System kaucyjny podzieli rządzących? Opór narasta, ministra z Lewicy nie ustępuje

System kaucyjny rząd wprowadzi na pewno. Platforma Donalda Tuska ma jednak uwagi do pomysłu forsowanego przez Lewicę Włodzimierza Czarzastego
System kaucyjny rząd wprowadzi na pewno. Platforma Donalda Tuska ma jednak uwagi do pomysłu forsowanego przez Lewicę Włodzimierza Czarzastego
Źródło zdjęć: © East News | East News
Sylwester Ruszkiewicz

20.06.2024 16:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kolejna sprawa dzieli większość rządzącą - tym razem chodzi o nowelizację ustawy o systemie kaucyjnym. Z jednej strony forsuje go wiceszefowa resortu z Lewicy Anita Sowińska. Z drugiej narasta opór wśród parlamentarzystów większości rządzącej. Kilka dni temu projekt omawiano na zamkniętym posiedzeniu koalicyjnego zespołu samorządowego w Sejmie. Miło nie było - ustaliła WP.

Ustawa kaucyjna została uchwalona latem ubiegłego roku, a jej autorem był ówczesny wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, poseł Suwerennej Polski.

Celem wprowadzenia systemu kaucyjnego jest zmniejszenie ilości zmieszanych odpadów komunalnych odbieranych przez gminy i zwiększenie poziomu recyklingu. Duże sklepy, o powierzchni powyżej 200 m kw., będą musiały odbierać puste opakowania i oddawać kaucję, natomiast te mniejsze będą mogły przystąpić do systemu dobrowolnie. Nieodebrana kaucja zostanie przeznaczona na finansowanie systemu kaucyjnego. System ma objąć trzy rodzaje opakowań: butelki plastikowe do 3 litrów, szklane butelki wielorazowego użytku do 1,5 litra oraz metalowe puszki do 1 litra.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowe prawo ma wejść w życie 1 stycznia 2025 r., ale, zanim to nastąpi, resort klimatu chce je nieznacznie znowelizować. Wiceminister Anita Sowińska odpowiedzialna za wdrożenie kaucji uważa, że system będzie gotowy na czas.

Innego zdania są samorządowcy. Narzekają, że po wprowadzeniu systemu gminy nie będą w stanie sprostać unijnym wymogom recyklingu i zaczną płacić kary. W konsekwencji opłaty za śmieci mogą wzrosnąć o 10-20 proc.

Miesiąc temu Wirtualna Polska opisała zgrzyt, do którego doszło pomiędzy posłanką KO Anną Sobolak a Ministerstwem Klimatu. Zdaniem Sobolak ustawa forsowana jest przez producentów recyklomatów i przyszłych operatorów systemu. Posłanka kilka miesięcy temu weszła więc na kontrolę poselską do resortu. Wystąpiła o rejestr gości, którzy wizytowali ministerstwo za czasów PiS oraz korespondencję dotyczącą ustawy. Ministerstwo przekazało tylko część dokumentów, wymawiając się – jak twierdzi Sobolak – brakami kadrowymi.

Prezentacja uderza w wiceminister z Lewicy

Jak ustaliła Wirtualna Polska, sprawa systemu kaucyjnego była omawiana na spotkaniach koalicyjnych. W ubiegłym tygodniu odbyło się zamknięte posiedzenie parlamentarnego zespołu samorządowego, w którego skład wchodzą sami przedstawiciele większości.

Podczas spotkania omawiano prezentację przygotowaną przez Annę Sobolak. Od kilku dni krąży ona wśród posłów Koalicji Obywatelskiej, Wirtualna Polska zapoznała się z nią. Z dokumentu wynika, że kaucja uderzy w samorządy, będzie kosztować 3 mld zł rocznie i obejmie mniej niż 2 proc. opakowań. I dlatego trzeba przesunąć ją co najmniej o rok i uchwalić ROP, czyli rozszerzoną odpowiedzialność producenta nakładającą opłaty na zanieczyszczających, czyli branżę napojową.

W prezentacji "obrywa się" wiceminister z Lewicy Anicie Sowińskiej. "Zła ustawa to świętość dla ministerstwa, które nie widzi problemu w rozdawaniu pieniędzy Polaków prywatnym firmom" – czytamy w dokumencie.

