Syn posła straszył ludzi po publikacji WP? "Pamiętaj, że każda akcja tworzy reakcję"
Syn posła Zbigniewa Ajchlera miał wysłać wiadomość z zawoalowaną groźbą do człowieka, którego podejrzewał o pomoc przy artykule WP o niejasnych interesach ojca, i wyzywać go w rozmowie telefonicznej. Mężczyzna poczuł się zagrożony i zawiadomił prokuraturę. Ta umorzyła sprawę bez przesłuchania kogokolwiek. Piotr Ajchler zaprzecza, by groził mężczyźnie. Poseł milczy.
12.01.2023 | aktual.: 12.01.2023 12:10
Chodzi o artykuł "Ziemia miała trafić do rolników. Ale 250 hektarów dostała spółdzielnia posła wspierającego PiS" opublikowany w Wirtualnej Polsce.
W materiale ujawniliśmy, że spółdzielnia rolna, której prezesem jest Zbigniew Ajchler, a wiceprezesem jego syn Piotr Ajchler, podpisała w sierpniu 2022 roku umowę w sprawie poddzierżawy 250 hektarów ziemi z państwowych zasobów.
Pominięto przy tym podstawowe procedury. Mowa o "Obiekcie Rolnym Koszanowo" w Wielkopolsce. To pozostałość po lokalnej spółdzielni rolniczej, która w 2018 roku została postawiona w stan likwidacji.
Ziemię wykupił Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) i w październiku 2019 r. - na trzy lata - wydzierżawił kontrolowanej przez siebie spółce Przedsiębiorstwo Rolniczo-Hodowlane Gałopol. Ta od razu poddzierżawiła ją firmie Green Lab (spółce córce podmiotów kontrolowanych przez państwo). Wszystko pozostawało pod kontrolą państwa.
19 sierpnia 2022 roku Gałopol, kontrolowany przez KOWR, zwrócił się jednak do KOWR z wnioskiem o poddzierżawę 250 z 300 hektarów na rzecz Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Lubosinie kierowanej przez Ajchlerów. Dyrektor generalny KOWR Waldemar Humięcki przychylił się do wniosku już 24 sierpnia. I wydał zgodę na poddzierżawę, ale do… 11 października 2022 r.
Ani prezes Gałopolu Andrzej Kojro, ani sam Zbigniew Ajchler nie potrafili wyjaśnić, w jakim celu doszło do poddzierżawy na tak krótki okres. O tym, co miało się dziać z ogromnym polem w Wielkopolsce, mówili nam nieoficjalnie politycy PiS i urzędnicy KOWR.
Zobacz także
- Gałopol miał wystąpić o przedłużenie dzierżawy, a Ajchler o przedłużenie poddzierżawy. I dalej urzędowałby na tym polu - mówił nam człowiek z kierownictwa Ministerstwa Rolnictwa. Oburzeni byli lokalni rolnicy, którzy liczyli, że ziemia trafi na otwarty przetarg.
Po naszym tekście rozpętała się polityczna burza. W efekcie decyzją KOWR grunty z państwowych zasobów, które trafiły do spółdzielni rolnej posła Zbigniewa Ajchlera, a potem wróciły do państwa, zostaną rozdysponowane pośród rolników indywidualnych.
Pracownik Green Lab boi się o bezpieczeństwo
Dzień po publikacji artykułu Wirtualnej Polski o pośle Ajchlerze, zatrudniony w Wielkopolsce pracownik firmy Green Lab (kontrolowanej przez państwo; to ona zdała ziemię, która trafiła w sierpniu do spółdzielni kierowanej przez Zbigniewa Ajchlera) zaalarmował swoich przełożonych w Warszawie, że otrzymał groźby.
Z naszych informacji wynika, że mężczyzna skontaktował się z kierownictwem firmy i przekazał, że dostał wiadomość od Piotra Ajchlera, syna posła Ajchlera, po której czuje się zagrożony. Boi się też o bezpieczeństwo swojej rodziny.
Szefostwo Green Labu przekazało pracownikowi opiekującemu się gospodarstwem w Koszanowie, że jeśli czuje się zagrożony, może zawiadomić policję. O zdarzeniu został też poinformowany telefonicznie dyrektor biura generalnego KOWR Janusz Niedziela.
