Weszła do resortu. Zgrzyt w koalicji, posłanka nie dostała dokumentów

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Anna Sobolak weszła do Ministerstwa Klimatu i Środowiska na kontrolę dotyczącą lobbingu w sprawie ustawy kaucyjnej, uchwalonej pod koniec rządów PiS. Resort nie udostępnił jej jednak dokumentów, o które wystąpiła - ustaliła Wirtualna Polska. Za system kaucyjny odpowiada w ministerstwie Anita Sowińska z Lewicy.

Posłanka Anna Sobolak z KO mówi "nie" przepisom uchwalonym z PiS, ale jej argumenty nie przekonują wiceszefowej resortu klimatu Anity Sowińskiej z Lewicy
Posłanka Anna Sobolak z KO mówi "nie" przepisom uchwalonym z PiS, ale jej argumenty nie przekonują wiceszefowej resortu klimatu Anity Sowińskiej z Lewicy
Źródło zdjęć: © PAP, Reporter | Filip Naumienko
Sylwester Ruszkiewicz

12 marca. W Sejmie trwa debata przedwyborcza o przyszłości gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Tematem numer jeden jest ustawa o systemie kaucyjnym uchwalona pod koniec rządów PiS. Głos zabiera Anna Sobolak, posłanka KO z komisji środowiska.

- Mam wrażenie, że ta ustawa została napisana na życzenie. I dlatego robię teraz kontrolę poselską. Dotyczy ona czasów poprzedniej władzy, czyli konkretnie zarządzania ministerstwem przez ministra Jacka Ozdobę, który lobbował za tą ustawą - mówi posłanka KO.

Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że Anna Sobolak rozpoczęła kontrolę poselską w Ministerstwie Klimatu i Środowiska 28 lutego. Chciała sprawdzić, jaki wpływ na kształt ustawy mieli jej potencjalni beneficjenci oraz reprezentujący ich lobbyści. Wystąpiła więc o rejestr gości, którzy wizytowali resort w sprawie systemu kaucyjnego, a także kopię korespondencji urzędników zajmujących się ustawą.

Mimo upływu niemal trzech miesięcy, posłanka nie dostała tego, o co prosiła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Powód odmowy? "Braki kadrowe"

- 8 marca przekazano mi dosłownie 11 stron dokumentów, które w żaden sposób nie pokazują podstaw merytorycznych, w jaki sposób wypracowano projekt ustawy. Nie wiemy, kto faktycznie był odpowiedzialny za tworzenie tej pseudoustawy. Chciałam uzyskać informacje o osobach, które pracowały nad projektem, to otrzymałam gołą listę osób bez informacji, co robiły i za jakie działania przy tym projekcie były odpowiedzialne - mówi Wirtualnej Polsce Sobolak.

Jak dodaje, chciała uzyskać zestawienia kontaktów osób pracujących nad ustawą z osobami z zewnątrz w postaci rejestru odwiedzających i listy korespondencji mailowych.

- Niestety, to zadanie przerosło możliwości osób zatrudnionych w ministerstwie i otrzymałam bardzo skromną listę osób odwiedzających. Ostatecznie z Ministerstwa Klimatu i Środowiska otrzymałam pismo, w którym pod pretekstem braków kadrowych odmawia się przedstawienia mi innych dokumentów, jakie mogłyby potwierdzić lub rozwiać moje podejrzenia - ujawnia Sobolak.

Posłanka nie precyzuje, kto zablokował jej dostęp do dokumentów, ale nie jest tajemnicą, że w resorcie kierowanym przez Paulinę Hennig-Kloskę za ustawę kaucyjną odpowiada wiceminister Anita Sowińska z Lewicy.

Co zakłada ustawa kaucyjna?

Ustawa kaucyjna została uchwalona latem ubiegłego roku, a jej autorem był ówczesny wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, poseł Suwerennej Polski. We wrześniu 2023 r. podpisał ją prezydent Andrzej Duda.

Zgodnie z nowymi przepisami od 1 stycznia 2025 r. plastikowe butelki, puszki aluminiowe i butelki szklane wielorazowego użytku zostaną objęte systemem kaucyjnym. Oznacza to, że przy zakupie napoju sklep będzie doliczać 50 gr kaucji. Aby ją odebrać, trzeba będzie przynieść niezgniecioną butelkę czy puszkę do recyklomatu, który wyda nam voucher obniżający rachunek za kolejne zakupy. W myśl ustawy recyklomaty muszą stanąć przy wszystkich sklepach powyżej 200 mkw., czyli przy każdym Lidlu, Biedronce i hipermarkecie.