Dalej pada sugestia, że reguły dotyczące kaucji są tak niejasne, że przy jej rozliczaniu może dochodzić do nieprawidłowości, a wszelkie wątpliwości mają być rozstrzygane wspólnie z operatorami. Stwierdzenie zostało opatrzone komentarzem: "Naiwność i brak kompetencji lub nieuczciwość". Na kolejnym slajdzie znajdujemy listę przeciwników zmian w kaucji. Są na niej operatorzy systemu, zagraniczne organizacje pozarządowe, producenci recyklomatów i… wiceminister Sowińska.

Resort krytykowany jest też za forsowanie pomysłu, że nieodebrana kaucja przez klientów, ma trafiać do zatwierdzonych przez resort operatorów systemu. Według Olgi Goitowskiej z Unii Metropolii Polskich to minimum 2 miliardy złotych.

- Niezwrócona kaucja powinna rekompensować gminom ubytek przychodów, a nie być korzyścią dla prywatnych firm. Powinna trafiać do samorządów, a nie do operatorów systemu. Od 1 stycznia 2025 r. mają obowiązywać wyższe poziomy recyklingu. Minimalne poziomy selektywnej zbiórki w ramach systemu kaucyjnego to 77 proc. Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy przygotowani, by móc w pełni korzystać z tego systemu. Co oznacza, że te poziomy nie zostaną osiągnięte. I będziemy mieli do czynienia z sytuacją, że mieszkańcy zapłacą za kaucję, natomiast możliwość jej odzyskania będzie dużo, dużo mniejsza. A tym samym przychody operatorów systemu będą nawet większe niż 2 miliardy złotych. To my jako klienci będziemy utrzymywać arcydrogi i arcyprzestarzały system, który de facto powstał w latach 80-tych - mówi Wirtualnej Polsce Olga Goitowska, reprezentująca Unię Metropolii Polskich.

Resort uważa, że wpływy z niezwróconej kaucji powinny być przeznaczone na finansowanie systemu kaucyjnego. "Gminy nie są operatorem systemu. I otrzymają pieniądze na uprzątanie. Tak więc nie można tu mówić wyłącznie o odbieraniu pieniędzy gminom" - zapewnia ministerstwo klimatu i środowiska.

Odmiennego zdania jest Maciej Kiełbus ze Związku Miast Polskich. - Wbrew oczekiwaniom resortu klimatu wprowadzenie systemu kaucyjnego w tym kształcie nie ograniczy kosztów gmin związanych ze zbieraniem odpadów. Zmniejszy za to dochody ze sprzedaży najcenniejszych surowców, które wypadną ze strumienia gminnych odpadów, a to spowoduje, że gminy nie spełnią narzuconych i wciąż rosnących poziomów obowiązkowego recyklingu - mówi Wirtualnej Polsce Maciej Kiełbus.

Szacuje się, że łączna wartość kaucji wyniesie ok. 9 mld zł.

"Nie można tu popełnić błędu"

Jak prezentację przyjęli parlamentarzyści uczestniczący w posiedzeniu?

– Uczestniczyłem w posiedzeniu zespołu, na którym padło wiele ważnych słów. System kaucyjny to bardzo ważna i potrzebna ustawa, którą trzeba jak najszybciej wprowadzić. Natomiast nie możemy, wprowadzając te przepisy, nie uwzględnić interesu samorządów czy małych i średnich przedsiębiorstw. Uważam, że ministerstwo wypracuje dobre rozwiązania we współpracy z parlamentarzystami – mówi Wirtualnej Polsce poseł Polski 2050 Kamil Wnuk.

Współprzewodniczący zespołu, senator Wadim Tyszkiewicz dodaje: - To bardzo ważna ustawa, tym bardziej nie można tu popełnić błędu. W związku z tym, że proponowane regulacje budzą kontrowersje i wątpliwości, warto rozważyć przesunięcie wejścia w życie ustawy o rok. Niepokojące jest to, że wg szacunków, najwięcej stracą samorządy na proponowanych rozwiązaniach, co w konsekwencji doprowadzi do przerzucenia kosztów na mieszkańców. Warto rozmawiać i wysłuchać argumentów wszystkich stron. Celu nikt nie kwestionuje, wątpliwości budzi wybór drogi do tego celu - przekazał nam Tyszkiewicz, który startował do Senatu w ramach tzw. Paktu Senackiego. Polityk to wieloletni doświadczony samorządowiec, były prezydent Nowej Soli.

