Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

Szczecin. 19‑latek w areszcie. Brutalnie uśmiercił kota i psa, skatował kotkę

19-letni Patryk ze Szczecina trafił do aresztu. Przedstawiono mu zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem. Chłopak miał zabić w okrutny sposób kocura i psa, znęcać się nad kotką. Dwójką tych zwierząt opiekowali się ludzie, u których znalazł schronienie.

Szczecin. 19-latek w areszcie. Brutalnie uśmiercił kota i psa, skatował kotkę
Źródło zdjęć: © Fundacja Pso-ty i Koty
Violetta Baran

Ta wstrząsająca historia rozegrała się w Szczecinie, gdzie do tymczasowej opiekunki trafiły dwa stare perskie koty. Fundacja Pso-ty i Koty przejęła je od ich właścicielki, kobiety, która z powodu ciężkiej choroby nie mogła się już nimi opiekować.

Stefan i Jadzia, bo tak nazywały się dwa persy, trafiły pod troskliwą opiekę, obdarzono je uczuciem. Wydawało się, że już nic złego nie spotka tej kociej pary. Niestety...

Nowy lokator

- W grudniu opiekunka, która zajmowała się kotami przyjęła pod swój dach 19-letniego Patryka, kolegę córki. Chłopak był w ciężkiej sytuacji, został wyrzucony z domu, nie miał gdzie mieszkać - opowiada WP Paulina Dobrzańska-Kalbarczyk z Fundacji Pso-ty i koty.

Patryk zachowywał się nienagannie. Ujął całą rodzinę swoją pracowitością, chęcią niesienia pomocy. Sprzątał, gotował, robił zakupy. Pomagał też chętnie targać transportery z kotami, gdy opiekunka zabierała je do weterynarza.

A niestety, od grudnia wizyty u weterynarza stały się coraz częstsze. Rany na pyszczkach, przekrwione oczy, obrzęki, stłuczenia. Do tego wycofanie i stres. Weterynarz stwierdził, że prawdopodobnie koty cierpią na padaczkę. Stąd te obrażenia. Przepisał leki. Nie pomagały jednak. Zwierzęta wciąż miały nowe obrażenia.

Stefan i żelazko

W styczniu opiekunka po powrocie do domu zastała Stefana w kałuży krwi. Obok leżało żelazko. Mimo wysiłków weterynarza, kocura nie udało się uratować. Stwierdzono, że był to nieszczęśliwy wypadek.

Miesiąc później opiekunka została zaalarmowana przez swoje dzieci, że coś dzieje się z kotką Jadzią. Miała rozcięty pyszczek, głośno miauczała i nie wstawała na łapki. Była pokryta własnymi odchodami.

- Weterynarz stwierdził, że to pewnie kolejny atak padaczki, dał leki. Ale kotka nadal nie wstawała, miauczała żałośnie. Opiekunka zabrała ją więc do innego lekarza, ten niemal natychmiast stwierdził, że ma złamana miednicę. Wykluczył, by kotka mogła to sobie zrobić sama - opowiada WP Paulina Dobrzańska-Kalbarczyk. - I wtedy wszystko złożyło się w całość - dodaje.

Brak dowodów

Opiekunka z lecznicy zadzwoniła na policję. Powiedziała, że jej 19-letni lokator skatował jej kotkę, prawdopodobnie zabił także znajdującego się pod jej opieką kocura. Tłumaczyła, że problemy ze zdrowiem kotów zaczęły się, gdy chłopak się wprowadził. Koty raniły się lub ulegały przeróżnym "wypadkom", gdy nikogo oprócz niego nie było w domu.

- Policja zatrzymała go, ale po 48 godzinach zwolniła. Prokuratura umorzyła sprawę z braku dowodów - opowiada nam przedstawicielka Fundacji.

Niestety, to nie jest koniec tej wstrząsającej historii. Miesiąc po tym, jak został wypuszczony z aresztu, Patryk prawdopodobnie włamał się do mieszkania znajomej 15-latki - koleżanki córki tymczasowej opiekunki kotów. Wiedział, że nikogo nie zastanie w domu, bo matka dziewczynki była w szpitalu. 15-latka opiekowali się dziadkowie.

"Twój pies jest poje..."

W domu był jednak pies - Junior. Zajmowali się nim pod nieobecność gospodarzy sąsiedzi i koleżanki 15-latki.

- 19-latek straszliwie się nad nim znęcał, dusił go, rozciął mu udo, a potem zeszył je sznurówką. Gdy pies już ledwo oddychał zadzwonił do 15-latki i powiedział, że jej pies jest "poje..ny" i coś się z nim dzieje. Dziewczynka była akurat u córki opiekunki kotów, ta razem z nią pobiegła do jej mieszkania - opowiada Paulina Dobrzańska- Kalbarczyk. - To co zobaczyły w mieszkaniu, było przerażające. Wszędzie ślady krwi - dodaje.

Psa nie było w mieszkaniu. Chwilę później jeden z sąsiadów znalazł je śmietniku.

- Ponownie wezwano policję. Jeszcze tego samego dnia, dzięki pomocy opiekunki kotów udało się złapać chłopaka - opowiada nam przedstawicielka Fundacji. - Zrobimy wszystko, by poniósł zasłużoną karę. To się musi skończyć - dodaje.

Fundacji pomaga mecenasem Michał Gajda ze Szczecina, który zajął się ta sprawą pro bono.

Jadzia potrzebuje pomocy

- 19-latek został zatrzymany, usłyszał już zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem. Komendant komisariatu, który zajmuje się tą sprawą, złożył wniosek o tymczasowy areszt dla niego - poinformowała WP st. sierż. Ewelina Sierzchuła, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Przyznała także, że policja zajmowała się również w lutym sprawą zabitego kota i skatowanej kotki. - To wszystko, co mogę w tej chwili powiedzieć na ten temat. Sprawą zajmuje się obecnie prokuratura - dodała.

Nikt, ani nic, nie zwróci już życia kocurowi Stefanowi i psu Juniorowi. Można jednak pomóc kotce Jadzi, którą czeka poważna operacja. Fundacja wciąż zbiera pieniądze na jej leczenie. Tu znajdziesz stronę, na której prowadzona jest zbiórka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (212)