Przed wejściem systemu kaucyjnego w życie resort klimatu chce go nieznacznie znowelizować. W ministerstwie trwają obecnie konsultacje społeczne w sprawie m.in. wyłączenia opłaty kaucyjnej z VAT. Tyle że zdaniem Sobolak wprowadzenie ustawy w ogóle powinno zostać wstrzymane do czasu uchwalenia tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), która zakłada, że to nie konsumenci napojów, a ich producenci płacą za zanieczyszczanie środowiska wprowadzanymi opakowaniami. Taki był pierwotny plan rządu PiS: przyjęcie ROP, a dopiero potem wprowadzenie systemu kaucji. Ostatecznie skończyło się na uchwaleniu samej kaucji.

Posłanka kilka dni temu opublikowała w tej sprawie bardzo ostry post w swoich mediach społecznościowych. Atakuje w nim system kaucyjny i jej autora Jacka Ozdobę:

"Tworzenie ustaw, które kosztem Polaków dawały zarobić miliony kolesiom, to specjalizacja PiS w czasie ich ośmioletniego rozkradania Polski, dlatego nie wolno dopuścić do wejścia w życie 'ustawy kaucyjnej' przygotowanej przez PiS i Solidarną Polskę (…). Zyski z systemu kaucyjnego będą czerpać cwaniacy, którzy, podszywając się pod podmioty produkujące napoje, będą zarabiać na niedopracowanej i pisanej na chybcika ustawie, oraz firmy, które będą sprzedawały automaty kaucyjne" - argumentuje posłanka KO.

Kłopoty samorządów?

W rozmowie z Wirtualną Polską Sobolak zwraca też uwagę na samorządy, które zostaną pokrzywdzone po wejściu kaucji. Jak mówi, system zagospodaruje max. 2 proc. śmieci, które dziś od mieszkańców odbierają gminy i ich firmy odpadowe. Tyle że PET, czyli plastikowe opakowania po napojach, to najcenniejszy i najbardziej chodliwy surowiec. Wyjęcie go z komunalnego strumienia spowoduje, że samorządy nie będą w stanie sprostać unijnym wymogom recyklingu i zaczną płacić kary.

- System kaucyjny odbierze gminom pośrednio lub bezpośrednio około 20 proc. środków finansowych uzyskiwanych ze sprzedaży tych surowców. Sygnalizują to wszystkie organizacje zrzeszające polskie gminy jak Związek Miast Polskich, Związek Gmin Wiejskich i Unia Metropolii Polskich, ale ich apele pozostają bez echa - mówi nam Sobolak.

Jej zdaniem, ustawa w rzeczywistości pozwala na stworzenie firm, które - udając producentów napojów - chcą kontrolować rynek i zarabiać na wielomilionowych kwotach z niezwróconej kaucji i "wykradzionych" z systemów gminnych surowcach.

Co na to były wiceminister klimatu Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski?

- Tego typu regulacje wymagają stałej oceny i decyzji co do ewentualnych zmian. Nie jest tajemnicą, że wszystkie siły polityczne były za projektem i ideą. W tej chwili określona grupa nie jest zadowolona co do projektu, ale to nie oznacza, że można używać absurdalnych argumentów i sugestii. Przepisy od początku nie preferowały nikogo. Jak ktoś ma wątpliwości, to wszystko jest dostępne. Proces legislacyjny ma określony charakter i zawsze był transparentny. Mam wrażenie, że dzisiejsza dyskusja to bardziej spór określonych środowisk. Kiedy byli w opozycji, większość chciała zmian, dziś kilka osób nie chce ich. Swoisty galimatias - mówi nam Ozdoba.

Sowińska nieugięta. "85 proc. Polaków za systemem kaucyjnym"

Argumenty Sobolak jak na razie nie przekonują wiceminister Sowińskiej, która twierdzi, że kaucja wejdzie w życie zgodnie z planem, czyli 1 stycznia 2025 roku. W rozmowie z money.pl niedawno tłumaczyła, że przeciwko wydłużeniu vacatio legis przemawia m.in. to, że firmy już poniosły koszty związane z ustawą.