Inny z członków zespołu prosi o anonimowość: - Niepokoi mnie, że w pracach nad tą kaucją tak aktywnie uczestniczyli producenci recyklomatów i finansowane przez nie międzynarodowe organizacje pozarządowe. Dla nich ta ustawa to być albo nie być. To niedobrze, że ministerstwo traktuje te podmioty z taką ufnością - mówi nam poseł Koalicji Obywatelskiej.

Resort przyznaje: braliśmy udział w spotkaniach

Z informacji przekazanych nam przez resort klimatu wynika jednocześnie, że producenci recyklomatów - z europejskim liderem branży norweską Tomrą na czele - uczestniczyli w pracach nad systemem kaucyjnym: "Pracownicy MKiŚ brali udział w spotkaniach on-line organizowanych prze tę firmę (…). Spotkania te dotyczyły sposobu organizacji systemów kaucyjnych w innych krajach europejskich" - potwierdza resort.

Wśród organizacji pozarządowych prym w konsultacjach wiodły z kolei Reloop Platform i Polskie Stowarzyszenie Zero Waste. One również organizowały seminaria i wideokonferencje, podczas których przekazywano pracownikom resortu "szeroką wiedzę nt. działania systemów depozytowych w innych krajach europejskich".

Jak wynika z uzyskanych przez nas odpowiedzi, Tomra jest "wśród podmiotów wspierających Reloop", a jej wiceprezes ds. public affairs zasiada w radzie tej organizacji. Z kolei Reloop jest sponsorem Zero Waste.

"Z grantu od Reloop Platform finansujemy działania naszego zespołu" – potwierdza stowarzyszenie w odpowiedziach na nasze pytania.

Przyznaje też, że informacje dotyczące systemu kaucyjnego pozyskiwane dzięki Reloop przekazywano polskim decydentom. "Dzięki współpracy z Reloop Platform byliśmy w stanie zebrać kluczowe informacje na naszej www, udostępniać je interesariuszom podczas konferencji prasowych, które organizowaliśmy, czy wysyłając informacje do polityków drogą mailową" – czytamy w wyjaśnieniach Zero Waste. Stowarzyszenie przyznaje również, że "jest członkiem grupy roboczej zajmującej się gospodarką odpadami, która działa przy Ministerstwie".

"Demokratyczny proces konsultacji"

Z kolei resort przyznaje, że wiceminister Sowińska jeszcze jako szeregowa posłanka miała kontakty zarówno z Reloop, jak i Zero Waste.

- W swojej pracy parlamentarzystki utrzymywała też kontakty z licznymi organizacjami, szczególnie ekologicznymi oraz stowarzyszeniami samorządów i pracodawców. Kontakty sprowadzały się do uczestnictwa w debatach, w spotkaniach oraz posiedzeniach komisji parlamentarnych. Wykonując mandat posłanki, miała również kontakt z przedstawicielami Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste oraz Reloop Platform, podobnie jak z ponad setką innych organizacji. Wynika to z charakteru tej funkcji, a także - co zrozumiałe – z zajmowania się działaniami na rzecz ochrony środowiska - informuje Wirtualną Polskę wydział komunikacji medialnej Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Ministerstwo zapewnia też, że wie o wzajemnych powiązaniach obu organizacji z branżą przetwarzania odpadów.

"Spotykamy się z różnymi organizacjami i część z nich jest powiązana z biznesem. Są to stowarzyszenia producentów, sklepów (małych i dużych), recyklerów i samorządów. Właśnie temu służy demokratyczny proces konsultacji i to należy uznać za jego zaletę. To, że konsultujemy akty prawne, nie oznacza, że przystajemy na wszystkie postulaty. Naszym zadaniem i priorytetem jest realizacja celów społecznych, środowiskowych i ekonomicznych, biorąc pod uwagę cały system, a nie tylko wybraną grupę interesariuszy. Zawsze staramy się wypracowywać konsensus, choć postulaty nierzadko wzajemnie się wykluczają (…). Strona biznesowa jest tylko jednym z uczestników konsultacji społecznych. Wszyscy wysłuchiwani są na równych prawach" – czytamy w odpowiedziach ministerstwa.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (64)
Zobacz także