Szał poselskich zakupów. Jak politycy tłumaczą wydatki?
Zmywarka, lodówka i mikrofalówka.... lista zakupów za pieniądze z ryczałtu na biura poselskie bywa zaskakująca. Jak politycy tłumaczą wyposażanie swoich biur w sprzęt RTV i AGD? - Zakupione wyposażenie służy do organizacji spotkań - twierdzi Piotr Müller, cytowany przez "Super Express".
W tym roku posłowie mają do dyspozycji 19 tys. zł ryczałtu miesięcznie na prowadzenie swoich biur. Wszystko dzięki podwyżkom, które nastąpiły w tym roku. Pierwotnie było to 15 tys. zł, później 17 tys. zł.
Jedna z najdłuższych list zakupów to ta Piotra Müllera. Wśród 14 pozycji są: telewizor Samsung, zmywarka, mikrofalówka, stoły składane, krzesła, parownica, podgrzewacz do wody, głośnik wolnostojący, mikrofon bezprzewodowy, kanapa, mobilny stojak na TV, krzesła, kuchenka jednopalnikowa i lodówka. O komentarz rzecznika rządu poprosił "Super Express".
Polityk w oświadczeniu wyjaśnia, że zakupiony sprzęt potrzebny jest do organizacji spotkań w jego biurze.
- W moim biurze odbywają się liczne spotkania. W ciągu dnia potrafi pojawić się w nim od 120 do 150 osób. Wynika to z faktu, że podczas przyjazdów organizuję spotkania różnych grup, 4–5 spotkań dziennie, od 20 do 40 osób każde. Na przykład komendantów gminnych OSP, dyrektorów szkół, radnych, przedstawicieli klubów sportowych itd. Takie spotkania pozwalają mi być na bieżąco ze wszystkimi sprawami regionalnymi. Zakupione wyposażenie służy do organizacji takich spotkań - wyjaśnia rzecznik rządu dla gazety.
Szał poselskich zakupów
Według przepisów pieniądze na prowadzenie biura poselskiego mogą być przeznaczone m.in. na wynagrodzenia pracowników, tłumaczenia, ekspertyzy i opinie, usługi telekomunikacyjne i przejazdy posła samochodami w związku z wykonywaniem mandatu. Ze środków na biura pokrywa się również czynsz, podróże służbowe pracowników, zakup materiałów biurowych czy prasy.
Co kupują parlamentarzyści? Robot sprzątający za ponad 2,1 tys. zł, radioodtwarzacz Manta za 215 zł, odkurzacz Beco za 235 zł, zegarek Apple z wbudowaną funkcją GPS za 1,4 tys. zł, czajnik oraz spieniacz do mleka - to zakupy posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej. Z kolei poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski kupił do biura poselskiego m.in. kijek do selfie.
Zobacz też: Kaczyński zablokował podwyżki? "Stracili panowanie"
Źródło: "Super Express", WP Wiadomości