Szczyt w Brukseli. UE nakłada sankcje na Białoruś. Radosław Sikorski: "Skończyło się tak, jak zawsze"
Na szczycie w Brukseli przywódcy UE zawarli porozumienie ws. Turcji, która prowadzi spór z Grecją i Cyprem. Pozwoliło to na rozpoczęcie procedury pozwalającej wprowadzić sankcje dla reżimu białoruskiego. Na liście nie ma jednak Aleksandra Łukaszenki. - Skończyło się tak, jak zawsze. Łukaszenka oszukał, co nie znaczy, że nie trzeba próbować. Nasz rząd i Unia Europejska, nie mając żadnej nadziei, że to będzie skuteczne, tę marchewkę próbują pokazywać - stwierdził w programie WP "Newsroom" były szef MSZ Radosław Sikorski, mówiąc o "pokazywaniu Białorusi alternatywnej polityki". Czy sankcje są w stanie jakkolwiek ograniczyć działania i represje stosowane przez prezydenta Białorusi wobec obywateli protestujących z powodu sfałszowanych wyborów? - A co UE może zrobić? (…) My nie mamy tam takich czynników oddziaływania jak ma Rosja - przekonywał Sikorski, dodając, że "to, co jest ważnym instrumentem Europy, to są marzenia Białorusinów o bardziej europejskiej przyszłości". Były minister spraw zagranicznych podkreślił, że sankcje uważa za "inteligentne i w tej sytuacji usprawiedliwione".