Szczyrk. Trwają prace odkrywkowe i pobieranie DNA

Wybuch gazu w Szczyrku zabił 8 osób. Na miejscu trwają intensywne prace. Prokuratorzy chcą znaleźć dokładne miejsce uszkodzenia gazociągu. Jednocześnie od wytypowanych osób jest pobierany materiał porównawczy do badań DNA.

Szczyrk. Trwają prace odkrywkowe i pobieranie DNA
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

Szczyrk pogrążony jest w żałobie. W środę w nocy zawalił się tam trzykondygnacyjny budynek. Powodem był wybuch gazu. Rodzina, która zginęła w eksplozji, nie miała szans. Wśród ośmiu ofiar jest czworo dzieci.

Teraz śledczy wyjaśniają, dlaczego doszło do tragedii. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej Agnieszka Michulec poinformowała, że główna hipoteza zakłada uszkodzenie rurociągu. - W piątek będą trwały prace odkrywkowe, żeby znaleźć miejsce ewentualnego uszkodzenia - podkreśliła.

Prace będą bardzo szczegółowe. Śledczy chcą, by opinię wyraził m.in. specjalista w dziedzinie maszyn wiertniczych. Same oględziny prowadzone będą nie tylko w miejscu, gdzie stał dom, ale również w pobliżu tego terenu. Analizie mogą zostać poddane również okoliczne budynki.

Szczyrk. W poniedziałek sekcje zwłok

W domu, gdzie doszło do eksplozji, mieszkały dwie rodziny. W chwili wybuchu znajdowało się tam 8 osób. Teraz trwa identyfikacja odnalezionych ciał. Na poniedziałek zaplanowano sekcje zwłok. "W czwartek prokuratura czyniła ustalenia dotyczące pokrewieństwa i w piątek od wytypowanych osób będzie pobierany materiał porównawczy" - informuje portal niezalezna.pl.

"Ofiary, to 60-letni Józef K., jego żona - 60-letnia Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech K. z żoną Anną i trójką dzieci: 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem oraz wnuk Józefa – 10-letni Szymonek" - podaje "Fakt". Jak czytamy w dzienniku, Wojciech K. z żoną remontowali dom po dziadkach, do którego planowali się przeprowadzić. Sąsiedzi opowiadają, że byli zgodną i kochającą rodziną.

Jak doszło do katastrofy? Wszystko wskazuje na to, że gaz przedostał się instalacjami i kanałami do budynku po uszkodzeniu pobliskiego gazociągu. Zdaniem Polskiej Spółki Gazownictwa pracownicy zewnętrznej firmy mieli wwiercić się w rurę urządzeniem do wykonywania przecisków podziemnych. Śledztwo ws. katastrofy wszczęła Prokuratura w Bielsku-Białej.

Źródło: niezależna.pl, fakt.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)