Szef KE poparł polskie argumenty ws. przyjmowania uchodźców
• KE wycofuje się ze swoich planów dotyczących walki z kryzysem migracyjnym
• Szef KE Jean-Claude Juncker zaakceptował argument polskich władz
• Argument ten dotyczył ponoszenia kosztów migracji
• Polska premier ponad pół roku temu mówiła: "Polska przyjęła około miliona uchodźców z Ukrainy"
• Juncker: trzeba włączyć do osądu rzeczywistość z którą Polska i Węgry stykają się na co dzień
23.09.2016 | aktual.: 24.09.2016 09:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komisja Europejska wycofuje się ze swoich planów dotyczących walki z kryzysem migracyjnym. Chce teraz, by Słowacja, kierująca pracami Unii zaproponowała zmiany w projekcie przepisów, który przewidywał obowiązkowe przyjmowanie uchodźców. Szef Komisji Europejskiej - jak informowało przedwczoraj Polskie Radio - poparł argumenty Warszawy w sprawie migracji.
- Bruksela próbuje teraz wyjść z twarzą z całej sytuacji - powiedzieli Polskiemu Radiu unijni dyplomaci i urzędnicy. Komicja nie chce oficjalnie wycofać swojego projektu przepisów sprzed kilku miesięcy dotyczącego przymusowego podziału uchodźców i oczekuje, że to Słowacja zaproponuje zmiany.
W sprawie kryzysu migracyjnego Komisja Europejska zmieniła ostatnio zdanie. Jej szef Jean-Claude Juncker poparł w czwartek postulat Grupy Wyszehradzkiej dotyczący elastycznej solidarności. - Jeśli jakieś kraje Unii Europejskiej nie mogą przyjąć uchodźców, mogą więcej zrobić dla ochrony naszych zewnętrznych granic - mówił przewodniczący Komisji.
Ponadto, podczas wystąpienia w Komitecie Ekonomiczno-Społecznym Jean-Claude Juncker zgodził się też z innym argumentem, że trzeba rozwiązać problemy migracyjne poza granicami Unii. Pytany o niechęć Polski i Węgier do przyjmowania uchodźców, odpowiadał, że w tych krajach schronienie znaleźli uciekinierzy ze Wschodu.
- Trzeba być uczciwym i kiedy krytykuje się Polaków i Węgrów, to trzeba mówić, że przyjęli już ukraińskich uchodźców - mówił szef Komisji. Już wcześniej Jean-Claude Juncker przyznał również, że przyjmowanie uchodźców przez unijne kraje nie powinno być przymusowe, ale dobrowolne.
W Brukseli zwyciężyły polskie argumenty w sprawie uchodźców. Po raz pierwszy od początku kryzysu imigracyjnego szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaakceptował sztandarowy argument polskich władz, że nasz kraj ponosi koszty migracji, ale ze Wschodu, bo przyjmuje u siebie Ukraińców - podało RMF FM. Wcześniej te słowa wyśmiewała zarówno Bruksela, jak i opozycja w Warszawie.
Za użycie tego argumentu krytykowano m.in. Beatę Szydło. Polska premier ponad pół roku temu podczas debaty w Parlamencie Europejskim mówiła: Polska przyjęła około miliona uchodźców z Ukrainy, ludzi, którym nikt nie chciał pomóc. Oni są dzisiaj u nas i pomagamy im. Wówczas polską premier krytykowano, dowodząc, że Ukraińcy w Polsce nie są uchodźcami, ale migrantami ekonomicznymi. Teraz jednak Juncker powiedział dokładnie to samo, podkreślając, że często zapomina się o wysiłkach takich krajów jak Polska czy Węgry.
W Polsce i na Węgrzech jest dużo uchodźców, którzy pochodzą z Ukrainy, podczas gdy jest ich niewielu w Europie Zachodniej. Tak więc trzeba włączyć do osądu rzeczywistość, z którą (Polska i Węgry) stykają się na co dzień - powiedział Juncker podczas debaty w Komitecie Ekonomiczno-Społecznym.
Rzecznik KE nie chciał powiedzieć o jakiej liczbie "uchodźców z Ukrainy" mówił Juncker. Z danych Eurostatu wynika, że rzeczywistych "uchodźców" z Ukrainy jest niewielu. Natomiast polski argument o Ukraińcach dotyczy raczej wysiłku i kosztów integracji całej ukraińskiej społeczności.
Wyraźnie widać, że upadła w Brukseli koncepcja narzuconych kwot. Rysuje się natomiast nowy kompromis na zasadzie pomocy w zabezpieczeniu granic zewnętrznych zamiast obowiązkowego przyjmowania uchodźców. Ci, którzy nie chcą przyjmować na swoim terytorium uchodźców, muszą być solidarni w inny sposób, gdy chodzi o zorganizowanie ochrony granic zewnętrznych Unii. Wysiłki muszą być podzielone - wyjaśnił to nowe porozumienie szef Komisji. Odpowiada ono koncepcji lansowanej od początku przez polskie władze. Oznacza to, że Polska wygrywa z Brukselą - batalię w sprawie migracji. To co jeszcze niedawno mówili dyplomaci w kuluarach, potwierdza szef Komisji Europejskiej.