Szczecin. Wyrok w sprawie kanibali
W Sądzie Okręgowym w Szczecinie zapadł wyrok ws. czterech mężczyzn oskarżonych o to, że zabili i częściowo zjedli mężczyznę. Miało do tego dojść przed blisko 20 laty.
Prokuratura domagała się trzech różnych wymiarów kar dla oskarżonych. Dla Roberta M., który zdaniem śledczych był inicjatorem całej zbrodni (jako jedyny miał znać ofiarę - red.), dożywocia i 10 lat pozbawienia praw publicznych. Dla Janusza Sz. i Sylwestra B., którzy byli nad jeziorem i mieli brać udział w porwaniu, a później widzieć zabójstwo i jeść ciało ofiary, po 25 lat więzienia i osiem lat pozbawienia praw publicznych.
Główny oskarżony, Robert M. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia z zaliczeniem dotychczasowego aresztu na poczet kary. Pozostałym oskarżonym sąd umorzył zarzut znieważenia zwłok poprzez zjedzenie części ciała z powodu przedawnienia.
"(...) oskarżeni Sylwester B., Rafał O. i Janusz S. w nieustalonym okresie od lipca do października 2002 r. w okolicy jeziora Osiek w pobliżu miejscowości Ługi, działając wspólnie i w porozumieniu z Robertem M. oraz ustaloną osobą (chodzi o Zbigniewa B. - przyp. red.) znieważyli zwłoki nieustalonego pokrzywdzonego w ten sposób, że po rozczłonkowaniu i upieczeniu części ciała dokonali ich częściowej konsumpcji" - odczytał sędzia Tomasz Banaś.
Adwokat Rafała O. zabrał głos
- Gdybym ja był sędzią, wydałbym dokładnie taki sam wyrok. Skazałbym głównego oskarżonego i umorzyłbym postępowanie, co do pozostałych - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską mecenas Jerzy Synowiec, adwokat Rafała O.
- Sąd rozstrzygnął wątpliwości na korzyść mojego klienta, o co wnosiłem. Sąd wielokrotnie podkreślał, że zgadza się z moją linią obrony - zaznaczył mecenas Synowiec.
Wyrok jest nieprawomocny. Polska Agencja Prasowa przekazała, że obrońca Roberta M. zapowiedział złożenie apelacji.
Zobacz też: Mocne przemówienie Holland. Stanowcza reakcja z PiS
Zapadł wyrok w sprawie "kanibali spod Choszczna"
Rafał O. w trakcie śledztwa w 2002 roku zeznał, że razem z Robertem M., Zbigniewem B., Januszem S. i nieznanym mu mężczyzną z Zielonej Góry pił alkohol w lokalu we wsi Łasko (woj. zachodniopomorskie).
W trakcie tej imprezy Rober M. miał zawołać innego mężczyznę i uderzyć w twarz. Następnie zaprowadzić go do auta i wywieźć nad jezioro Osiek we wsi Ługi (woj. lubuskie).
"Tam M., po wypiciu alkoholu miał się kłócić z mężczyzną, po czym - według Rafała O. - powiedział do Zbigniewa B.: 'Wiesz, co masz robić', a ten przeciął mężczyźnie szyję nożem, niemal oddzielając głowę od tułowia. Jak opowiadał Rafał O., rozpalono ognisko, B. odciął części ciała zabitego człowieka, upiekł i nakazał je zjeść świadkom" - przekazała Polska Agencja Prasowa.
Mężczyźni zawarli "pakt"
Zjedzenie ciała miało być rodzajem "paktu", który zapewni milczenie uczestników tej zbrodni.
W tej sprawie oskarżono Roberta M., Sylwestra B., Rafała O. i Janusza S., a także Zbigniewa B., który zmarł w 2017 roku. Prokuratura domagała się dożywotniego więzienia dla Roberta M., po 25 lat dla Janusza S. i Sylwestra B. oraz 14 lat dla Rafała O.
Prokurator Hubert Kołtuniak przekazał na jeden z rozpraw, że wśród dowodów znajdują się nagrania z mieszkania Rafała O., o których oskarżony nie wiedział, a na których zarejestrowane zostały rozmowy z sąsiadami podczas "zakrapianych" imprez.
Przypomnijmy, że obrońcy na pierwszej rozprawie wnioskowali o uniewinnienie oskarżonych. Wskazali, że Rafał O. jest upośledzony umysłowo i cierpi na chorobę alkoholową, co trzeba wziąć pod uwagę, oceniając jego zeznania. Poza tym nigdy nie odnaleziono ciała i nie ustalono tożsamości domniemanej ofiary.
Natomiast mecenas Jerzy Synowiec, który reprezentuje Rafała O., wierzy w wersję swojego klienta. Jak wyjaśnił, nie wyobraża sobie, aby mógł on wymyślić podobną historię.
Źródło: WP Wiadomości, PAP