ŚwiatSzamil Basajew: jestem terrorystą

Szamil Basajew: jestem terrorystą

Czeczeński dowódca, organizator ubiegłorocznego krwawego zamachu na szkołę w Biesłanie, Szamil Basajew, przyznał w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC, że jest terrorystą. Jego zdaniem, każdy Rosjanin powinien odczuć skutki wojny w Czeczenii zanim jeszcze się ona zakończy.

Szamil Basajew: jestem terrorystą
Źródło zdjęć: © AFP

29.07.2005 | aktual.: 29.07.2005 06:36

Basajew powiedział, że planuje kolejne zamachy. Zawsze poszukujemy nowych sposobów - dodał.

Kreml potępił decyzję stacji o wyemitowaniu wywiadu. Prowadził go znany rosyjski dziennikarz Andriej Babicki.

W programie zacytowano rosyjską ocenę wywiadu, który "stoi w sprzeczności z duchem rosyjsko-amerykańskiego partnerstwa w naszej wspólnej walce przeciwko globalnemu zagrożeniu terrorystycznemu".

Rozmowę z Basajewem, za którego głowę na Kremlu wyznaczono nagrodę w wysokości 10 milionów dolarów, przeprowadzono w jego czeczeńskiej kryjówce. Babicki twierdzi, że rebelianci żyją w prymitywnych warunkach, żywiąc się głównie zupkami błyskawicznymi i konserwami, śpiąc na gołej ziemi.

Mimo trudów egzystencji Basajew był pełen wigoru. Naród czeczeński jest mi bliższy od reszty świata. Rozumiesz? - pytał dziennikarza. Przyznaję, że jestem złym facetem, bandytą, terrorystą... ale jak byś wtedy nazwał tamtych - dowiadywał się robiąc aluzję do Rosjan.

Czeczeński lider wziął na siebie odpowiedzialność za zbrojny atak na szkołę w Biesłanie w 2004 roku, podczas którego zamachowcy przetrzymywali tam przez trzy dni ok. tysiąca zakładników. Napiętą sytuację rozwiązał szturm szkoły przez Rosjan. Ponad 330 osób, głównie dzieci, poniosło śmierć.

To nie dzieci są winne - mówił Szamil Basajew. Odpowiedzialność spoczywa na całym narodzie rosyjskim... Jeżeli wojna w Czeczenii nie dotknie każdego z osobna, to nigdy się nie skończy - uzupełnił.

Pytany, czy wydarzenia podobne do tego, co stało się w Biesłanie mogą się powtórzyć, Basajew odparł "tak, oczywiście. Wszystko może się wydarzyć, dopóki trwa ludobójstwo narodu czeczeńskiego, ten bałagan".

Władze rosyjskie wysłały wojska do Czeczenii w 1994 roku, aby zdławić występujące tam tendencje separatystyczne. Po 20 miesiącach wyniszczającej wojny Rosjanie wycofali się. Przyszli znowu w 1999 roku, twierdząc, że to Czeczeńcy byli sprawcami wybuchów w miastach Rosji; eksplozje spowodowały śmierć 300 osób.

Od tamtego czasu, według organizacji praw człowieka Human Rights Watch, w Czeczenii zaginęło ok.5 tysięcy ludzi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)