Syn Ceauscescu: ojciec do końca wierzył, że naród go kocha
Komunistyczny dyktator Rumunii Nicolae Ceausescu był oszukiwany przez swoich doradców i na kilka godzin przed swoim obaleniem wciąż wierzył, że naród go kocha - powiedział w rozmowie z agencją Associated Press jedyny żyjący syn dyktatora, Valentin.
23.12.2009 21:45
W środę minęło 20 lat od wydarzeń w Bukareszcie, kiedy to wiec, na którym występował Ceausescu, przerodził się w antyrządowe protesty, stłumione przez wojsko i siły bezpieczeństwa. Łącznie w wydarzeniach rumuńskiej rewolucji, która doprowadziła do obalenia Ceausescu, zginęły w Rumunii w 1104 osoby. Dyktator i jego żona Elena zostali po krótkim procesie straceni 25 grudnia 1989 roku.
W ocenie Valentina Ceausescu na kilka godzin przed wiecem w Bukareszcie jego ojciec nie zdawał sobie sprawy z rzeczywistości. Nie doceniał powszechnej wrogości wobec swoich rządów i za próbę obalenia go winił ZSRR.
- Wiedziałem, że nie są to tylko Rosjanie, to było powstanie przeciwko Ceausescu - powiedział AP 61-letni syn dyktatora, rzadko udzielający wywiadów, a przez 20 lat pracujący jako fizyk jądrowy.
Przyznał, że 25 grudnia, kiedy był aresztowany za zagrożenie dla gospodarki państwa, oglądał w telewizji proces swoich rodziców. - Wstydziłem się, że jestem Rumunem. Nie czułem, że to byli moi rodzice - opisał swoje wrażenia z procesu i późniejszej egzekucji Nicolae i Eleny Ceausescu.
Zdaniem ich syna, dawni poplecznicy, którzy zwrócili się przeciw dyktatorowi, "nie potrzebowali sądu" i "powinni byli po prostu go zabić". Według niego, natychmiastowa śmierć ojca oszczędziłaby życie ludzi, którzy zginęli w wydarzeniach w Rumunii pomiędzy 22 a 25 grudnia.
- To nie była rewolucja w normalnym znaczeniu. Rozwijała się w sposób, który był chaotyczny - uważa Valentin Ceausescu. Wskazał, że ludzie "mieli nadzieję, że coś będzie z tej rewolucji, a w rzeczywistości tego nie dostali".
- Widzę mnóstwo rozczarowanych ludzi i nie jestem szczęśliwy z tego powodu - powiedział o obecnej sytuacji w Rumunii syn dawnego dyktatora.