Synowa Renaty Beger ostrzega rolników przed "sztuczką" Donalda Tuska. "To nie zadziała"

Donald Tusk zaprosił liderów protestów rolniczych na rozmowy w sprawie blokad i handlu z Ukrainą. Już sam dobór rozmówców wywołuje podziały i kontrowersje wśród rolników. - Teraz Tusk pewnie obieca jakieś dopłaty. Ta sztuczka nie zadziała - grzmi Agnieszka Beger, synowa słynnej posłanki Samoobrony Renaty Beger i uczestniczka rolniczych protestów.

W czwartek odbędzie się spotkanie Donalda Tuska z rolnikami
W czwartek odbędzie się spotkanie Donalda Tuska z rolnikami
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Tomasz Molga

29.02.2024 | aktual.: 29.02.2024 13:17

Agnieszka Beger, żona rolnika spod Złotowa i synowa słynnej działaczki Samoobrony Renaty Beger była uczestniczką ostatnich protestów rolniczych. Nie dostała zaproszenia na rolniczy szczyt w Warszawie, podczas którego premier spotka się z liderami branży. W rozmowie z WP komentuje, iż łatwo jest rozpoznać taktykę rządzących.

- Dzień wcześniej Tusk wspomniał, że polska otrzyma rolniczą transzę środków KPO z Unii Europejskiej. Sądzę, iż zaproponuje, że rząd jest gotów nawet od jutra wypłacać rolnikom jakieś pieniądze. Od razu mówię: ten plan nie wypali - mówi Beger.

- Nieważne, czy to się będzie nazywać "dopłaty" czy "rekompensaty". Ludzie są tak wściekli, że nie chcą żadnej jałmużny. Chcą normalnie produkować i sprzedawać, jak było przed wojną - podkreśla.

- Proponując pieniądze, politycy liczą, że skłócą nas z popierającymi protest miastowymi, którzy powiedzieliby: "O, jacy chytrzy rolnicy, znowu im dopłacają". Nie damy się tak ugłaskać - dodaje Beger.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Postulaty rolników to m.in. całkowite zablokowanie importu produktów rolnych z Ukrainy oraz powstrzymanie realizacji Zielonego Ładu (co na szczeblu unijnym już częściowo zapowiedziano) i stworzenie nowych zapisów polityki rolnej obowiązującej w Polsce. Rolnicy tłumaczą, iż taka blokada miałaby potrwać do wypracowania porozumienia handlowego z Ukrainą. Ich zdaniem ten czas jest potrzebny, aby 9 mln ton polskiego zboża, które zalega w magazynach (dane przedstawione przez Donalda Tuska), mogło opuścić rynek krajowy. Inaczej rolnicy nie mają po co siać.

Z dzisiejszych ustaleń WP tuż przed szczytem wynika, że rząd na całkowite zamknięcie granicy się nie zgodzi. Zaproponuje rolnikom natomiast właśnie indywidualną pomoc, wywóz zalegającego zboża oraz poszerzenie listy produktów z zakazem wjazdu do Polski.

Tusk rozpoczyna rozmowy. Rolnicy nie odwołują protestów

Hasło "Nie chcemy jałmużny" powtarza jeszcze kilku rozmówców WP. - To jest problem nierównej konkurencji, bo ukraińscy producenci to potężne agroholdingi, które chcą robić interesy w UE. Potrzebne jest embargo, które zapewni czas, aby krajowe zboże z zeszłego roku mogło zostać sprzedane i upłynnione - mówi Łukasz Komorowski, który organizował blokadę rolniczą na wschód od Warszawy.

Ocenia, że po szczycie z Tuskiem trudno spodziewać się przełomu, skoro dwa dni wcześniej, podczas manifestacji w Warszawie, postulaty rolników były komentowane jako niemożliwe do spełnienia. - Na razie wielka manifestacja w Warszawie 6 marca pozostaje aktualna. Będzie na ostro! - zapowiada rolnik.

Popularna na TikToku rolniczka Juleczka z Podlasia pytała w opublikowanym nagraniu: "1500 złotych ma nas wsadzić z powrotem do domów!? A co z bezpieczeństwem ukraińskich produktów?". Ewentualne rekompensaty dla rolników określiła "nieśmiesznym żartem".

Burza przed rozmowami. Kogo dopuszczono do Tuska

Rozmówcy WP zwracają uwagę na niejasne kryteria doboru rozmówców, z którymi Donald Tusk spotka się w Centrum Dialog w Warszawie. Według informacji rolników wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak miał wskazać co ważniejszych liderów regionalnych blokad - jedna osoba z województwa. Wśród zaproszonych jest m.in. Roman Kondrów z Podkarpackiej Oszukanej Wsi (dwa miesiące spędził na blokadach ukraińskiej granicy).

Kontrowersje wśród rolników wywołuje zaproszenie działaczy rolniczych, którzy do protestów przyłączyli się całkiem niedawno: Wiktora Szmulewicza (szef izb rolniczych) czy Sławomira Izdebskiego (związkowiec i organizator ostatniego marszu w Warszawie).

- Protest jest oddolny, bezpartyjny. Ja sobie nie życzę, żeby mnie reprezentował pan działacz. Takie spotkanie z Tuskiem jest wybiórcze i ustawione - oburza się Beger.

Ósmy raz na spotkaniu rządem. "Idę w ciemno"

Na spotkanie z premier Tuskiem został zaproszony także Stanisław Barna z NSZZ Rolników Indywidualnych, rolnik z województwa zachodniopomorskiego, lider protestów i organizator blokad. Powiedział WP, że już ósmy raz spotyka się z przedstawicielami rządu.

- Osiem spotkań, bez żadnego efektu, a pierwszy raz z Tuskiem. Idę tam w ciemno, nie jest mi znana agenda, o czym mamy dyskutować. Premier musi coś zaproponować, my nie chcemy zacząć blokować totalnie całego kraju - mówi Barna.

Inny lider zaproszony do rozmów, Roman Kondrów, powiedział nam że, "czas rozładować emocje, które kipią na przejściach z Ukrainą". - Albo w prawo, albo w lewo. Premier ma wszystkie nasze postulaty w ręku i albo to spotkanie przyniesie jakieś postępy, albo będą najgorsze protesty w historii kraju. Takie, że nawet Donald Tusk nie pomoże - oświadczył.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskrolnicyprotest
Wybrane dla Ciebie