Szczecin. Wyrok w sprawie kanibali
W Sądzie Okręgowym w Szczecinie zapadł wyrok ws. czterech mężczyzn oskarżonych o to, że zabili i częściowo zjedli mężczyznę. Miało do tego dojść przed blisko 20 laty.
27.09.2021 13:47
Prokuratura domagała się trzech różnych wymiarów kar dla oskarżonych. Dla Roberta M., który zdaniem śledczych był inicjatorem całej zbrodni (jako jedyny miał znać ofiarę - red.), dożywocia i 10 lat pozbawienia praw publicznych. Dla Janusza Sz. i Sylwestra B., którzy byli nad jeziorem i mieli brać udział w porwaniu, a później widzieć zabójstwo i jeść ciało ofiary, po 25 lat więzienia i osiem lat pozbawienia praw publicznych.
Główny oskarżony, Robert M. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia z zaliczeniem dotychczasowego aresztu na poczet kary. Pozostałym oskarżonym sąd umorzył zarzut znieważenia zwłok poprzez zjedzenie części ciała z powodu przedawnienia.
"(...) oskarżeni Sylwester B., Rafał O. i Janusz S. w nieustalonym okresie od lipca do października 2002 r. w okolicy jeziora Osiek w pobliżu miejscowości Ługi, działając wspólnie i w porozumieniu z Robertem M. oraz ustaloną osobą (chodzi o Zbigniewa B. - przyp. red.) znieważyli zwłoki nieustalonego pokrzywdzonego w ten sposób, że po rozczłonkowaniu i upieczeniu części ciała dokonali ich częściowej konsumpcji" - odczytał sędzia Tomasz Banaś.
Adwokat Rafała O. zabrał głos
- Gdybym ja był sędzią, wydałbym dokładnie taki sam wyrok. Skazałbym głównego oskarżonego i umorzyłbym postępowanie, co do pozostałych - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską mecenas Jerzy Synowiec, adwokat Rafała O.
- Sąd rozstrzygnął wątpliwości na korzyść mojego klienta, o co wnosiłem. Sąd wielokrotnie podkreślał, że zgadza się z moją linią obrony - zaznaczył mecenas Synowiec.
Wyrok jest nieprawomocny. Polska Agencja Prasowa przekazała, że obrońca Roberta M. zapowiedział złożenie apelacji.
Zobacz też: Mocne przemówienie Holland. Stanowcza reakcja z PiS
Zapadł wyrok w sprawie "kanibali spod Choszczna"
Rafał O. w trakcie śledztwa w 2002 roku zeznał, że razem z Robertem M., Zbigniewem B., Januszem S. i nieznanym mu mężczyzną z Zielonej Góry pił alkohol w lokalu we wsi Łasko (woj. zachodniopomorskie).
W trakcie tej imprezy Rober M. miał zawołać innego mężczyznę i uderzyć w twarz. Następnie zaprowadzić go do auta i wywieźć nad jezioro Osiek we wsi Ługi (woj. lubuskie).
"Tam M., po wypiciu alkoholu miał się kłócić z mężczyzną, po czym - według Rafała O. - powiedział do Zbigniewa B.: 'Wiesz, co masz robić', a ten przeciął mężczyźnie szyję nożem, niemal oddzielając głowę od tułowia. Jak opowiadał Rafał O., rozpalono ognisko, B. odciął części ciała zabitego człowieka, upiekł i nakazał je zjeść świadkom" - przekazała Polska Agencja Prasowa.
Mężczyźni zawarli "pakt"
Zjedzenie ciała miało być rodzajem "paktu", który zapewni milczenie uczestników tej zbrodni.
W tej sprawie oskarżono Roberta M., Sylwestra B., Rafała O. i Janusza S., a także Zbigniewa B., który zmarł w 2017 roku. Prokuratura domagała się dożywotniego więzienia dla Roberta M., po 25 lat dla Janusza S. i Sylwestra B. oraz 14 lat dla Rafała O.
Prokurator Hubert Kołtuniak przekazał na jeden z rozpraw, że wśród dowodów znajdują się nagrania z mieszkania Rafała O., o których oskarżony nie wiedział, a na których zarejestrowane zostały rozmowy z sąsiadami podczas "zakrapianych" imprez.
Przypomnijmy, że obrońcy na pierwszej rozprawie wnioskowali o uniewinnienie oskarżonych. Wskazali, że Rafał O. jest upośledzony umysłowo i cierpi na chorobę alkoholową, co trzeba wziąć pod uwagę, oceniając jego zeznania. Poza tym nigdy nie odnaleziono ciała i nie ustalono tożsamości domniemanej ofiary.
Natomiast mecenas Jerzy Synowiec, który reprezentuje Rafała O., wierzy w wersję swojego klienta. Jak wyjaśnił, nie wyobraża sobie, aby mógł on wymyślić podobną historię.
Źródło: WP Wiadomości, PAP