- Część przedsiębiorców podjęła już działania przygotowawcze - zakup recyklomatów czy stworzenie systemu komputerowego. Dwie firmy zgodnie z istniejącym prawem złożyły wnioski o bycie operatorami systemu, z których jedna firma uzyskała już zgodę. Gdybyśmy teraz opóźnili wdrożenie systemu, moglibyśmy narazić Skarb Państwa na ewentualne straty - wyjaśniała.

Zdaniem Sowińskiej wdrożenie systemu kaucyjnego spowoduje ograniczenie ilości odpadów i zwiększy poziom recyklingu. - Ponad 85 proc. Polek i Polaków oczekuje systemu kaucyjnego. Chcą czystego środowiska, chcą, aby surowce były wykorzystywane powtórnie - argumentowała w rozmowie z portalem money.pl.

Dyrektor z resortu wymienia: "Ogromne pieniądze, lobbing"

Kto zdaniem Sobolak może stać za lobbingiem w sprawie kaucji? - Z powodu braku wglądu do dokumentów ministerstwa trudno mi to jednoznacznie wskazać. Można podejrzewać, że jest to w interesie dwóch grup podmiotów. Pierwsza grupa to producenci automatów do systemów kaucyjnych - wskazuje posłanka. A druga to - jej zdaniem - tzw. podmioty reprezentujące, czyli operatorzy całego systemu, którzy będą podpisywać umowy z sieciami sklepów. Będą one zarabiać m.in. na kaucji nieodebranej przez klientów. Eksperci szacują, że może to być nawet 2 mld zł rocznie.

Na lobbing tej pierwszej grupy, czyli producentów recyklomatów, zwracał uwagę dr Marek Goleń z SGH. - Za tym stoją ogromne pieniądze do zarobienia, bo kraj, który się decyduje na system kaucyjny, generuje ogromne zamówienia dla firm produkujących automaty, zwłaszcza jeśli jest tak duży, jak Polska - tłumaczył w rozmowie z Portalem Samorządowym. Goleń od marca jest dyrektorem departamentu gospodarki odpadami w resorcie klimatu i dziś zajmuje się wdrażaniem systemu kaucyjnego.

Standard unijny, standard polski

Wirtualna Polska zwróciła się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o listę podmiotów, które brały udział w ostatnich konsultacjach w resorcie. Jedynym producentem maszyn w tym gronie była norweska Tomra, lider całej branży w Europie. To, że w konsultacjach nie uczestniczyli inni gracze, jest o tyle ciekawe, że sama Tomra w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski twierdzi, że "konkurencja w branży produkcji automatów zwrotnych jest w Polsce duża". "Według naszej wiedzy działa około 17 producentów" - podkreśla.

Resort przyznaje z kolei, że Tomra przekazywała ministerstwu "informacje nt. działania systemów depozytowych w innych krajach europejskich", a także, że jej wiceprezes odpowiedzialna za kontakty z administracją Anna Sapota była jedną z dwóch "inicjatorek i organizatorek seminariów i konferencji online", w których brali udział "pracownicy DGO (departamentu gospodarki odpadami Ministerstwa Klimatu i Środowiska - red.)".

Drugą z nich była Anna Larsson, dyrektorka z organizacji pozarządowej Reloop Platform, do której… należy Tomra.

Tomra widnieje w Rejestrze Przejrzystości Unii Europejskiej, dokumentującym działania lobbingowe na forum UE. Ale w Polsce bezpośrednio już nie. Dlaczego?

"Tomra jest zarejestrowana w unijnym rejestrze służącym przejrzystości. W 2021 r. przeprowadziliśmy analizę prawną w celu ustalenia, czy wymagana jest rejestracja w polskim krajowym rejestrze podmiotów wykonujących zawodową działalność lobbingową. W opinii prawnej stwierdzono, że rejestracja nie jest wymagana, wobec faktu, że przedstawiciele firmy Tomra są wyraźnie identyfikowani" - informuje nas Anna Sapota z Tomry. I zapewnia: "Nie lobbowaliśmy w ramach prac legislacyjnych nad systemem kaucyjnym".

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (77)