Świadkowie zeznają ws. "Baraniny"
W procesie 57-letniego Jeremiasza B., pseudonim Baranina, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego wiedeński sąd krajowy rozpoczął w wtorek przesłuchania świadków.
Jako pierwsza zeznawała 37-letnia kobieta, pobita na polecenie "Baraniny" po tym, kiedy z przyczyn formalnych musiała odmówić umieszczenia jego dzieci w wiedeńskiej szkole dla cudzoziemców Vienna International School. W czerwcu 1997 roku Jermiasz B. zgłosił do tej renomowanej szkoły syna i starszą córkę. Jego wniosek załatwiono odmownie, wskazując, że szkoła przeznaczona jest przede wszystkim dla dzieci dyplomatów oraz pracowników ONZ i nie dysponuje dodatkowymi wolnymi miejscami.
"Wtedy próbował załatwić to sztuczkami" - zeznała poszkodowana pracownica szkoły. Najpierw przedstawił się jako pracownik ambasady liberyjskiej na Słowacji, a potem okazał zaświadczenie, że jest wysłannikiem ONZ. Gdy to nie pomogło, przeszedł do gróźb. Gdy w kilka dni po telefonie "Baraniny" wychodziła z mieszkania, przed drzwiami natknęła się na postawnego mężczyznę. "Czy ty jesteś Tina?" - zapytał ze wschodnioeuropejskim akcentem, a gdy uzyskał potwierdzenie, zaczął bić kobietę pięściami.
Adwokat Jeremiasza B. Karl Bernhauser próbował znaleźć inne motywy napadu. "Czy fakt, że urodziła się Pani w Jerozolimie, nie miał z tym czegoś wspólnego?" - zapytał świadka. Natomiast sam "Baranina" zaprzeczył, jakoby odmowa Vienna International School rozzłościła go.
Akt oskarżenia zarzuca również "Baraninie" udział w grupie przestępczej.(ck)