PublicystykaŚwietnie, że WOŚP zebrała 105 milionów. Szkoda, że na złość Kaczyńskiemu

Świetnie, że WOŚP zebrała 105 milionów. Szkoda, że na złość Kaczyńskiemu

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała ponad 105 milionów złotych. To genialnie. Szkoda, że momentalnie ten sukces zaczęli sobie przypisywać politycy. Szkoda, że część tych pieniędzy trafiła do puszek nie dlatego, że potrzebują ich dzieci, tylko na złość PiS. Szkoda, że druga strona politycznego sporu nie wzniosła się ponad podział i nie uznała za stosowne poinformować o wynikach zbiórki.

Świetnie, że WOŚP zebrała 105 milionów. Szkoda, że na złość Kaczyńskiemu
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Kamil Sikora

Zajrzyjcie do sekcji komentarzy pod tekstami o wyniku 25. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Albo na Twittera, do hashtaga #WOŚP. To smutna lektura. Mało tam komentarzy w stylu "to wspaniale, że uda się pomóc tylu dzieciom" albo "och, ale ci Polacy mają dobre serca". Trudno takie wpisy wyłowić z nawałnicy "ha, i co teraz panie Kaczyński?" albo "ha, i na co nam telewizja Kurskiego?".

To przykre, że szczytną ideę, budowaną przez setki tysięcy ludzi na przestrzeni ćwierć wieku, sprowadza się do politycznej naparzanki, która niczym gangrena zajmuje kolejne fragmenty życia publicznego. Rok 2017 i 25. Finał pokazuje, że zajęła także Wielką Orkiestrę. Pomaga się nie na złość, tylko z potrzeby serca.

Przez lata krytykowano WOŚP za to, że jest listkiem figowym, który przykrywa brak empatii części Polaków. Mówiono, że wielu po wrzuceniu dwóch złotych do puszki uważa, że przez resztę roku nie muszą już wspierać słabszych i potrzebujących, bo przecież w styczniu dali na chore dzieci. Jeśli rzeczywiście tak było, to teraz jest jeszcze gorzej, bo nie pomaga się, by uspokoić sumienie, tylko by kogoś wkurzyć.

Dlaczego wylądowaliśmy w tym niezbyt fajnym miejscu? Winna oczywiście jest nieodłączna skłonność Polaków do upolityczniania wszystkiego, co tylko się da. Wykorzystują to politycy obu opcji.

Kilka lat temu co bardziej skrajni przedstawiciele PiS zaczęli atakować WOŚP i Jerzego Owsiaka za lewicowe sympatie i promowanie dalekiego od konserwatyzmu stylu życia. Sam Owsiak nie pozostawał dłużny, mniej lub bardziej wprost krytykując prawicę. Z czasem do skrajnych przedstawicieli PiS dołączali pozostali, a wypowiedzi Owsiaka były coraz bardziej wyraziste. Skoro Owsiak podgryzał PiS, to szybko stał się idolem przeciwników politycznych partii Kaczyńskiego.

Już wówczas szef WOŚP powinien był postawić tamę upolitycznianiu akcji stworzonej przez niego i jego licznych współpracowników i fanów. Choć na razie - jak pokazują liczby - na tym upolitycznieniu akcja zyskała, wkrótce fortuna może się odwrócić. I anty-PiS-owość, która dzisiaj zdaje się być atutem, może zacząć być problemem. A przecież nie chodzi o to, żeby pobić rekord w 2017 roku, tylko żeby regularnie zbierać pieniądze dla potrzebujących.

Jednak Jerzy Owsiak tego powolnego upolityczniania WOŚP nie zatrzymał. Wszelkie hamulce, po obu stronach zresztą, puściły po wygranej PiS. Ludzie Jarosława Kaczyńskiego zaczęli na wszelkie możliwe sposoby pognębiać WOŚP. Z jej wspierania zaczęły się wycofywać kolejne instytucje, wcześniej przez lata harmonijnie współpracujące przy organizacji kolejnych finałów.

Najgłośniejszym echem poniosła się rezygnacja TVP z relacjonowania akcji. I to pomimo tego, że przez lata WOŚP nierozerwalnie kojarzyła się z publicznym nadawcą. Choć prezes Jacek Kurski obiecywał, że choć jego stacja nie będzie prowadzić transmisji ze studia, powie o wydarzeniu w swoich programach infromacyjnych.

Efekt? 14 sekund Krzysztofa Ziemca w "Wiadomościach" w dniu finału i 0 sekund Danuty Holeckiej w dniu ogłoszenia rekordowego wyniku zbiórki. To już nie jest przywrócenie właściwych proporcji w sposobie relacjonowania, o czym mówili obrońcy decyzji Kurskiego, ale zwykła złośliwość.

Za relacjonowanie WOŚP wzięła się więc nie tylko prywatna konkurencja TVP, ale też polityczna konkurencja PiS. We wtorkowy wieczór, kiedy ogłoszono wynik zbiórki, sieć zalały memy z kwotą 105 570 801,49 zł. I to nie tylko te przygotowane przez WOŚP czy redakcje, ale także autorstwa partii opozycyjnych i ich młodzieżówek.

I tak angażujemy się w całkowicie bezsensowną dyskusję o tym, kto bardziej promował akcję, a kto próbował ją przemilczeć oraz kolację z którym politykiem wylicytowano najdrożej. Brakuje nam już czasu na rozmowę o tym, jak można pomagać przez cały rok, na inne sposoby, innym potrzebującym.

Z kolei sama WOŚP z inicjatywy łączącej Polaków w czynieniu dobra, stała się inicjatywą łączącą Polaków w sprzeciwie wobec określonej partii politycznej.

Kamil Sikora dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)