Pracownik zgodnie z sugestią przełożonych złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Wirtualna Polska dotarła do treści zawiadomienia, które trafiło do prokuratury.
Pracownik pisze w nim, że otrzymał od Piotra Ajchlera SMS o treści: "Pamiętaj, że każda akcja tworzy reakcję… pozdrawiam".
"Ta wiadomość bardzo mnie przestraszyła, ponieważ ewidentnie zawierała w sobie groźbę. Jednocześnie nie wiedziałem, co Piotr Ajchler miał na myśli, pisząc o 'akcji' - zaznacza w zawiadomieniu mężczyzna. Jak relacjonuje, skontaktował się z Piotrem Ajchlerem telefonicznie. Wtedy miał usłyszeć, że "ma przeje...", bo "to przez niego napisano artykuł w WP".
"Ta groźba spowodowała, że zacząłem się obawiać o swoje życie i zdrowie, ponieważ Piotr i Zbigniew Ajchler czują się bezkarni oraz mają szerokie powiązania, z uwagi na fakt, że Zbigniew Ajchler jest blisko powiązany z politykami PiS i gwarantuje im sejmową większość w czasie głosowań" - dodał pracownik firmy Green Lab.
Jak słyszymy w przedsiębiorstwie, ojciec Piotra, poseł Zbigniew Ajchler już wcześniej na spotkaniach z przedstawicielami Gałopolu i Green Labu zachowywał się w sposób nieznoszący sprzeciwu. Gdy ważyły się losy przekazania ziemi jego spółdzielni, poseł miał stwierdzić: "To racja stanu, żebym przejął to gospodarstwo".
Prokuratura nie przesłuchuje i umarza
Piotr Ajcher nie kryje zaskoczenia: - Nie groziłem temu panu. Szukałem pracowników do naszej spółdzielni, chciałem przeprowadzić rozmowy kwalifikacyjne z ludźmi z Green Lab. On spytał mnie, czy może liczyć na zatrudnienie. Powiedziałem, że muszę się zastanowić. Jednak po tych wszystkich doniesieniach, jak działał przeciwko nam - a podburzał media i rolników, kłamał - stwierdziłem, że nie będę z takim człowiekiem współpracował. Pisząc mu tego SMS-a, mówiłem właśnie o tym. Nie odpowiadam za jego interpretację.
- A stwierdzenie przez telefon, że "ma przeje..."? - pytamy.
- Jestem osobą kulturalną. Nie używam takich słów - odpowiada Piotr Ajchler.
Poseł Zbigniew Ajchler nie odbierał telefonu od dziennikarzy Wirtualnej Polski oraz nie odpowiedział na prośbę o komentarz do słów, które jego syn miał kierować pod adresem pracownika firmy Green Lab.
Jak przekazał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, pismo pracownika Green Labu zawiadamiającego o groźbach zostało przekazane do Prokuratury Rejonowej w Szamotułach, a tam pod koniec grudnia sprawę umorzono. Przed umorzeniem śledczy nawet nie przesłuchali człowieka, który zgłosił groźby.
Co istotne, Piotr Ajchler błędnie założył, że za naszą publikacją stoi pracownik Green Labu.
W rzeczywistości o sprawie zaalarmowali nas rolnicy z powiatu szamotulskiego w Wielkopolsce. Zrobili to niedługo po opublikowaniu przez Wirtualną Polskę artykułu o niejasnościach związanych z poddzierżawą ziemi przez Norberta i Konrada Kaczmarczyków. Pierwszy z nich, polityk Solidarnej Polski, po naszych publikacjach został odwołany z rządu.
Obietnica KOWR, że ziemia po spółdzielni Ajchlera zostanie rozdysponowana wśród rolników, jeszcze nie została spełniona.
Miejscowi rolnicy usłyszeli w KOWR, że przetarg ma zostać rozpisany końcem zimy.
Paweł Figurski i Szymon Jadczak są dziennikarzami Wirtualnej Polski
pawel.figurski@grupawp.pl
szymon.jadczak@grupawp.pl