Syn Prigożyna wkracza do gry. Ma konkretny plan
Według nieoficjalnych informacji syn Prigożyna Paweł przejął kontrolę nad Grupą Wagnera. Odziedziczył majątek po ojcu i negocjuje powrót najemników do Ukrainy. Chce też odzyskać wszystkie długi wobec ojca.
03.10.2023 | aktual.: 03.10.2023 07:12
Jak przekazuje "Rzeczpospolita", powołując się na kanały na Telegramie, Paweł Prigożyn złożył wniosek o spadek 8 września. To miało wywołać konflikt w rodzinie, ponieważ Jewgienij Prigożyn pominął w testamencie swoje córki.
Jak twierdzą anonimowe źródła, 25-letni Paweł ma znajdować się pod wpływem nowego szefa wagnerowców, Michaiła Watanina. Ogłosił się następcą swojego ojca i ma zamiar odzyskać wszystkie długi, jakie zostały zaciągnięte u Jewgienija. Wyliczył, że od Ministerstwa Obrony Rosji wagnerowcom należy się 800 mln dolarów.
Dodatkowo ma aktywnie pracować nad powrotem najemników do walki w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wagnerowcy wracają do walki
W ostatnich tygodniach nawet setki bojowników, wcześniej powiązanych z prywatną firmą wojskową Grupa Wagnera, prawdopodobnie wróciło do Ukrainy jako jednostki i małe grupy, walcząc dla różnych prorosyjskich oddziałów - przekazało w piątek brytyjskie ministerstwo obrony.
Jak przypomniano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, Grupa Wagnera wycofała się z operacji bojowych w Ukrainie na początku czerwca 2023 r., przed nieudanym buntem z 24 czerwca, a następnie śmiercią jej właściciela Jewgienija Prigożyna i innych przywódców wyższego szczebla w katastrofie lotniczej 23 sierpnia.
Wskazano, że dokładny status rozmieszczonego na Ukrainie personelu jest niejasny, ale prawdopodobne jest, że poszczególne osoby zostały przeniesione do części oficjalnych sił rosyjskiego ministerstwa obrony i do innych prywatnych firm wojskowych.
"Kilka raportów sugeruje koncentrację weteranów Wagnera wokół Bachmutu: ich doświadczenie będzie prawdopodobnie szczególnie poszukiwane w tym sektorze. Wielu z nich będzie zaznajomionych z obecną linią frontu i lokalną taktyką ukraińską, gdyż walczyli na tym samym terenie zeszłej zimy" - napisano.
Źródło: rp.pl/PAP