? Czyli premiera Wiktora Orbana.

Ryszard Kapuściński: Rozdzielamy dwie rzeczy. Nie jedziemy do Wiktora Orbana, ale żeby spotkać się z naszymi przyjaciółmi Węgrami. Jeździliśmy wspierać Orbana w latach 2012 czy 2013, jednak ostatnio jeździmy pokłonić się przed pomnikami.

WP: Ale jakby nie patrzeć, to Orban nie jest już takim przyjacielem. Zawiódł - to wprost mówi prezes Jarosław Kaczyński.

Ja to rozumiem, ale większość może jeszcze nie rozumie uwarunkowań, w wyniku których Orban nie zdecydował się popierać Jacka Saryusza-Wolskiego, ale Donalda Tuska. To jest polityka i Orban miał swoje priorytety.

WP: Czy Orban po takim zawodzie może być przyjacielem PiS?

Będzie przyjacielem. Są ważniejsze głosowania przed nami od tego ws. Donalda Tuska. Do tej pory Orban się sprawdzał.

WP: Tym razem dla PiS uderzenie w Tuska była kwestią honorową.

Orban miał dużo spraw do załatwienia w Unii. Chodzi na przykład o wstrzymywanie przez Komisję Europejską budowy elektrowni atomowej na Węgrzech - dziwnym trafem w ubiegły poniedziałek na nią zezwolono. Może to był szantaż wobec Budapesztu?

WP: Pan sugeruje, że Orban sprzedał lojalność wobec rządu w Warszawie w zamian za interesy Węgier? W polityce nie byłoby to nic dziwnego.

Interes narodowy był dla niego istotniejszy. Jestem przekonany, że gdyby chodziło o ważniejszą rzecz niż stanowisko Tuska, to postąpiłby lojalnie wobec Polski. Nie było, o co kruszyć kopii i walczyć.

Szkoda jednak, że wcześniej polski rząd nie porozumiał się z Orbanem. Przed szczytem Unii Europejskiej do pani premier Beaty Szydło i prezesa Jarosława Kaczyńskiego dotarła informacja o tym, że Orban jednak poprze Tuska, więc nasza dyplomacja mogła się lepiej przygotować. Dyplomatycznie powinno to zostać załatwione inaczej. Niepotrzebnie rozdęto sprawę Tuska na całą Europe. W innych państwach jego reelekcja nie była przecież istotna, a polski rząd niepotrzebnie tylko lansował Tuska.

WP: W rzeczywistości sprzeciw wobec Tuska to była osobista decyzja Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli szukać winnego, to właśnie w nim?

To służby dyplomatyczne zawiodły. Jako pierwszy powinien się uderzyć w piersi minister Witold Waszczykowski.

WP: Prezes PiS i rząd popełnili tutaj zatem wielki błąd?

Ponowny wybór Tuska należało przemilczeć. Podejść tak: niech już on sobie będzie tym szefem Rady Europejskiej przez dwa i pół roku i na tym koniec. Mamy przecież ważniejsze sprawy w Unii.

WP: Skoro polska dyplomacja zanotowała blamaż, to należałoby wyciągać konsekwencje, czyli zdymisjonować szefa MSZ? I to szybko?

W polityce takich rzeczy jak dymisje nie załatwia się z dnia na dzień, bo wtedy źle to rzutuje na całe środowisko polityczne. Myślę, że działania będą podjęte, ale z tym trzeba jeszcze trochę zaczekać.

WP: Ministra Dawida Jackiewicza szybko zdymisjonowano i była to decyzja prezesa PiS. Wcale nie trzeba długo czekać.

Ministra Waszczykowskiego krytykuję nie od wczoraj.

WP: Orban obiecał Kaczyńskiemu, że jeśli Tusk nie będzie miał poparcia ze strony polskiego rządu, to za nim nie zagłosuje. Słowa nie dotrzymał. I jest po tym godny zaufania?

Nie znamy kulis, więc możemy się tylko domyślać.

WP: Jeśli wierzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, to wiemy, bo to prezes PiS wprost powiedział o tej obietnicy.

No tak. Co ja mogę na to odpowiedzieć?

WP: Może pan załamać ręce i powiedzieć, że Orbanowi nie można wierzyć. Albo, że mimo złamanego słowa, można mu ufać.

Uważam, że nie powinno się ujawniać tajnych rozmów. I tyle.

WP: Jednak to Jarosław Kaczyński upublicznił słowa Orbana.

Wiem. I potem są takie efekty, jak teraz widzimy.

WP: Prezes PiS popełnił błąd?

Na pewno zawiódł się na Orbanie. Mam nadzieję, że w ważniejszych sprawach się jednak porozumieją. Za dwa tygodnie do Polski przyjeżdża prezydent Węgier i pewnie spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą. Kontakty i rozmowy dyplomatyczne cały czas mają miejsce.

WP: Wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak z dnia na dzień jednak odwołał wizytę na Węgrzech, choć miał być tam w czasie święta, z okazji którego pan tam jedzie.

I na takich prztyczkach w nos reperkusje po szczycie UE powinny się już zakończyć.

WP: Może pan też powinien powiedzieć to, co w istocie oznacza odwołana wizyta wiceministra: nie jadę, bo nie dotrzymaliście słowa ws. Tuska?

Nie jedziemy z transparentami popierającymi Orbana. Jedziemy pod nasze i wspólne pomniki na, mówiąc patetycznie, spotkanie z narodem węgierskim.

WP: Z Orbanem rok temu się spotykaliście. A teraz?

Miałem wtedy zaszczyt być na prywatnej audiencji u Wiktora Orbana. To było wspaniałe. Jesienią ubiegłego roku też widziałem się z premierem Węgier - w Krakowie. A w tym roku może bym... Inaczej: nie jestem zaproszony, więc nie będę go widział. Nie nalegaliśmy na takie spotkanie, bo w Klubach "GP" nie jesteśmy głowami państw.

WP: Teraz zapał do wyjazdu na Węgry stopniał?

Mieliśmy bardzo dużo negatywnych opinii i takich, aby wyjazd odwołać. Nie ukrywam tego. Jednak w polityce sprawy załatwia się inaczej - nie obrażając się. Nie możemy przecież być w Europie osamotnieni.

WP: Będzie pan na Węgrzech i...

...już tam na nas czekają. Wysocy dostojnicy państwowi - ministrowie i wiceministrowie - będą uczestniczyć we wspólnych uroczystościach. To nie będzie tak, że pojedziemy, pomachamy flagami i wrócimy.

Wybrane dla Ciebie

Kuriozalny wyrok w Zambii. Mężczyźni mieli posługiwać się czarami
Kuriozalny wyrok w Zambii. Mężczyźni mieli posługiwać się czarami
Trump ostrzega Hamas. "Mam nadzieję, że wiedzą, w co się pakują"
Trump ostrzega Hamas. "Mam nadzieję, że wiedzą, w co się pakują"
18-latek uciekł niepełnoletnim oprawcom. Wyskoczył z jadącego auta
18-latek uciekł niepełnoletnim oprawcom. Wyskoczył z jadącego auta
Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Portugalia. Dwie niesłyszące kobiety zginęły potrącone przez pociąg
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Izraelskie czołgi na ulicach Gazy. "Pas ognia"
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Zełenski ostrzega: Putin próbuje oszukać Trumpa
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"
Niemcy odpowiadają Nawrockiemu ws. reparacji. "Zamknięta kwestia"
Rosyjscy dyplomaci wzywani na dywaniki ws. Polski
Rosyjscy dyplomaci wzywani na dywaniki ws. Polski
Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów