"Sueddeutsche Zeitung" o Małgorzacie Manowskiej: Zwycięstwo dzięki prezydentowi
Prezydent Duda powołał swą dawną koleżankę na I prezes SN na podstawie ustawy sprzecznej z konstytucją i być może prawem UE – ocenia "Sueddeutsche Zeitung".
Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" informuje we wtorek, że prezydent Andrzej Duda postanowił powołać na nową prezes Sądu Najwyższego "bliską narodowopopulistycznego rządu prawniczkę Małgorzatę Manowską". Dodaje, że SN m.in. stwierdza ważność wyborów. „Ta kompetencja może już wkrótce okazać się decydująca, po wyborach prezydenckich, które mają się odbyć mimo koronakryzysu i budzą wielkie spory” - pisze warszawski korespondent "Sueddeutsche Zeitung" Florian Hassel.
Relacjonuje, że 56-letnia Małgorzata Manowska jest specjalistką od prawa cywilnego i w latach 2005-2007 roku była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości kierowanym wówczas przez Zbigniewa Ziobrę, który od 2015 roku znów jest ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym oraz "jednym z architektów demontażu państwa prawa w Polsce". "Podsekretarzem stanu pod kierunkiem Ziobro był wtedy również Andrzej Duda, dzisiejszy prezydent Polski" - zauważa Hassel.
"Wątpliwy status"
Pisze również, że Małgorzata Manowska została wybrana do SN przez "neo-KRS", czyli "nową politycznie zależną" Krajową Radę Sądownictwa. "Jej status jako sędzi jest podawany w wątpliwość, podobnie jak status ponad 40 innych 'neo-sędziów' Sądu Najwyższego. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE i decyzjami sędziów Sądu Najwyższego, powołanych jeszcze w sposób niezależny, możliwe jest, że wszyscy nowi sędziowie nominowani politycznie, nie są niezawisłymi sędziami w rozumieniu prawa UE. Wszystkie ich decyzje mogą zostać uznane za niebyłe, być ignorowane i kwestionowane" - pisze "SZ".
"To samo dotyczy postępowania, którego wynikiem było wybranie Manowskiej na I prezes SN" - dodaje korespondent dziennika. Jak pisze, zgodnie z artykułem 183 Konstytucji prezydent powołuje I prezesa Sądu Najwyższego spośród kandydatów zaproponowanych przez Zgromadzenie Ogólne wszystkich sędziów tego gremium. "Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego Piotr Tuleja uważa, że prezydent może powołać tylko tego kandydata, który został wybrany i zaproponowany przez większość sędziów SN. Taka większość była. W sobotę 50 sędziów spośród Zgromadzenia Ogólnego SN wybrało Włodzimierza Wróbla jako kandydata na stanowisko I prezesa" - pisze Hassel.
Pominięto głos większości
Jak dodaje, Wróbel należy do sędziów, powołanych jeszcze w sposób niezależny i cieszy się wielkim uznaniem jako karnista oraz bezkompromisowy orędownik niezawisłości prawniczej. "Z kolei Małgorzata Manowska, kandydatka bliska rządowi, dostała tylko jeden na osiem możliwych punktów w rankingu niezależnego Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a w głosowaniu tylko 25 głosów 'neo-sędziów'" - relacjonuje korespondent "Sueddeutsche Zeitung".
Pisze też, że wcześniej prezydent wyznaczył "pełniącego obowiązki prezesa SN", czego konstytucja w ogóle nie przewiduje. "Ten przewodniczył tylko procesowi wyboru kandydatów i nie pozwolił, by Zgromadzenie Ogólne po poparciu dla Wróbla, przegłosowało odpowiednią formalną propozycję dla prezydenta" - dodaje Hassel.
Zagrożony autorytet Sądu Najwyższego
"Na podstawie nowej ustawy, sprzecznej z konstytucją, regulaminem Sądu i prawdopodobnie prawem UE Duda wybrał nową I prezes Sądu Najwyższego spośród pięciorga kandydatów i powołał swoją dawną koleżankę Manowską" - pisze.
Cytuje byłego prezesa TK Andrzeja Zolla, który ocenił w TVN, że decyzja o powołaniu Manowskiej nie ma podstawy prawnej. Z kolei ekspert prawa konstytucyjnego Marcin Matczak nazwał jej nominację "kolejnym rażącym naruszeniem konstytucji" przez prezydenta Andrzeja Dudę. "Zdaniem 50 powołanych w niezawisły sposób sędziów SN kwestionowana będzie nie tylko każda decyzja nowej prezes, ale także autorytet Sądu Najwyższego" - dodaje Hassel.
*Zobacz także: *