Szaron świętuje zwycięstwo najeżdżając na Hebron
Pięciu Palestyńczyków zabitych i dziesiątki rannych to bilans pierwszego dnia po zwycięstwie wyborczym Ariela Szarona, który wysłał czołgi i buldożery do spacyfikowania 120-tysięcznego Hebronu oraz najechał inne miasta palestyńskie.
Najazd na Hebron w Strefie Gazy, który dowództwo izraelskie nazwało kryptonimem "Gorąca Zima", rozpoczął się od zamknięcia przez czołgi wszystkich dróg wyjazdowych z miasta i podzielenia go zasiekami i wałami ziemnymi na małe sektory, między którymi mieszkańcom nie wolno się przemieszczać.
Skrzyżowania dróg prowadzących z Hebronu buldożery zasypały grubą warstwą piachu, przez którą nie mogą przejechać samochody osobowe.
Wojsko zamknęło w Hebronie wszystkie komisariaty policji palestyńskiej, trzy wyższe uczelnie, dwie stacje telewizyjne i stację radiową. Ludność nie tylko została pozbawiona możliwości poruszania się po mieście, lecz również odcięta od informacji.
Najbardziej spektakularną operacją karną wojska izraelskiego był "rajd" buldożerów przez miejscowy targ: wielotonowe maszyny przejechały kilkakrotnie przez teren targu, niszcząc ponad sto straganów i wszystko, co na nich było: owoce, warzywa i inne produkty.
Jak oświadczył burmistrz Hebronu, Mustafa Natsze, było to zastosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej wobec palestyńskich mieszkańców Hebronu.
Izraelski rzecznik wojskowy potwierdził, że operacja "Gorąca Zima" ma na celu ukaranie ludności Hebronu za śmierć 22 Izraelczyków, którzy zginęli w tym mieście od połowy listopada ub.r.
Byli to głównie izraelscy żołnierze oraz cywilni Żydzi, zamieszkali w silnie strzeżonych izraelskich enklawach, utworzonych w obrębie palestyńskiego miasta.
Doniesienia o pięciu zabitych Palestyńczykach pochodzą z miasta Tulkarem i ze wsi Beit Hanun w Strefie Gazy. 17 Palestyńczyków zostało rannych od kul gumowych we wsi Tamun, niedaleko Dżeninu na Zachodnim Brzegu. Żołnierze odpowiedzieli nimi na kamienie rzucane przez mieszkańcow. (iza)