"Sueddeutsche Zeitung": cała polityka podporządkowana jest fobiom Kaczyńskiego
• "SZ": narodowo-katolickie kręgi doprowadzają Polskę na skraj przepaści
• Wg gazety teorie spiskowe dot. katastrofy smoleńskiej stały się doktryną państwa
• "SZ": Polacy muszą wrócić do nauk swojego papieża
"Fobie jako program" - pod takim tytułem "Sueddeutsche Zeitung" komentuje poczynania rządu PiS. Przy okazji dostaje się też zachodnim państwom UE.
Monachijski dziennik przypomina na wstępie przemówienie na forum Bundestagu w 50. rocznicę wybuchu II wojny światowej ówczesnego szefa polskiego MSZ prof. Władysława Bartoszewskiego. "Były więzień obozu koncentracyjnego z uznaniem wyraził się wtedy, w 1995 r. o niemieckim państwie prawa, którym Niemcy stały się po klęsce narodowego socjalizmu i o powrocie Niemiec do wspólnoty państw europejskich" - czytamy. Dziennik przypomina, że Bartoszewski upominał wtedy, żeby "Europy nie zawężać do terminu czysto geograficznego" i wskazywał, że "Europa jest raczej zbiorowym symbolem fundamentalnych wartości i zasad, wolności jednostki czyli praw człowieka i demokracji. Europa, powiedział Bartoszewski, 'to jest państwo prawa'".
Katastrofa dla Polski, ale także dla Europy
Przypominanie tych słów jest dla autora komentarza, Daniela Broesslera tak samo ważne jak wspomnienie uczucia szczęścia, które wtedy wywołały. "Dzięki odwadze i przede wszystkim woli Polaków życia w wolności, Europejczycy otrzymali po dziesięcioleciach szansę stania się wspólnotą. Uczynili to, jak wtedy sądzili, na pewnym gruncie, który Bartoszewski opisał w Bundestagu" - pisze monachijski dziennik. Wskazuje przy tym na ogromną siłę oddziaływania niezależnego związku zawodowego "Solidarność" także poza Polską, a następnie odnosi się do obecnej sytuacji w Polsce i w Europie.
"Lecz jeżeli teraz akurat w Warszawie polski minister sprawiedliwości gardzi Trybunałem Konstytucyjnym, a sprawujący władzę Jarosław Kaczyński z rozbawieniem reaguje na wyrażoną przez Brukselę troskę o polskie państwo prawa, to oznacza to nie nie tylko katastrofę dla Polski, ale także dla Europy" - pisze autor komentarza.
Niemiecki dziennikarz rozważa przyczyny tej "katastrofy, która pojawiła się nieoczekiwanie". "Wszyscy cieszyli się z europejskiego zjednoczenia, ale przynajmniej po zachodniej stronie go w ogóle nie praktykowano" - stwierdza Broessler, pytając: "Kogo na przykład interesowało, że w Polsce po upadku komunizmu nie udało się naprawdę przezwyciężyć podziałów politycznych? Kiedy Niemcy zainteresowały się światem, który otworzył się właśnie na Europę? Polakom natomiast nie pozostało nic innego, jak zająć się zarobkowaniem, poznając na własną rękę zachodnią rzeczywistość. W ten sposób nie powstała żadna wspólnota oparta na wzajemności" - stwierdza autor SZ, zaznaczając, że jest to tylko jedna z przyczyn wyobcowania, nad którym się tak obecnie ubolewa.
"Lecz to nie zwalnia Polaków od przejęcia odpowiedzialności za własną demokrację" - zaznacza komentator, wyliczając, że dotyczy to "liberałów, którzy pomylili pozytywne wskaźniki gospodarcze z ogólnym dobrobytem i zapomnieli wytłumaczyć, że Europa to coś więcej niż możliwość swobodnego podróżowania. Ale w jeszcze większym stopniu dotyczy to narodowo-katolickich kręgów, które swoimi przesyconymi nienawiścią i niszczącymi praworządność dążeniami do zdobycia pełni władzy doprowadzają Polskę na skraj przepaści".
"Deprymujące jest to, że w konsekwencji cała polityka podporządkowana jest fobiom Jarosława Kaczyńskiego. To utrudnia pojednanie z Niemcami, ale najbardziej jad ten szkodzi samej Polsce. (...) Za Kaczyńskiego teorie spiskowe dotyczące katastrofy smoleńskiej stały się teraz doktryną państwa” - podkreśla komentator, dodając, że "Polski nie można z tym dramatem zostawić samej, bo oznaczałoby to nieuświadamianie sobie jego europejskiego wymiaru".
Nowe wyzwania dla Unii Europejskiej
Nawiązując do kwestii Brexitu, Broessler zaznacza, że Jarosław Kaczyński, zaliczający się do grona "nieliberalnej międzynarodówki", do której należy też Viktor Orban, akurat nie chce, aby Polska wyszła z Unii. "On chce, aby UE sama z siebie zrezygnowała. Powinna wyprzeć się tej Europy wartości, którą opisywał w swym wystąpieniu w 1995 roku Władysław Bartoszewski. Pozostałaby wtedy Unia, której państwa członkowskie mogłyby naruszać zasady państwa prawa i od których nikt nie oczekiwałby, aby humanitarnie traktowały uchodźców. Pozostałby rynek wewnętrzny i fundusze strukturalne" - wyjaśnia Broessler.
"Z najbliższej próby sił z KE Kaczyński mógłby wyjść zwycięsko, gdyż decyzje w sprawie naruszania traktatów unijnych można podejmować tylko jednogłośnie. A szyki może popsuć w tej kwestii premier Węgier" - wyjaśnia komentator SZ i pyta: "Czy pozostaje więc tylko nadzieja?". I znów cytuje wystąpienie prof. Bartoszewskiego, który mówił o "Europie bez egoistycznych nacjonalizmów, w których narody stanowiłyby żywe ośrodki bogactwa kulturowego zasługujące na to, by je chronić i wspierać". Lecz to zdanie zostało zapożyczone z wystąpienia w 2004 r. Jana Pawła II na uroczystości wręczenia mu Europejskiej Nagrody Karola Wielkiego - przypomina "SZ". "Polacy muszą wrócić do nauk swojego papieża. I do Europy" - dodaje.
Oprac. Barbara Cöllen, Deutche Welle
Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Redakcji Polskiej Deutsche Welle.