Koniec z bryczkami na Morskie Oko? "Rozwiązanie przynajmniej hybrydowe"

Wraca sprawa koni wożących turystów na Morskie Oko. Paulina Henning-Kloska zapowiedziała, że w tej sprawie uda się w piątek do Zakopanego, gdzie będzie rozmawiać na temat zmian w funkcjonowaniu popularnych bryczek. - Moja opinia jest taka, że trzeba pójść w rozwiązania przynajmniej hybrydowe, żeby konie, jeśli mają zostać na trasie, pracowały lżej - przyznała.

Bryczka na Morskie Oko
Bryczka na Morskie Oko
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Momot
oprac. TWA

15.05.2024 | aktual.: 15.05.2024 10:28

- W piątek będziemy rozmawiać. Jadę do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zaprosiliśmy do rozmów przedstawicieli fundacji "Viva!" oraz przedstawicieli lokalnych społeczności, w tym wozaków, którzy pracują na trasie na Morskim Oku - przekazała w środę na antenie Radia Zet Henning-Kloska.

Zapytana, czy możliwe jest wprowadzenie całkowitego zakazu przejazdu zaprzęgów konnych do Morskiego Oka przyznała, że "starosta, który mógłby wprowadzić taki zakaz powiedział, że go nie wprowadzi".

- Tylko i wyłącznie zmianą prawa moglibyśmy taki zakaz wprowadzić. Czy dzisiaj jest wola w Sejmie, żeby przyjąć takie rozwiązanie - mam wątpliwości - stwierdziła szefowa MKiŚ.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zapytana o swoje osobiste zdanie, Hennig-Kloska powiedziała, że możliwe są rozwiązania hybrydowe, jak wprowadzenie bryczek elektrycznych, a konie są "bardziej dla ozdoby". - Można też wprowadzić transport alternatywny-elektryczny - dodała.

Powiat blokował zmiany

Hennig-Kloska 6 maja powiedziała, że nie można zakazać konnym zaprzęgom przejazdu do Morskiego Oka, a właścicielem drogi jest starostwo powiatowe. Przypomniała wtedy, że propozycje zastąpienia konnych zaprzęgów innymi środkami transportu były już rozważane, ale do tej pory były blokowane przez władze powiatu. Powołując się na dostępne dane mówiła wówczas, że na trasie do Morskiego Oka pracuje ok. 300 koni, z czego większość żyje krócej niż wynosi średnia przedstawicieli tego gatunku.

W ubiegłym roku w raporcie fundacji Viva "Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać" podano, że w latach 2012-2022 aktywistom fundacji udało się ustalić los 1002 koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. W raporcie wskazano, że w 2022 roku nadal pracowało 290 koni, których potwierdzone dane posiadała fundacja. 712 zostało wycofanych z pracy między styczniem 2012 a latem 2022. Do rzeźni trafiło 61 proc., a 23 konie zmarły i zostały poddane utylizacji.

Główną przyczyną cierpienia tych zwierząt jest praca ponad siły. Konie wycofane z trasy między styczniem 2012 roku a latem 2022 pracowały na niej średnio 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały średnio 9 lat - podano.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (111)