Szef KGP w Senacie. Jarosław Szymczyk pytany o brutalność policji
- Opluwano policjantów i obrażano. Wszystko wskazywało, że agresja rośnie, a grupa wciąż stawała się liczniejsza - powiedział gen. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji podczas dyskusji w Senacie na temat ostatnich wydarzeń związanych z aresztowaniem Margot i innych aktywistów ruchu LGBT.
- Nie byłem na Krakowskim Przedmieściu 7 sierpnia. Nie podejmowałem decyzji ws. działań policji w tamtym momencie - stwierdził szef polskiej policji, odpowiadając w środę w Senacie na pytania parlamentarzystów o wydarzenia w Warszawie przed i po zatrzymaniu Margot (osoby niebinarnej - przedstawiającej się jako Małgorzata, choć pod względem formalno-prawnym określonej jest jako Michał Sz.).
Gen. Jarosław Szymczyk wyjaśniał, że "procedury zakładają, że zajmuje się tym dowódca operacji". Zaprzeczył, aby 7 sierpnia w Warszawie w mundurach policyjnych działali żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. - Bzdura - stwierdził.
Na pytanie senatora Bogdan Klicha (KO) o tak duże siły użyte 7 sierpnia w Warszawie, komendant powiedział, że zgromadzenie nie było wcześniej zgłoszone. - Nie byliśmy na to przygotowani. Z uwagi na agresję zgromadzonych podjęto decyzję o skierowaniu tam innych sił z Warszawy. Policjanci prosili o pomoc, bo czuli, że ich siły są zbyt małe - wyjaśniał szef KGP.
- Opluwano policjantów i obrażano. Wszystko wskazywało, że agresja rośnie, a grupa wciąż stawała się liczniejsza. Słychać też było, że grupa chce przejść w okolice bazyliki, aby dokonać zbezczeszczenia miejsca kultu. Stąd dodatkowe siły - wyjaśniał.
Pytany o brutalność policjantów podczas protestu, Szymczyk powiedział, że chwyty obezwładniające, które widział na zdjęciach, były technikami stosowanymi standardowo przez funkcjonariuszy podczas służby.
- Mogły w ich trakcie powstać otarcia naskórka u osób zatrzymywanych - przyznał.
Szef KGP: czekam na raport od RPO
Szymczyk wyjaśnił, że czeka na dokumenty z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, który krytykował policjantów. - Z relacji medialnych wynika, że raport opiera się na zeznaniach zatrzymanych - zaznaczył.
Przyznał, że policjanci nie mieli identyfikatorów z nazwiskami, ale wyjaśnił, iż było to zgodne z przepisami. Ocenił, że w oddziałach zwartych jest to dobre rozwiązanie.
Komendant Główny Policji pytany był również o działania funkcjonariuszy wobec osób, które powiesiły zdjęcia posłów Koalicji Obywatelskiej na szubienicach w Katowicach. - Nie zgadzam się z zarzutem, że nic nie robiliśmy. Nie było czynnej interwencji, ale wszystko zostało udokumentowane - przekonywał.