Świadek w procesie Saddama oskarża firmy zagraniczne
Iracka lekarka, zeznająca w procesie Saddama Husajna o ludobójstwie na
Kurdach, zażądała odszkodowania od firm zagranicznych, które
według niej, dostarczały byłemu dyktatorowi środków chemicznych do
produkcji gazów trujących.
11.09.2006 | aktual.: 11.09.2006 16:43
Proces byłego prezydenta wznowiono w Bagdadzie po 19-dniowej przerwie. Saddamowi i sześciu innym podsądnym grozi kara śmierci za zgładzenie dziesiątków tysięcy Kurdów podczas wielkiej pacyfikacji północnego Iraku w latach 1987-88, znanej jako Operacja Anfal (Łupy Wojenne).
Wojska saddamowskie zrównały wtedy z ziemią setki wiosek, a przeciwko mieszkańcom wielu z nich użyły gazów trujących.
Zginęło od 50 do 100 tysięcy Kurdów, w tym kobiety i dzieci, a blisko drugie tyle przepadło bez wieści po deportacjach do obozów. Szczątki ofiar odkrywa się do dziś w masowych grobach.
Katherine Elias Mikhail, iracka chrześcijanka mieszkająca obecnie w Stanach Zjednoczonych, zeznawała w sądzie jako świadek i powódka cywilna.
Wnoszę skargę przeciwko Saddamowi Husajnowi, Alemu Hasanowi al- Madżidowi, znanemu jako "Chemiczny Ali", i wszystkim organizacjom lub firmom międzynarodowym, które zaopatrywały iracki reżim w tę broń - powiedziała powódka. - Żądam odszkodowania.
Madżid, kuzyn Saddama i jeden z współoskarżonych, kierował bezpośrednio Operacją Anfal jako szef reżimowej partii Baas na północny Irak.
W grudniu zeszłego roku holenderski sąd skazał na 15 lat więzienia biznesmena Fransa van Anraata, który w latach osiemdziesiątych dostarczał Irakowi chemikalia, wykorzystane później do produkcji gazów bojowych użytych przeciwko irackim Kurdom. Van Anraat zrealizował 36 dostaw komponentów pochodzących m.in. z Japonii, Szwajcarii, Belgii, Włoch, Singapuru i USA.
Widziałam setki ludzi. Nie dziesiątki, lecz setki. Wymiotowali, a ich oczy łzawiły. Skarżyli się też na bóle brzucha - tak Mikhail relacjonowała przebieg ataku chemicznego, przeprowadzonego przez cztery odrzutowce wojskowe 5 czerwca 1987 roku. Powiedziała też, że w 1988 r. "środki chemiczne zrzucano regularnie". To było ludobójstwo - dodała.
69-letni były dyktator, któremu kara śmierci grozi też za masakrę 148 szyitów z miejscowości Dudżail, również tym razem nie przyznaje się do winy i kwestionuje prawomocność trybunału.
Saddam tłumaczył, że w trakcie Operacji Anfal walczono tylko z partyzantami kurdyjskimi. Powiedział, że Irakijczycy "nie powinni czuć się winni zabijania Kurdów", gdyż jego armia tłumiła na terenie Kurdystanu rebelię antyrządową, podjętą w czasie, gdy Irak toczył wojnę z Iranem.
Świadkom, którzy opowiadali, jak wojsko bombardowało wioski kurdyjskie i jak ginęła tam ludność cywilna, Saddam zarzucił, że "próbują poróżnić Kurdów z Arabami".
W niedzielę wieczorem około 300 osób demonstrowało w Kifri w irackim Kurdystanie, domagając się szybkiego osądzenia Saddama. Demonstranci żądali też, by postawić przed sądem dodatkowo tych dowódców kurdyjskich, którzy w latach 1987-88 uczestniczyli w Operacji Anfal.
Wznowienie procesu Saddama w piątą rocznicę ataków terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych miało - jak zauważa agencja Associated Press - posmak ironii z uwagi na nowy raport Senatu USA, stwierdzający, że nie znaleziono żadnych dowodów powiązań byłego prezydenta Iraku z Al-Kaidą, organizatorką zamachów 11 września w USA.
Jednak sprawa Anfalu przypomina, że wcześniej reżim Saddama Husajna miał broń chemiczną i używał jej przeciw własnej ludności.