Szaflary: egzaminator nie trafi do aresztu. Zdaniem sądu "nie będzie mataczył"

Egzaminator Edward R. , któremu postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym, nie trafi do aresztu. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu odrzucił zażalenie prokuratury na postanowienie sądu niższej instancji.

Szaflary: egzaminator nie trafi do aresztu. Zdaniem sądu "nie będzie mataczył"
Źródło zdjęć: © Policja
Violetta Baran

18.09.2018 15:13

- Sąd uznał, że nie ma takiej potrzeby, bo nie ma przesłanek, by kierowca mataczył w sprawie. Do tej pory współpracował ze śledczymi, stawiał się na wezwania - wyjaśnił Bogdan Kijak, rzecznik prasowy sądu w Nowym Sączu w rozmowie z portalem wyborcza.pl.

Edward R. pozostanie na wolności, jednak stracił prawo jazdy, nie może wykonywać zawodu, ani opuszczać kraju.

Do wypadku doszło 23 sierpnia na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Zaskalu koło Szaflar. Egzaminowana nie zatrzymała się przed znakiem "STOP" i wjechała na tory, gdzie samochód zgasł. Egzaminator zdążył z niego wyskoczyć, kursantka - nie. Kilka sekund później w auto uderzył pociąg. Zdająca egzamin na prawo jazdy osiemnastoletnia Angelika zginęła.

7 września śledczy przeprowadzili eksperyment procesowy w miejscu katastrofy. Nagrania z samochodu, w którym zginęła po zderzeniu z pociągiem 18-letnia Angelika, wykluczają, aby egzaminator nakazywał kursantce opuścić pojazd przed zderzeniem. Sam też nie zatrzymał auta przed torami. Śledczy postanowili jednak przeprowadzić eksperyment procesowy w miejscu tragicznego wypadku, by upewnić się, czy można było zatrzymać auto przed torami i ile czasu zajęłaby ucieczka z pojazdu.

Śledczy potwierdzili podczas eksperymentu, że egzaminator mógł zatrzymać auto, po tym, jak kursantka minęła znak stopu przed przejazdem kolejowym. Podczas jednego z etapów eksperymentu samochód poruszał się z prędkością 30 kilometrów na godzinę, czyli prawie dwukrotnie większą niż pojazd egzaminacyjny w dniu wypadku.

Podczas eksperymentu śledczy sprawdzili także, ile czasu zajęłaby ewakuacja pojazdu uwięzionego na torach. - Zajmowała ona od dwóch do pięciu sekund - ujawnił prok. Ziemka.

Prokuratura postawiła egzaminatorowi zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.

Źródło: polsatnews.pl, wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (120)